Siatkówka. Maciej Muzaj: Brązowy medal byłby dla nas wielkim sukcesem

Jastrzębski Węgiel dwukrotnie przegrał z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 0:3 i zagra o brązowy medal PlusLigi. - Aspiracje mieliśmy bardzo wysokie. Takie porażki są jednak w sporcie potrzebne - mówi atakujący śląskiego klubu, Maciej Muzaj.

W półfinale mistrzostw Polski Jastrzębski Węgiel dwa razy przegrał z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Styl porażek rozmijał się z tym, co klub ze Śląska prezentował w spotkaniach rundy zasadniczej, kiedy zespołowi Ferdinando De Giorgiego ulegał dopiero w wyrównanych tie-breakach. W meczach o brązowy medal zmierzy się z Asseco Resovią Rzeszów.

Widziałam pana, kiedy wygrywaliście, a teraz widzę, jak przegrywacie. Mimo że nie byliście faworytami w półfinale, to bardzo zabolała was ta porażka.

Maciej Muzaj : - Tak, bo aspiracje mieliśmy bardzo wysokie. Takie porażki są jednak w sporcie potrzebne. Przez kilka dni będzie smutek, ale później wyciągniemy z tego wnioski i odpowiednią naukę na przyszłość. Nie zmienia to faktu, że bardziej przeżywamy styl naszej porażki niż samo przegranie z ZAKSĄ.

Jeśli miałby pan zestawić Jastrzębski Węgiel z rundy zasadniczej z tym z półfinałów, to jakie widzi pan różnice?

- Na pewno widzę zespół, który nie do końca wykorzystał swoją szansę. Nie ma co jednak traktować zakończenia rywalizacji o złoty medal jako wielkiej porażki, ponieważ samo odpadnięcie w pojedynkach z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle nie jest niespodzianką. Nie byliśmy stawiani w roli faworytów, choć styl naszej przegranej boli.

Mogliśmy zaprezentować się lepiej mimo tego, że w teorii gra się tak, jak przeciwnik na to pozwala. Popełniliśmy za dużo błędów własnych, zarówno w pierwszym, jak i drugim meczu play-off oddawaliśmy punkty i sety kędzierzynianom. A wszystko zaczęło się od tego, że w pierwszym starciu straciliśmy przewagę na początku spotkania. Niewykorzystana szansa się na nas zemściła. Mogliśmy bardziej powalczyć w tych meczach.

Play-off pokazały Jastrzębskiemu Węglowi, co oznacza bezradność? Do tej pory nie przegrywaliście 0:3.

- Na pewno poznaliśmy, jak to jest się mierzyć z bardzo dobrym zespołem, który prezentuje szczyt swojej formy, grając najważniejsze mecze w sezonie. Bardzo ciężko jest cokolwiek wywalczyć z taką drużyną.

Play-off pokazało to, o czym mówiło się od kilku tygodni - że brak Scotta Touzinsky'ego musi kiedyś wyjść?

- Scotta na pewno nam brakowało, ale mamy również innych zawodników. Nikt nie planuje kontuzji, ale możliwość ich wystąpienia jest wpisana w sezon i komplet 12 zawodników w drużynie musi sobie z tym poradzić. Po to jesteśmy - jeśli jeden przeżywa uraz, to za niego ma wejść następny nie powodując spadku jakości gry. Wiem, że w niektórych momentach półfinałów Scott na pewno by nam pomógł, ale też nie można powiedzieć, że przez jego nieobecność przegraliśmy spotkania w półfinale.

W przypadku zespołu, który nie był faworytem ewentualny brązowy medal będzie sukcesem, czy pozostawi niedosyt?

- Ewentualny brązowy medal byłby dla nas wielkim sukcesem. Musiałem zweryfikować swoje marzenia i w tej chwili najniższy stopień podium mistrzostw Polski jest głównym z nich. Zrobimy wszystko, żeby go zdobyć.

To pana pierwszy sezon w roli lidera drużyny. Odpowiedzialność za zespół lubi się nawet pomimo tego, że dotyczy ona również porażek?

- Mam wysokie aspiracje i cele, więc wiem, że muszę nauczyć się sprawowania roli lidera w każdym momencie. Porażki są tego składową - muszę je wziąć na plecy i sobie z nimi poradzić. Nie jest to zbyt przyjemne, ale właśnie taki jest sport. Uczę się sportowej dojrzałości.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA