Co zostało z bielskiej siatkówki?

Jedno miasto, dwa kluby i przeszłość, w której jest do czego nawiązywać. O sukcesach, europejskich pucharach i trofeach krajowej ligi w Bielsku-Białej dawno jednak zapomniano. Pozostała gra w dolnej części tabeli i próby uniknięcia barażu. Kiedy historia BKS-u i BBTS-u zatoczy koło?

30 listopada 2016 roku, środa, godzina 20.00, mecz BKS Profi Credit Bielsko-Biała - Enea PTPS Piła. Na trybunach przy ulicy Rychlińskiego zasiada 500 kibiców. 28 stycznia 2017 roku, sobota 18.00 - teoretycznie najkorzystniejszy czas na siatkarskie spotkanie. W czasie pojedynku BKS-u z Grot Budowlanymi Łódź w hali tylko 600 miejsc jest zajętych. W obu przypadkach ciszę w czasie meczów przerywała jedynie mała grupa siatkarskiego Klubu Kibica; spotkania zostały przegrane przez bialanki (1:3, 0:3).

6 kilometrów dalej w Hali Pod Dębowcem swoje mecze rozgrywa męski zespół z Bielska-Białej, BBTS. Ich charakter bywa kameralny - 17 listopada 2016 roku pojedynek z Effectorem Kielce obserwowało 400 kibiców, a ostatni z Łuczniczką Bydgoszcz 500. Ale i tak nie jest źle. W końcu bielszczanie nie zajmują już ostatniego miejsca w tabeli PlusLigi, jak to było 29 października po przegranym spotkaniu z Indykpolem AZS-em Olsztyn.

Inna droga, finał podobny

Zanim bielską siatkarską polityką zostało zadowalanie się małym, kluby mierzyły wyżej, a sukcesy przyciągały także kibiców. Choć BBTS czuje się spadkobiercą osiągnięć lokalnego "Włókniarza", w którym sekcja siatkarska powstała po 1911 roku, to bardziej znany stał się w latach 90. Rozpoczęło się od 2. miejsca w Pucharze Polski (który dwa lata później zdobył) i od brązowego medalu mistrzostw kraju (1993). Sezony 1993/1994 oraz 1994/1995 przyniosły również mecze w europejskich pucharach. Wkrótce BBTS spadł jednak do I ligi, w której (z niewielkimi przerwami) zadomowił się na następne kilka lat. Na stałe powrócił do siatkarskiej ekstraklasy dopiero w rozgrywkach 2013/2014, które zamknął na ostatnim miejscu. Rok później (przy lidze powiększonej o dwa kolejne zespoły) był 13., a w sezonie 2015/2016 12.

Nieco inaczej ułożyła się droga powstałego w 1951 roku BKS-u. Choć pierwsze sukcesy (zdobycie Pucharu Polski) przyszły szybko, bo już w 1955 roku, to na kolejne trzeba było czekać 30 lat. Złota passa bialanek rozpoczęła się w 1987 roku, kiedy sięgnęły po 2. miejsce w mistrzostwach i Pucharze. Później do 2011 roku ośmiokrotnie cieszyły się z najcenniejszego medalu ligi, czterokrotnie ze srebra i 5 razy z brązu. 6 razy wygrywały Puchar Polski i dwukrotnie Superpuchar. Przy 2011 roku należy jednak postawić kreskę oddzielającą czas sukcesów od ich braku. Później bialanki dwukrotnie były na 4. miejscu rozgrywek. Sezon 2013/2014 to już 5. lokata, 2014/2015 8., a rok później były 7.

W tej chwili żeńska drużyna zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Orlen Ligi, mając na koncie 4 wygrane i 13 przegranych spotkań. BBTS na 16 zespołów jest 13 również z 4 zwycięstwami.

Brak pieniędzy to brak pomysłu?

W porównaniu z ligową czołówką budżet obu bielskich klubów nie należy do najwyższych, ma jednak stabilność zapewnioną przez miasto. Od początku obecności w PlusLidze BBTS gra bez sponsora tytularnego, natomiast BKS swojego stracił - w 2016 roku Aluprof przestał wspierać siatkarki. Jego miejsce zajął Profi Credit, jednak oferowany wkład nie jest tak duży, jak w czasie sukcesów klubu.

- Nikt nas nie sponsorował, nie było zakładu, który byłby w stanie zabezpieczyć nas od strony socjalnej. Cały czas były problemy z pieniędzmi, które pokutują do dzisiaj, wtedy tylko nie było prezydenta takiego jak Jacek Krywult. Gdybyśmy mieli zabezpieczenie w stypendiach sportowych, to chyba spokojnie utrzymalibyśmy siatkarską ekstraklasę - wspominał swoją pracę w bielskim klubie sprzed wielu lat trener Wiktor Krebok, wskazując, że obecna sytuacja finansowa w porównaniu do przeszłości męskiego klubu jest co najmniej komfortowa. - Przy stabilności, jaką ma wspierany przez miasto BBTS, nie widać pomysłu na ten klub. Wydaje się, że można było przez lata stworzyć coś zdecydowanie lepszego - dodał do tego były zawodnik, trener i obecnie dyrektor Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku, Grzegorz Wagner.

W obu klubach odpowiedzią na brak większych pieniędzy jest polityka zmiany. Co roku dochodzi do zmian zarówno jeśli chodzi o trenerów, jak i zawodników. W pierwszym sezonie BBTS-u w PlusLidze wymieniono 7 zawodników, w kolejnym 9. Rozgrywki 2016/2017 rozpoczęto z 8 nowymi graczami.

Warto dodać, że w grudniu 2016 roku do drużyny dołączył trener Rostislav Chudik, który w czasie czwartego sezonu BBTS-u w ekstraklasie jest szóstym szkoleniowcem. - Szczerze mówiąc, gdyby trener sam nie podał się do dymisji, zaproponowalibyśmy mu takie rozwiązanie. Sam chyba czuł, że to honorowe wyjście z sytuacji - powiedział o odejściu Miroslava Palguta w czasie trwania rozgrywek prezes BBTS-u, Piotr Pluszyński.

Podobna tendencja ma miejsce w BKS-ie (2011/2012 - 13 nowych siatkarek, rok później 8, następnie 6). Choć przez kolejne dwa lata panowała względna stabilizacja, to w obecnym sezonie do zespołu dołączyło 11 zawodniczek.

Do tego należy doliczyć zmiany trenera. Niektórzy żartują, że tradycją bialskiego klubu stał się "nowy szkoleniowiec po choinkę", gdyż w ostatnich dwóch latach do roszad na tym stanowisku dochodziło właśnie w okresie świątecznym. - Przed tym sezonem mówiliśmy, że zmian nie chcemy, ale po długich rozmowach z trenerem Mariuszem Wiktorowiczem i zawodniczkami padło hasło "ultimatum", czyli 3 zwycięstwa i najlepiej 9 punktów. Po pierwszym wygranym 3:2 spotkaniu szkoleniowiec powiedział "pas" z powodów osobistych - tłumaczył ostatnie ruchy prezes BKS-u, Andrzej Pyć.

Młode pokolenie szansą na zmianę

Nie ma konsekwencji kadrowej i nie ma sukcesów. W opinii wielu wyjście z sytuacji jest jedno. - Mecze w Bielsku-Białej są smutne. Hala świeci pustkami, zespół gra słabo. Poszerzenie ligi doprowadziło do dziadostwa - chłopaki przebijają piłkę, dużo psują, a wszystko to bez finezji i słabe. Kto ma grać w tym BBTS-ie, skoro nie stać go na porządne transfery, a praca z młodzieżą leży? - pytał Wiktor Krebok, szukając "deski ratunkowej" dla klubów z Bielska-Białej. - Co roku kupujemy zawodników, a to zaczyna się odbijać czkawką. Mądrze zrobił Piotr Gruszka, który zakontraktował część składu BBTS-u, czyli siatkarzy, którzy już ze sobą grali, i dzięki temu z GKS-em Katowice wygrał kilka meczów. Drogą dla bielskiego sportu jest wychowanie grupy siatkarzy, do których dokupi się trzech lub czterech "zewnętrznych". Inaczej to wszystko się rozleci - dodał były trener BBTS-u.

- To, co się dzieje w sezonie 2016/2017 nie jest konsekwencją decyzji podejmowanych wyłącznie w tym roku, a ostatnich kilku lat - mam tu na myśli szkolenie młodzieży. Wydaje mi się, że paradoksalnie ta sytuacja wyjdzie tylko na dobre obu klubom, które będą musiały zmienić swoją politykę, jeśli chodzi o systemowe i perspektywiczne patrzenie na zespół. Fajnie było, kiedy był dobry i możny sponsor, dzięki czemu można było kupić zawodniczki topowe, ale teraz już tak nie jest, dlatego kluby powinny odrobić lekcję i wyciągnąć naukę z tej sytuacji - odparł Grzegorz Wagner. Co ciekawe, wtóruje mu również prezes BKS-u. - Polska siatkówka zachłysnęła się medalami reprezentacji kobiet w latach 2003-2009, ale tak naprawdę wygrywała je te sama grupa zawodniczek, zbyt mało pojawiło się młodych utalentowanych siatkarek. Mam nadzieję, że dzięki pracy Grzegorza Wagnera i jego kolegów w SMS Szczyrk, a także trenerów młodzieży pracujących w wielu klubach w kraju w końcu polska siatkówka wykona znaczący krok naprzód - powiedział Andrzej Pyć.

- Z młodszych zawodniczek w kadrze BKS-u są dwie dziewczyny, ale grają przede wszystkim w Młodej Lidze i dużo pracy jeszcze przed nimi. Aneta Wilczek, która wystąpiła w kilku meczach, jest dla nas znakiem, że szkolenie powinno być zintensyfikowane. W naszym klubie trenowaniem dzieci i młodzieży zajmuje się Stowarzyszenie BKS "Stal", natomiast pierwszym zespołem siatkarek zarządza Bialski Klub Sportowy SA. Młodzież uczona jest między innymi przez byłego trenera reprezentacji Polski kadetek Grzegorza Kosatkę, który doprowadził kadrowiczki do mistrzostwa Europy. Liczymy, że dobre szkolenie spowoduje, iż co roku do pierwszego zespołu będą dołączały kolejne zdolne siatkarki - dodał prezes.

Historia zatoczy koło?

Dwie osobne historie, a obecna sytuacja jest podobna. Zarówno BBTS, jak BKS do końca sezonu mają czas, by zapewnić sobie pozycję niezagrożoną walką w barażach. Bliżej zrealizowania celu jest w tej chwili męska drużyna, lecz i żeńskiej zostało do rozegrania kilka spotkań, które mogą zmienić jej sytuację. Do Legionovii Legionowo, KSZO Ostrowca Świętokrzyskiego i beniaminka z Torunia traci trzy punkty. Wydaje się natomiast, że o tym kiedy przyjdą sukcesy na miarę przeszłości, w najbliższym czasie zadecydują same kluby.

- Nie mogę zapomnieć o bielskiej siatkówce i o tym, że zawsze mieliśmy pretensje do Pana Boga, że nam tu gdzieś nie wytrysnęła ropa czy nie znalazły się złoża gazu czy surowców - podsumował w jednym z wywiadów Wiktor Krebok.

Więcej o:
Copyright © Agora SA