PlusLiga. Biedniej pod siatką

Wystartowała PlusLiga siatkarzy. Największa w historii, z nowymi zasadami, bez kilku gwiazd, z dużą grupą bardzo zdolnej młodzieży.

Jeszcze nigdy w historii najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce nie rywalizowało aż 16 zespołów.

Pięć lat temu PlusLigę zamknięto, likwidując zagrożenie spadkiem. Od tamtej pory trzykrotnie powiększano ją o dwa kluby. Przed bieżącym sezonem - o Espadon Szczecin i GKS Katowice. Żeby zatem rywalizacja mogła się skończyć na początku maja, trzeba było zmienić regulamin. Już rok temu zrezygnowano z trzystopniowej fazy play--off, a walkę o medale zaczyna się od półfinałów. - To dobrze, bo dlaczego drużyna, która przez cały sezon grała słabo i zajęła siódme czy ósme miejsce, ma w nagrodę walczyć o medale? - mówi Sebastian Świderski, prezes broniącej tytułu Zaksy Kędzierzyn-Koźle.

Teraz półfinały i finał będą inne, ponieważ w każdej fazie rozegrane zostaną tylko mecz i rewanż. I jeśli uzyskają taką samą liczbę punktów (przypomnijmy: trzy za wygraną 3:0 i 3:1, dwa za 3:2), zwycięzcę wyłoni tzw. złoty set. - Plusem tego systemu jest to, że już dziś wiemy, kiedy zostanie rozegrany finał, można więc przygotowywać go jako wielkie wydarzenie medialne. Wydaje mi się jednak, że zmiany poszły trochę za szybko - mówi Świderski. Konrad Piechocki, prezes PGE Skry Bełchatów, twierdzi jednak, że czołowe kluby stracą finansowo na nowym regulaminie, bowiem w półfinałach i finałach hale wypełniały się do ostatniego miejsca, a teraz klub zorganizuje tylko jeden mecz. - Marginalizujemy play-offy, czyli sól rozgrywek - dodaje.

Pod względem sportowym zmienia są niewiele, choć rozgrywki - mimo rozszerzonego składu - ubożeją. Odeszły dwie gwiazdy: Bartosz Kurek i Facundo Conte, skuszone gigantycznymi pieniędzmi w Japonii i Chinach. Karierę zakończył Krzysztof Ignaczak, jeden z najlepszych libero w PlusLidze. Nowych wielkich nazwisk nie będzie, bo Kanadyjczyk Gavin Schmitt, Francuz Thibault Rossard i Serb Marko Ivović, którzy zagrają w Asseco Resovii, czy amerykański środkowy David Smith z Czarnych Radom, to jednak siatkarska druga liga. Trzy kluby, które w kwietniu stanęły na podium - Zaksa, Resovia i Skra - znów powinny walczyć o tytuł, a brak któregoś w strefie medalowej będzie sporą niespodzianką.

- Poziom się wyrównuje, przypuszczam jednak, że znów będzie to równanie w dół - uważa Świderski. Podobne wątpliwości ma Piechocki, zastanawiając się, czy Polskę stać na 16 drużyn w ekstraklasie. Dziś trzy czołowe kluby mają kilkakrotnie większe budżety od pozostałych, a najsłabsze ledwie wiążą koniec z końcem. W PlusLidze są dlatego, że jej władze przymykają oko na problemy finansowe.

Transferów było wiele, w tym kilka bardzo ciekawych. Największe zmiany zaszły w Resovii, która pozyskała aż dziewięciu nowych zawodników, w tym mistrza świata Marcina Możdżonka. Skra odmłodziła skład, stawiając na reprezentantów Polski: 21-letniego Artura Szalpuka i 22-letniego Bartosza Bednorza. Czwarty w poprzednim sezonie Lotos Trefl Gdańsk stracił trzech kluczowych obcokrajowców: Murphy'ego Troya, Stefana Schwarza i Marco Falaschiego. Kłopoty ma Jastrzębski Węgiel, któremu nie udało się zatrzymać Michała Masnego (trafił do Gdańska). Najłagodniej przez okres transferowy przeszła Zaksa, wymieniając tylko środkowego Jurija Gladyra (będzie grał w Bełchatowie) na olimpijczyka Mateusza Bieńka. I to ona jest faworytem do złota. - Pamiętajmy jednak, że tytuł łatwiej się zdobywa niż go broni - przypomina Artur Popko, prezes PLPS.

Silniejsze powinny być AZS Politechnika Warszawska, do której z Bełchatowa przeniósł się mistrz świata Andrzej Wrona, i Indykpol AZS Olsztyn. - Liga na pewno będzie ciekawa, choćby z powodu pojawienia się wielu młodych zawodników gotowych walczyć z najlepszymi. Mogą rozbłysnąć nowe gwiazdy - zapowiada Popko. Chodzi o reprezentujących rocznik 1997 mistrzów Europy juniorów, którzy skończyli naukę w spalskiej SMS i teraz sprawdzą się w PlusLidze. - Jeśli kluby mają ściągać średnich czy słabych obcokrajowców, to jestem za dawaniem szansy młodym. Z korzyścią dla polskiej siatkówki - kończy Świderski. Bartosz Kwolek, Tomasz Fornal, Jakub Ziobrowski, Jakub Kochanowski, Mateusz Masłowski w rozgrywkach młodzieżowych wygrali prawie wszystko, co mogli, a teraz mają być kluczowymi graczami Czarnych Radom, AZS Politechniki oraz Indykpolu AZS Olsztyn. Coraz większą rolę powinni odgrywać niewiele od nich starsi Artur Szalpuk, Rafał Szymura, Michał Filip, Bartłomiej Lemański i Aleksander Śliwka.

Sezon będzie wyjątkowy także z tego powodu, że ostatnia drużyna rozegra baraż z pierwszoligowcem. W rozgrywkach 2017/18 dwa najsłabsze zespoły zostaną automatycznie zdegradowane, a PlusLiga znów będzie liczyć 14 klubów. - Wtedy dopiero będzie ciekawie - kończy Popko.

Zobacz wideo

Bartosz Kurek spotyka się z koleżanką po fachu! [ZDJĘCIA]

Copyright © Agora SA