PlusLiga. Skra o krok od powrotu na tron. Znów na długie lata?

Kiedy wygrywała ligę siedem razy z rzędu, wielu czekało na jej potknięcie. Teraz wszyscy podziwiają styl, w jakim Skra Bełchatów najpewniej wróci na tron. Odmłodzonej drużynie debiutującego w roli trenera Miguela Angela Falaski brakuje tylko jednego zwycięstwa do tytułu mistrza Polski. W niedzielę trzeci mecz finału PlusLigi. Skra - Resovia o godz. 14.45. Relacja na żywo w Sport.pl

Nicolas Uriarte, który rozgrywa nie gorzej od Pawła Zagumnego, ma 24 lata. Błyszczący na przyjęciu Facundo Conte jest o rok starszy. Rządzący na środku Andrzej Wrona i Karol Kłos urodzili się odpowiednio w 1988 i 1989 roku. Każda z wymienionych młodych gwiazd Skry ma przed sobą jeszcze kilka lat gry na najwyższym poziomie. Czy to znaczy, że zespół z Bełchatowa zdominuje PlusLigę jak w latach 2005-2011, kiedy wygrał ją siedem razy z rzędu?

Biją, bo są mocni

W niedzielę polsko-argentyńska młodzież, o sile której stanowi też niespełna 24-letni Paweł Zatorski, może wygrać dziewiąty z rzędu mecz w fazie play-off.

Debiutujący w roli trenera Miguel Angel Falasca z zespołem, w którym błyszczą również doświadczeni Mariusz Wlazły i Stephan Antiga, minimalnie przegrywał w półfinałach Pucharu Polski z Zaksą Kędzierzyn-Koźle i Pucharu CEV z Gubernią Niżny Nowogród. W rundzie zasadniczej PlusLigi w walce o pierwsze miejsce nieznacznie ustąpił Resovii. Ale w najważniejszym momencie sezonu były mistrz Europy prowadzi swój zespół wyłącznie do zwycięstw.

W ćwierćfinale Skra pokonała 3:0 Politechnikę Warszawską, w półfinale wygrała wszystkie trzy starcia z trzecim zespołem Ligi Mistrzów - Jastrzębskim Węglem. A w finale po dwóch wyjazdowych spotkaniach z Resovią prowadzi 2:0.

- Kiedyś Skra miała w kadrze tylko reprezentantów różnych drużyn narodowych, teraz jest podobnie. Jeśli w kolejnych sezonach będzie grać tym samym składem, to będzie jeszcze mocniejsza - mówi Andrzej Kowal.

Trener rzeszowian dopiero co cieszył się z niesamowitej pogoni swego zespołu za Zaksą Kędzierzyn-Koźle. W półfinale wciąż jeszcze aktualni mistrzowie kraju pokonali zespół Sebastiana Świderskiego 3:2, choć przegrali dwa pierwsze mecze. Kowal wie, że teraz zadanie jest jeszcze trudniejsze, bo przy takiej dyspozycji Skra raczej nie roztrwoni pokaźnej zaliczki i nie pozwoli zdobyć Resovii trzeciego mistrzostwa z rzędu.

- Skra gra bardzo dobrze technicznie, a do tego pokazuje charakter. To on pozwolił jej wyraźnie wygrać drugi mecz w Rzeszowie. Widać, jak bardzo zawodnicy z Bełchatowa chcą zdobyć tytuł - mówi mistrz olimpijski z Montrealu Ryszard Bosek.

W drugim finałowym starciu Skra zbiła Resovię do 24, 17 i 15. Najlepszy w jej szeregach Wlazły mógł poczuć, że wziął rewanż za ostatnie porażki. Rok temu postanowił przecież zostać w swoim klubie i wrócić z przyjęcia na atak, by do Bełchatowa wróciło mistrzostwo.

Skrze zabrała je właśnie Resovia. Dwa lata temu zakończyła krajowe panowanie dream teamu z Bełchatowa, pokonując go w finale 3:1.

W reakcji na niespodziewaną porażkę sponsor Skry zabrał dwa miliony złotych z budżetu, a z klubu odeszli Bartosz Kurek i Marcin Możdżonek. Gdy przed rokiem Resovia pokonała Skrę 3:2 w ćwierćfinale, skazując ją na dopiero piąte miejsce, pracodawców zmienili też Michał Winiarski i Aleksandar Atanasijevic.

Wrócą Winiarski i syn prezesa?

Teraz też dużo mówi się o odejściach z Bełchatowa, bo karierę skończy Antiga, a większymi pieniędzmi Zatorskiego kuszą Resovia i Zaksa.

Kto przyjdzie na miejsce Francuza i wychowanka klubu, jeśli ten zdecyduje się odejść? - Ciężko znaleźć kogoś podobnego do Antigi, ale w Bełchatowie mają warunki ekonomiczne, więc na pewno sobie poradzą. Myślę, że już jest wszystko zaprogramowane, również na ewentualne odejście Zatorskiego - mówi Bosek.

Jeden z najpotężniejszych menedżerów w polskiej siatkówce podkreśla, że Skra najtrudniejsze zmiany ma już za sobą. - Każdy klub czeka kiedyś jakaś przegrana, najważniejsze jest wyciągnięcie pozytywnych wniosków. Odmłodzić zespół kiedyś każdy musi. Skra wygrywała mistrzostwo kilka razy z rzędu, miała grupę, która odnosiła największe sukcesy, ale też naturalnie się starzała. Ciężko było powiedzieć komuś, kto wygrywa, że musi odejść. Po porażce to nastąpiło naturalnie. Skra z odejść nie robiła wielkich dramatów, nie rozdrapywała ran. Teraz ma bardzo dobrych, młodych zawodników, ma sponsora, historię i kibiców, czyli wszystko, co powinien mieć wielki klub - tłumaczy Bosek.

Kibice Skry prawie trzy tysiące biletów dostępnych na trzeci i być może ostatni mecz finału wykupili w godzinę. W niedzielę będą chcieli fetować odrodzenie potęgi.

- Nie wiem, czy Skra znów przez pięć-sześć lat będzie hegemonem, ale jak słyszę narzekania ludzi z nią związanych, że jest ciężko, to jako dyrektor sportowy Częstochowy mogę się tylko zaśmiać. Może od dwóch lat Bełchatów nie jest już najbogatszy w Polsce, jednak wciąż ma roczny budżet przekraczający 10 mln zł, a na rynku transferowym wielką markę - mówi Bosek. - Wszyscy zawodnicy, którzy w Skrze grali i grają, mówią o niej w samych superlatywach - dodaje.

Menedżer tłumaczy, że planowane na najbliższe tygodnie ruchy transferowe Skry ona sama utrzymuje w tajemnicy. Domyśla się tylko, że w miejsce Antigi sprowadzony zostanie inny doświadczony przyjmujący.

Nieoficjalnie mówi się, że może nim być Winiarski, który miałby rozwiązać kontrakt z Fakiełem Nowy Urengoj. Do zmiany ma też dojść na pozycji środkowego, bo Skra chce ściągnąć z wypożyczenia do SCC Berlin Srecko Lisinaca. 22-letni Serb, który był najlepszym blokującym ubiegłorocznych mistrzostw Europy, miałby zastąpić starszego o 14 lat Daniela Plińskiego.

A co z Zatorskim? W Częstochowie już drugi sezon w PlusLidze rozegrał Kacper Piechocki. Syn prezesa Skry, Konrada Piechockiego, w grudniu skończy 19 lat, w 2013 roku zdobył tytuł najlepszego libero ME kadetów, w których Polska wywalczyła srebrny medal.

Zdolny nastolatek idzie śladami Zatorskiego, który do gry w Skrze też przygotowywał się występując w Częstochowie, a do klubu, w którym się wychował, wrócił w 2010 roku, gdy miejsce zwolnił Piotr Gacek.

Zatorski miał 20 lat, kiedy został uznany najlepszym libero klubowych mistrzostw świata. Trudno uwierzyć, że lada moment zastąpić miałby go niedoświadczony Piechocki, ale ciekawe są pytania czy ma równie duży talent i czy będziemy mieli szansę przekonać się o tym już w następnym sezonie.

MŚ w Brazylii? W zasięgu kliknięcia! Możesz mieć wycieczkę życia!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.