PlusLiga. Możdżonek: Zaksa ma najlepszych trenerów

W sobotę 6 października rozpocznie się nowy sezon siatkarskiej PlusLigi. - Na pewno ciąży na nas presja. I bardzo dobrze, bo ona często pomaga - mówi kapitan reprezentacji Polski Marcin Możdżonek, który przeniósł się ze Skry Bełchatów do Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Poza wymienionymi zespołami w tytuł celują jeszcze broniąca go Resovia i Jastrzębski Węgiel. - Wszystko będzie zależało od tego, kto lepiej przygotuje się do fazy play-off i kto będzie miał lepszych trenerów. Zaksa ma najlepszych - twierdzi Możdżonek.

Łukasz Jachimiak: Kibice Zaksy na oficjalnej stronie internetowej klubu uznali, że jest pan największym wzmocnieniem zespołu przed nowym sezonem. Zdobył pan 41 proc. głosów i wyprzedził nawet duet trenerów Daniel Castellani/Sebastian Świderski.

Marcin Możdżonek: Jestem zaskoczony. Wstyd się przyznać, ale jeszcze nie byłem na stronie Zaksy. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że przed sezonem mieliśmy bardzo dużo pracy. Trenowaliśmy po dwa razy dziennie, graliśmy wiele sparingów, nie było czasu na przyjemności. Bardzo mi miło, że kibice widzą tak mocno we mnie wierzą. Na pewno zrobię wszystko, żeby ich nie rozczarować. I jeszcze jedno - uważam, że duet Castellani/Świderski to naprawdę bardzo duże wzmocnienie zespołu.

Były trener i były znakomity zawodnik reprezentacji Polski w rolach szkoleniowców, a na boisku poza panem m.in. Paweł Zagumny, Michał Ruciak, Piotr Gacek i Francuz Antonin Rouzier. Po Zaksie wszyscy spodziewają się wielkich rzeczy, może nawet nawiązania do dawnego Mostostalu, który był wizytówką polskiej siatkówki w Europie.

- Dobrze pamiętam Mostostal, bo jak wszyscy trzymałem za tę drużynę kciuki. Ale kiedy grał w Lidze Mistrzów, bo kiedy walczył na polskich parkietach to kibicowałem im trochę mniej, a to dlatego, że byłem za Olsztynem (śmiech). Na pewno teraz ciąży na nas presja i bardzo dobrze, bo potrafimy sobie z nią poradzić. Ona bardzo często pomaga, dodatkowo mobilizuje. Uważam, że my tę presję wykorzystamy.

Wierzy pan, że Zaksa stanie się tak mocna jak Mostostal? Macie potencjał, który pozwoli wam zdominować PlusLigę na lata i namieszać w Lidze Mistrzów?

- Takie oczekiwania uważam za zbyt duże. Mamy ambitne cele, sami sobie je postawiliśmy i na pewno zrobimy wszystko, żeby sezon zakończyć z mistrzostwem Polski, a poza tym jak najlepiej zagrać również w Pucharze Polski i w Lidze Mistrzów. Ale moim zdaniem nie jest możliwe, żebyśmy przez kilka lat z rzędu wygrywali wszystko. Musimy iść do przodu małymi kroczkami.

Jak większość osób związanych z siatkówką spodziewa się pan, że po latach dominacji Skry, a wcześniej Mostostalu czeka nas zdecydowanie najciekawszy sezon z aż czterema kandydatami do złota?

- Nie ujmując nic pozostałym zespołom też widzę zdecydowanie najmocniejszą czwórkę. Oczywiście są w niej Rzeszów, Bełchatów, Jastrzębski i Zaksa. Na pewno w trakcie sezonu zdarzą się niespodzianki, zespoły niżej notowane będą ogrywać te walczące o medale, ale myślę, że do półfinałów nikt spoza wymienionej czwórki nie awansuje. A jaka będzie kolejność w czwórce? To będzie zależało od tego, kto lepiej przygotuje się do fazy play-off i kto będzie miał lepszych trenerów.

Pan wybrał ofertę Zaksy, a nie Jastrzębskiego właśnie ze względu na trenerów? Z Castellanim zdobył pan mistrzostwo Europy, a Świderskiego też dobrze zna.

- Było wiele względów, dla których wybrałem Zaksę, ale przyznaję - duet trenerski miał bardzo duże znaczenie. Według mnie to najlepszy duet szkoleniowców w naszej lidze i fajnie jest móc z nimi współpracować. Poza tym Zaksa jest klubem świetnie poukładanym, a w jej składzie jest kilku moich kolegów, z którymi wcześniej w różnych miejscach już grałem i wiedziałem, że w tej drużynie szybko się odnajdę.

Jak ocenia pan drużynę kolegów, z którymi spędził ostatnie cztery sezony? Ze Skry poza panem odeszli Bartosz Kurek i Miguel Angel Falasca, a mimo to wicemistrzowie Polski gładko pokonali Resovię w meczu o Superpuchar.

- Dla mnie sprawa jest prosta - Skra cały czas jest bardzo mocna, nadal ma świetnych zawodników i nie wolno jej lekceważyć. Przecież grający tam Michał Winiarski i Mariusz Wlazły to siatkarze światowej klasy.

A Zbigniew Bartman? Po Superpucharze Daniel Pliński stwierdził, że atakujący reprezentacji Polski nie zastąpi w Rzeszowie Georga Grozera, bo Niemiec, który odszedł do Biełgorodu jest zawodnikiem o klasę lepszym.

- Nie byłbym w tych ocenach tak ostry, bo Zbyszek i Grozer grają w zupełnie innym stylu, a Zbyszek też ma swoje walory. Na pewno będzie potrafił je pokazać, na pewno rozegra kilka świetnych spotkań. Łatwo mu nie będzie, bo to dla niego pierwszy sezon w roli zawodnika typowo atakującego, więc będzie miał wzloty i upadki. Ale gram z nim w reprezentacji i wiem, jaki ma potencjał. Jestem przekonany, że wkrótce, tak jak Grozer, może być jednym z najlepszych atakujących na świecie.

Na koniec wróćmy do igrzysk - udało się panu zapomnieć o porażce, odpocząć od siatkówki i na nowo poczuć głód grania?

- Zapomnieć o siatkówce się nie da, ale odpocząć się udało. Miałem dwa tygodnie wolnego, w tym czasie nie robiłem kompletnie nic co wiązałoby się sportem. Leniuchowałem na łonie natury razem ze swoją narzeczoną. Miałem dość wyjazdów, hoteli, różnego rodzaju ośrodków, dlatego wypoczywaliśmy w rodzinnych stronach. Udało mi się zregenerować, głód gry wrócił. Nową drużyną, nowym sezonem i nowymi wyzwaniami jestem naprawdę podekscytowany.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.