Skra chce rządzić w Europie

Skra Bełchatów chce wygrać Ligę Mistrzów. Uzbierała kolekcję siatkarskich gwiazd, ma budżet porównywalny z klubami z Włoch, które od lat dominują w europejskich pucharach. Dziś gra z Friedrichschafen

Prezes Skry: Nasz zespół jest optymalny ?

Hiszpański mistrz Europy i jeden z najlepszych rozgrywających świata Miguel Angel Falasca, idol polskich hal Dawid Murek, srebrny medalista mundialu Piotr Gacek, nasz najwyższy ligowiec Marcin Możdżonek, dwaj najzdolniejsi młodzi Bartosz Kurek i Jakub Jarosz. Mistrzowie kraju zebrali gwiazdozbiór, jakiego u nas jeszcze nie było. Wszystko po to, by zdobyć Puchar Europy.

- Już w poprzednim sezonie Skra wygrywała z najlepszymi. Teraz jesteśmy jeszcze silniejsi - mówi Murek, który byłby czołowym graczem reprezentacji. Byłby, gdyby z niej nie zrezygnował (z powodów zdrowotnych).

Podobnie jak w piłce nożnej, siatkarska LM to najbardziej prestiżowe rozgrywki klubowe. Różnica jest tylko jedna, choć zasadnicza - tutaj drużyny nie zarabiają ogromnych pieniędzy. Przeciwnie, do rozgrywek dopłacają.

Właściciel Skry - państwowa spółka PGE - grosza nie żałuje. Daje 9 mln rocznie. Budżet klubu osiągnął już pułap zbliżony do czołówki włoskiej Serie A, która od dwóch dekad dominuje w Europie. Dopiero niedawno wyprzedziła ją liga rosyjska. Na razie tylko finansowo, mimo PE zdobytego przez Lokomotiw Biełgorod i Dynamo Kazań.

W żadnym sporcie polskie kluby nie mają tak mocnej pozycji jak w siatkówce. Przed kilku laty w Europie liczył się Mostostal Kędzierzyn-Koźle, dwukrotny uczestnik turnieju finałowego. Potem w siłę urosła Skra, która od czterech lat zdobywa mistrzostwo kraju.

Sponsor chce sukcesu międzynarodowego. W kwietniu PGE Skra zagrała już w turnieju finałowym. Ale dlatego, że go organizowała. Zajęła trzecie miejsce, ogrywając Sisley Treviso - klub legendę, w siatkówce mający reputację taką jak AC Milan w piłce nożnej. Wtedy właściciele Skry ogłosili, że zapłacą za jeszcze silniejszy zespół.

Dotrzymali słowa. Ściągnęli nowe gwiazdy, zatrzymali stare - najlepszego obcokrajowca w historii naszej ligi Stephane'a Antigę oraz atakującego reprezentacji Mariusza Wlazłego, kuszonego przez Włochów i Rosjan. Dzięki temu na każdej pozycji trener Daniel Castellani ma do dyspozycji po dwóch równorzędnych graczy i będzie mógł oszczędzać siły gwiazd, nie ryzykując wpadek w lidze.

Ile tak naprawdę warta jest polska siatkówka? Czytaj na blogu Przemysława Iwańczyka ?

Kiedy kolejni kadrowicze sprowadzani do Skry godzili się na rolę rezerwowych, szefom klubu zarzucano, że niszczą młode talenty. Były selekcjoner Raul Lozano narzekał, że Kurek czy Jarosz przesiedzą sezon na ławce i przestaną się rozwijać. Już początek sezonu pokazał jednak, że bez wartościowych zmienników mistrz Polski miałby problemy. Kontuzji doznali Antiga, Janne Heikkinen i Marcin Możdżonek.

W Skrze wiedzą, że turniej finałowy poprzedniej edycji LM zawdzięczają działaczom. - Dlatego chcemy wygrywać na boisku i powtórzyć to osiągnięcie - deklaruje Konrad Piechocki, prezes klubu. Zastrzega jednak, że podobny cel ma przynajmniej dziesięć zespołów.

To wersja oficjalna. I siatkarze, i trener wiedzą, że wymaga się od nich Pucharu Europy.

Łatwo nie będzie. Skra już w pierwszej rundzie trafiła do bardzo mocnej grupy. - Tak silnych rywali nie miałem jeszcze nigdy - mówi Stelian Moculescu, trener VfB Friedrichshafen, który po raz 11. występuje LM. - Każdy może być pierwszy, nie tylko w pierwszej fazie, ale i w całych rozgrywkach.

Pozostali rywale to najbogatszy klub w Rosji (czyli na świecie) Iskra Odincowo z Brazylijczykiem Gibą, która chce wygrywać wszystkie możliwe rozgrywki, oraz silny Panathinaikos Ateny. Pierwszym rywalem będzie mistrz Niemiec, zwycięzca LM z 2007 r. Faworytem jest Skra.

Mniejsze ambicje ma zdobywca Pucharu Polski. Dyrektor Domex AZS Częstochowa Ryszard Bosek stwierdził, że wolałby nie grać w LM, a pieniądze przeznaczyć na sprzęt do treningu. Częstochowianie nie są jednak bez szans na awans, bo trafili do grupy z Iraklisem Saloniki (jedyny chyba poza zasięgiem AZS), CSKA Sofia i Fenerbahce Stambuł. Właśnie w Turcji siatkarze trenera Radosława Panasa rozegrają inauguracyjny mecz.

Z każdej z sześciu grup bezpośrednio awansują po dwa zespoły oraz cztery najlepsze z trzecich miejsc. Dwa pozostałe zagrają w pucharze CEV, podobnie jak dwa najlepsze z ostatnich miejsc.

Final Four rozegrany zostanie w Pradze. Czesi nie mają silnego zespołu i nie dostaną miejsca w finale w prezencie. Jihostroj Czeskie Budziejowice musi wygrać go na boisku.

Co się dzieje z pieniędzmi na siatkówkę? 

Mecz Skry w Polsacie Sport, mecz AZS w Polsacie Sport Extra. Oba o godz. 18.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.