Polska - Brazylia. W Łodzi padnie siatkarski rekord Polski!

Blisko 27 tys. osób obejrzy sobotnio-niedzielne mecze reprezentacji z Brazylią w Lidze Światowej. Takich frekwencji na meczu siatkarzy jeszcze w Polsce nie było.

Moda na siatkówkę nie słabnie. Wejściówki na łódzkie spotkania zostały sprzedane w ciągu kilku godzin.

- Codziennie mam kilkanaście telefonów z prośbą o pomoc w zdobyciu biletów - mówi Natalia Kostulska z PZPS zajmująca się organizacją polskich meczów LŚ.

Tym razem kibiców czeka dodatkowa atrakcja, bo pojedynek dwóch najlepszych drużyn ostatnich mistrzostw świata będzie pierwszym w nowej hali widowiskowo-sportowej. Jej trybuny mogą pomieścić 10 tys. widzów, ale podczas spotkań siatkarzy i koszykarzy są powiększane o ponad 3 tys. Tyle miejsc nie ma żaden inny polski obiekt. M.in. z tego powodu do Łodzi został przeniesiony Memoriał Huberta Wagnera (w sierpniu), a we wrześniu w nowej hali rozegrane zostaną mistrzostwa Europy koszykarzy i siatkarek.

Brazylijczycy, którzy po dwóch kolejkach Ligi Światowej prowadzą w tabeli grupy D, są od środy w Łodzi. W środę wieczorem byli pierwszymi sportowcami, którzy trenowali w nowym obiekcie. Polacy wejdą do niej dopiero w czwartek po południu. Co ciekawe, to ich rywale będą mieć więcej zajęć w hali.

- To nie ma znaczenia, bowiem my będziemy mieć wsparcie u naszych wspaniałych kibiców - uważa Marcin Możdżonek. Środkowy PGE Skry jest najlepiej blokującym zawodnikiem tej edycji Ligi Światowej - w czterech meczach zdobył w ten sposób już 15 punktów. Wyprzedza o dwa punkty Włocha Andreę Salę i o trzy Holendra Roba Bontje.

Polacy we wtorek przed południem wrócili z Wenezueli.

- Podróż trwała ok. 15 godzin, ale bywały gorsze - opowiada Możdżonek. - Później trener dał nam pół dnia wolnego.

W środę siatkarze trenowali w Spale, a dziś po obiedzie mają pojawić się w Łodzi.

Na razie nie wiadomo, w jakich składach zagrają obie drużyny, bowiem trenerzy mogą dokonywać zmian w kadrze przed każdą serią spotkań. Przeciwko Polsce ma zagrać słynny Giba, którego zabrakło w pierwszych pojedynkach. Ale Brazylia ma tak wielu zawodników światowej klasy, że Bernard Rezende mógłby chyba wystawić trzy równorzędne reprezentacje. Jednak z Gibą w składzie mistrzowie świata stracili tydzień temu punkt w meczach z Finlandią (wygrali tylko 3:2).

Polskę pokonali w Sao Paulo 3:1 i 3:0.

- Gdybyśmy najpierw grali z Wenezuelą, a później z Brazylią, to efekt byłby lepszy - uważa najwyższy polski środkowy. - Nie powiem, że byśmy wygrali, ale na pewno walka byłaby bardziej wyrównana. Poza tym skrzydła podcięła nam kontuzja Bartka Kurka.

Ten ostatni bardzo szybko wyleczył skręcony staw skokowy i po tygodniu wystąpił już w wygranych meczach z Wenezuelą i mimo że nie trenował przez kilka dni, był najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny. W drugim pojedynku, wygranym 3:0, zdobył aż 20 punktów. Dzięki temu Polska zajmuje drugie miejsce w tabeli grupy D, przed Finlandią i Wenezuelą. Wszystko wskazuje na to, że w Łodzi znów będzie liderem kadry.

Spotkania Polski z Brazylią rozpoczną się w sobotę i niedzielę o godz. 16.30. Tym, którzy nie kupili biletu, pozostaje transmisja w Polsacie oraz relacja na żywo w Sport.pl.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.