Prygiel: Niedosyt pozostał

- Nasze rozgoryczenie spowodowane przegraniem tego półfinału jest duże. Z drugiej strony patrząc, przed sezonem mało kto stawiał na to, że znajdziemy się w czwórce - mówi po przegranym meczu półfinałowym, atakujący Jastrzębskiego Węgla, Robert Prygiel w rozmowie z portalem Reprezentacja.net

Jak ocenia Pan wasz poniedziałkowy mecz. Oczekiwania chyba były dużo większe?

Robert Prygiel: - Na pewno. Nie uważam, żebyśmy zagrali źle. Po prostu Częstochowa wykorzystała nasze braki. Szczerze mówiąc nie można nam zarzucić braku ambicji i woli walki. Okazało się, że oni są pod względem sportowym drużyną dużo lepszą. Przede wszystkim prezentują bardziej wyrównany poziom. Na większości pozycji mieli przewagę nad nami, zwłaszcza w elemencie zagrywki. Nam też zdarzały się mocniejsze zagrywki, oni jednak przyjmowali je bez problemów. My z kolei nie radziliśmy sobie z ich trudnymi serwisami. Mogłoby się wydawać, że to my zagraliśmy słabiej, ale tak naprawdę to oni zagrali lepiej.

Pojawiły się głosy, że przegrany mecz był spowodowany słabszą postawą dwóch liderów zespołu - Dawida Murka i Roberta Prygla.

- Nie czuję się upoważniony do oceny Dawida. Jeśli chodzi zaś o mnie to mam spore zastrzeżenia do swojej zagrywki. Pod tym względem oczekiwałem od siebie dużo więcej. Jeżeli chodzi o atak, to wydaje mi się, że był całkiem niezły. Biorąc pod uwagę nasze przyjęcie i sytuacje, w jakich atakowałem. Powinienem jednak bardziej pomóc drużynie zagrywką.

W finale mistrzostw Polski zmierzą się zatem SKRA Bełchatów i AZS Częstochowa. Kto jest faworytem tego starcia?

- W tej konfrontacji stawiam na Skrę, jednak jej szanse oceniam na jakieś 55 %. Bełchatów jest zespołem bardziej doświadczonym, zagra w finale czwarty raz z rzędu. Mogłoby się wydawać, że chcielibyśmy, żeby wygrała Częstochowa, bo wtedy można by powiedzieć, że przegraliśmy z mistrzem Polski. Niemniej jednak, z pewnych względów, będę kibicował mocno zespołowi z Bełchatowa.

W walce o trzecie miejsce Jastrzębski Węgiel spotka się natomiast z drużyną z Olsztyna

- Czekają nas kolejne ciężkie mecze z zespołem, który miał grać o tytuł mistrza Polski. Pierwsze dwa spotkania zagramy u siebie. Znowu niestety na sali, na której nie trenujemy. Kolejny raz zatem zagramy cztery czy pięć spotkań na wyjeździe (uśmiech). Myślę, że szanse są równe. Potencjał sportowy przemawia za Olsztynem, ale ostatnio nie grają na takim poziomie, na jakim potrafią. My, mimo porażek w pucharach, a teraz w półfinale MP stanowimy drużynę. Nie było między nami żadnych kłótni. W naszym przypadku nie ma co ukrywać, że dużo będzie zależało także od zdrowia. Dawid cierpi w każdym meczu i to przenosi się niestety na jego formę sportową.

Jak czujecie się po tej porażce? Jakie panują nastroje w waszych szeregach?

- Nasze rozgoryczenie spowodowane przegraniem tego półfinału jest duże. Niewiele brakowało, a odnieślibyśmy zwycięstwo, jednak to Częstochowa okazała się drużyną lepszą i bardziej kompletną. Z drugiej strony patrząc, przed sezonem mało kto stawiał na to, że znajdziemy się w czwórce. Teraz, kiedy nie awansowaliśmy do finału mówi się o rozczarowaniu. Z tą opinią jednak raczej bym się nie zgodził.

Reprezentacja.net

Częstochowa rewelacją rozgrywek PLS

Copyright © Agora SA