LSK: Niespodziewany upadek klubu z tradycjami

Koniec rundy zasadniczej LSK. Największą sensacją sezonu jest dopiero dziewiąte miejsce GCB Centrostalu. Czwarty zespół sprzed roku będzie musiał się bronić przed spadkiem

Zdecydował o tym wczorajszy pojedynek siatkarek z Bydgoszczy z AZS AWF Poznań. GCB Centrostal musiał wygrać co najmniej 3:1. Mecz rzeczywiście skończył się po czterech setach, ale lepsze były poznanianki. - Nigdy bym się nie spodziewała, że to bydgoska drużyna zagra w barażach. Trochę mi smutno, bo sama spędziłam tu kilka miłych lat - mówi Irina Archangielska, rozgrywająca AZS AWF Poznań.

GCB Centrostal to klub z wielkimi tradycjami w kobiecej ekstraklasie. Pierwszy raz awansował do niej w 1992 roku i od razu zdobył mistrzostwo Polski. Przez kolejne 16 lat nigdy nie spadł, nigdy nawet nie znalazł się w strefie barażowej. Ostatnie trzy sezony też były bardzo dobre dla bydgoszczanek. Najpierw brązowy medal i Puchar Polski, a potem dwukrotnie czwarte miejsce - wszystkie te osiągnięcia pod okiem trenera Piotra Makowskiego.

Seria nieszczęść, jakie doprowadziły do upadku zespołu, zaczęła się latem ubiegłego roku. To był czas jubileuszu klubu, który świętował 25-lecie istnienia i 15 lat nieprzerwanych występów w ekstraklasie. Na uczczenie święta miał być medal. Miejsce tuż za podium to było za mało dla szefów klubu - zwolniono więc Makowskiego. - Nie wykorzystano potencjału tkwiącego w zespole - tłumaczył prezes klubu Edwin Warczak, który najbardziej parł do zmiany.

To był pierwszy błąd. Potem w klubie zabrakło pieniędzy na stworzenie silnej ekipy. Wcześniej przez dwa lata dawała po 500 tys. złotych firma budująca w Bydgoszczy wielkie centrum handlowe. Na dodatek roczny urlop od sportu zaplanowała sobie podpora bydgoskiego zespołu Ewa Kowalkowska, a serię nieszczęść zamknęła kontuzja sprowadzonej latem do zespołu rozgrywającej Marty Pluty. Nie zdążyła nawet zagrać jednego meczu w lidze i do tej pory leczy kolano.

Nowy szkoleniowiec Jacek Grabowski nie zdołał pozbierać rozbitej drużyny. Nie pomógł rozpaczliwy krok, jakim był powrót do zespołu Kowalkowskiej. Siatkarka, która całe życie grała jako atakująca, usiadła na ławce jako rezerwowa rozgrywająca. Miała być asekuracją na wypadek, gdyby gra nie układała się Justynie Łunkiewicz, 20-latce debiutującej z przymusu jako główny reżyser gry zespołu w LSK.

GCB Centrostal przegrywał mecz za meczem, aż wreszcie po porażce we własnej hali z beniaminkiem MKS Dąbrowa Górnicza zwolniono też Grabowskiego. Zastąpił go 26-letni Maciej Kosmol, najmłodszy szkoleniowiec LSK. Zespół ciągle jednak przegrywał. Na ławce więc pojawił się znowu Makowski jako asystent Kosmola.

Wczoraj razem z zespołem przegrali jednak mecz ostatniej szansy.

Zapłakana Kowalkowska nie mogła wykrztusić słowa. Mistrzyni Europy z 2003 roku Dominika Leśniewicz załamana siadła na parkiecie.

- Przyczyn jest wiele i nie chcę o nich w tym momencie mówić. Biorę całą odpowiedzialność na siebie - powiedział "Gazecie" po meczu Waldemar Sagan, menedżer drużyny, wiceprezes klubu i człowiek, który ćwierć wieku temu go zakładał.

Wyniki ostatniej kolejki rundy zasadniczej:

Winiary Bakalland Kalisz - Pronar Zeto Astwa AZS Białystok 3:0 (25:13, 25:13, 25:15), Farmutil Piła - Stal Mielec 3:0 (25:20, 27:25, 25:10), Aluprof Bielsko-Biała - Energa Gedania Gdańsk 3:0 (25:20, 25:19, 25:16), GCB Centrostal Bydgoszcz - AZS AWF Poznań 1:3 (20:25, 25:15, 21:25, 16:25), MKS Dąbrowa Górnicza - Muszynianka Fakro Muszyna 0:3 (18:25, 14:25, 16:25).

Pary play-off

Aluprof - Energa Gedania

Winiary Kalisz - Dąbrowa Górnicza

Muszynianka - Stal

Farmutil - AZS AWF

O utrzymanie

GCB Centrostal - Pronar Zeto

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.