Polecamy - Strażacy znów na PGE Arenie Gdańsk. Do trzech razy sztuka?
W swoim ostatnim meczu turnieju finałowego Ligi Światowej w Ergo Arenie w Gdańsku Amerykanie pokonali Kubańczyków 3:2. Już wcześniej oba zespoły straciły szanse na awans do półfinału, bo w grupie F po czwartkowych meczach awans zapewniły sobie Rosja i Brazylia.
- W ostatnim meczu dałem szansę zawodnikom, którzy wcześniej grali mniej. Nie zawiedli mnie, zagrali OK. Po tym turnieju wiemy o sobie dużo więcej, wiemy, nad czym musimy pracować - mówi Knipe, który odniósł się też do fantastycznej organizacji turnieju w Gdańsku.
- Polska to wyjątkowe, wręcz idealne miejsce do grania w siatkówkę. Kibice są świetnie wyedukowani. W ogóle widać, że siatkówka w Polsce to ważna rzecz. I to nie tylko po meczach, halach czy kibicach, ale również po sferze biznesu, która jest mocno aktywna podczas imprez rozgrywanych w Polsce - mówi Knipe.
Trener Kubańczyków Samuels Blackwood najbardziej cieszył się z tego, że jego zespół wraca do domu.
- Byliśmy poza Kubą osiem tygodni, w Lidze Światowej rozegraliśmy w sumie 15 meczów na wyjeździe [jedyna hala na Kubie spełniająca wymogi LŚ, jest w remoncie]. Ten czas był okresem wspaniałej nauki dla mojej młodej drużyny. Choćby w turnieju finałowej, gdzie lekcji udzieliły nam Brazylia, Rosja czy USA - mówił Blackwood, który podkreślił jednocześnie, że niewiele zabrakło, aby jego zespół zagrał w półfinale. - Przegraliśmy trzy mecze, ale dwa z nich po 2:3 - z Brazylią i USA.