Puchar CEV. Włoskie gwiazdy nie błyszczały. Wkrótce może zalśnić Zaksa!

Największe gwiazdy włoskiego Sisleya nie były bohaterami pierwszego finałowego meczu Pucharu CEV. Przyćmili ich siatkarze Zaksy, którzy niespodziewanie w Treviso wygrała 3:2 i przed sobotnim rewanżem jest faworytem do zdobycia trofeum.

Jakub Jarosz jako jeden z niewielu zawodników Zaksy w środowy wieczór błyszczał na zagrywce. Dzięki jego podaniom kędzierzynianie zbudowali przewagę, która pomogła im wygrać drugiego, czwartego i w mniejszym stopniu piątego seta. Polski atakujący utrudnił Włochom odbiór w trzech ostatnich akcjach drugiej partii, po serii zagrywek dał przewagę 16:11 w secie czwartym i zanotował asa na 10:7 w najważniejszym, piątym secie.

Odrzuceni od siatki Włosi, atakując z wysokiej piłki często trafiali na ręce naszego środkowego Jurija Gladyra. Nie tylko w bloku Ukrainiec był jednym z najpewniejszych punktów Zaksy. Jarosz poza polem serwisowym grał ze zmiennym szczęściem, inni reprezentanci również - Ruciak był niewidoczny, a po kilku nieudanych przyjęciach chętnie zniknąłby z pola widzenia Piotr Gacek.

W zespole Sisleya trudno wyróżnić jednego siatkarza, choć i tu środek zasługuje na uznanie. Holender Rob Bontje umiejętnie wykorzystywał swoje 206 cm. Jednak dzięki dobremu przyjęciu Dante Bonifante mógł dowoli używać wszystkich dyspozycyjnych zawodników. Piłki od starszego kolegi posłusznie kończyli: 21-letni Włoch Gabriele Maruotti i 22-letni czeski zawodnik - Jiri Kovara. Ten jednak zawodził w decydującej partii i został zmieniony przez Samuela Pappiego. Ale i zmiennik kędzierzynian - Brazylijczyk Idi (zastąpił w drugim secie Tiniego Urnauta) dobrze zagrał zwłaszcza na początku tej partii, dając Zaksie prowadzenie. A już niedługo potem zwycięstwo, gdy skończył ostatni atak na 15:11.

To był dzień wielkich szans polskich zespołów w europejskich pucharach. Zanim wyszła na boisko Zaksa, miejsce w Final Four Ligi Mistrzów przegrała Skra. Bełchatowianie dokonali rzeczy wydawało się niemożliwej - w Kazaniu po dwugodzinnej twardej walce i wspaniałym meczu pokonali Zenit 3:1, ale przegrali w złotym secie 15:11.

Po tym spotkaniu mecz Zaksy przypomniał, że choć kędzierzynianie walczą z utytułowanym włoskim zespołem, to grają o puchar drugiej kategorii. Jednak mimo to, notowania, przynajmniej w oczach sponsorów, mocno pójdą w górę, gdy tylko Zaksa zdobędzie pierwszy w swojej historii europejski puchar.

Niestraszny złoty set

Nawet jeśli Włochom uda się wygrać mecz i doprowadzić do złotego seta, to komu jak komu, ale ZAKSIE nie będzie on straszny. Wygrywając tę partię kędzierzynianie wywalczyli awans już trzy razy - z hiszpańską Unicają Almeria, niemieckim VfB Friedrichshafen i bułgarskim CSKA Sofia.

Rewanż finału Pucharu CEV w sobotę o 16.30.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA