Powtórny cud Wielunia

Siatkówka. - Drugi raz mieliśmy szczęście, zdarzył się cud - nie krył Shuichi Mizuno, japoński trener Pamapolu Wielton Wieluń. Fart znów przegrał u siebie z tym zespołem, choć miał piłkę meczową (i to za trzy punkty) w górze.

Minęła już druga godzina meczu, gdy atakujący kielczan Jan Król skończył atak dający gospodarzom meczbola w czwartej partii (24:22). Trener Dariusz Daszkiewicz posyła wtedy w bój - do bloku - najwyższego w zespole środkowego Adama Kamińskiego (204 cm). Kanadyjczyk z polskimi korzeniami nie ma nawet szans na interwencję, bo Piotrowi Łuce nie udaje się wprowadzić piłki do gry (psuje serwis). Po drugiej stronie w pole zagrywki wędruje rezerwowy rozgrywający Bartłomiej Matejczyk i posyła - wcale nie mocną - piłkę na drugą stronę. Po pewnym przyjęciu (dbał o nie przez cały mecz, z wysoką skutecznością, amerykański Libero Richard Lambourne) Maciej Dobrowolski decyduje się na wykorzystanie Xaviera Kapfera. Ten zwłaszcza w dwóch pierwszych wygranych setach był bardzo przydatny, ale głównie z powodu mocnej zagrywki, która pozwalała odskakiwać Fartowi w decydujących chwilach. Dynamiczny Francuz praktycznie nie korzysta z technicznych ataków i w na finał czwartej partii, jak można było się spodziewać, także posyła bombę. Nadziewa się na blok. - Mieliśmy ich dwa razy tyle, co Kielce w całym meczu [17 przy 9 Farta - przyp. red.], to było kluczowe - ocenił kapitan gości Andrzej Stelmach. Przy następnej piłce znów Francuz widzi przed sobą wyciągnięte ręce wielunian i będąc już gorzej ustawionym wysyła piłkę w aut. Kielczan w następnej akcji kolejny blok Pamapolu - z bezradności Miłosz Zniszczoł aż pada na parkiet.

Tie break już z przewagą gości (4:7, 8:10 i pięć piłek z rzędu od 10:10) i dwa punkty jadą do Wielunia. Wszystkim w Hali Legionów przypomniał się mecz miedzy tymi zespołami z rundy zasadniczej (z 10 listopada), kiedy to Fart prowadził najpierw w trzecim secie 24:19, a potem w czwartym 20:15 i uległ za trzy punkty! - Znów przegraliśmy wygrany mecz. Ta niefrasobliwość w końcówce martwi. Zepsuta zagrywka, potem dajemy się zablokować, a przecież nie pierwszy raz powtarzam, że trudne piłki można oddać rywalom, niech oni się martwią, co zrobić. A to pokazał tylko Piotrek [Łuka]. To się może zdarzać młodym zawodnikom, a nie takim doświadczonym jakich mamy. Każdy powinien się skupiać na swojej grze, a my poświęcamy za dużo uwagi na innych. Trzeba poprawiać błędy kolegi, a nie narzekać na złą wystawę, przyjęcie. Zabrakło zimnej głowy, to koniecznie musimy wyeliminować - mówił podenerwowany Daszkiewicz.

- Na szczęście teraz to tylko strata małych punktów. Ale taki numer drugi raz by nie przeszedł - zapowiada Maciej Dobrowolski, kapitan Farta. Ale kapitan rywali, Andrzej Stelmach ma już prawo dodać: - Czekamy na Kielce.

Wcześniej, w sobotę Fart gra na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem.

Fart Kielce - Pamapol Wielton Wieluń 2:3 (25:22, 25:22, 21:25, 24:26, 10:15)

Fart: Dobrowolski, Kapfer, Szczerbaniuk, Król, Castard, Zniszczoł, Lambourne (libero) oraz Łuka, Jungiewicz, Kozłowski, Kamiński.

Pamapol: Stelmach, Kapelus, Zajder, Rybak, Antanowicz, Blanco Costa, Milczarek (libero) oraz Błoński, Babkow, Sarnecki, Matejczyk, Buniak.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.