Kompromitacja siatkarskich mistrzyń Polski

Sensacja w Bielsku-Białej. Mistrzynie Polski nie zdobyły nawet seta z ósmą w tabeli Gwardią! - Jest mi wstyd - krótko skomentował trener Grzegorz Wagner.

To trzecia porażka siatkarek z Bielska z rzędu - wcześniej w kiepskim stylu zespół uległ Scavolini Pesaro w Lidze Mistrzyń, a niedawno przeciętnemu AZS-owi Białystok. Porażki z Gwardią trudno się jednak było spodziewać. Wrocławianki to jeden z ostatnich zespołów w ligowej tabeli (do soboty ósme miejsce, ledwie dwie wygrane w siedmiu meczach). Tymczasem BKS wreszcie zagrał w swojej starej hali (ten obiekt siatkarki zawsze wskazywały jako bardziej lubiany od niedawno otwartej ogromnej hali pod Szyndzielnią), w dodatku do składu po raz pierwszy w tym sezonie wróciła Anna Werblińska. Liderka naszej reprezentacji przez kilka miesięcy dochodziła do siebie po operacji kolana.

Werblińska pojawiła się w pierwszej szóstce, jednak za siatką zdecydowanie bardziej żądne sukcesu były rywalki - Katarzyna Jaszewska, była zawodniczka BKS-u, oraz rozgrywająca Joanna Wołosz, która od niedawna rywalizuje o miejsce w reprezentacji z Katarzyną Skorupą.

Wydawało się, że pierwszy set to wypadek przy pracy. BKS go przegrał, ale można się było spodziewać, że miejscowe zaczęły słabo skoncentrowane i lepsza gra jest kwestią czasu. Tymczasem potem czas uciekał, a gra gospodyń była coraz... gorsza. Nie miały pomysłu na przyjęcie zagrywki, zagubione były pod siatką, w ataku popełniały seryjne błędy.

Przyjezdne tymczasem kontynuowały lekcję - Jaszewska wbijała kolejne piłki w parkiet, Wołosz rozgrywała jak profesorka, choć ma ledwie 20 lat, a równie młoda Maja Tokarska znakomicie spisywała się w bloku. - Gwardii wychodziło wszystko, nam nic - rozkładała ręce Skorupa.

Nazwisko Barańska znowu w Bielsku błyszczało. Jednak to nie Anna, ale znakomita tego wieczoru Bogumiła nadawała ton grze. Była kapitan reprezentacji Polski mogła na swą siostrę patrzeć z zazdrością i podziwem.

W drugim secie salę opuścił wyraźnie rozgoryczony prezes BKS-u Czesław Świstak. Dzięki temu nie oglądał totalnej kompromitacji w trzeciej części, gdy jego zawodniczki dostały prztyczka od słabiej opłacanych rywalek.

Trener Grzegorz Wagner nie krył po meczu zdenerwowania. - Jest mi zwyczajnie wstyd. Nie może nas usprawiedliwiać dobra gra Gwardii. Nie wyobrażałem sobie, że przegramy w takim stylu - kręcił głową szkoleniowiec bielszczanek. - Martwi mnie, że tak doświadczony zespół, kiedy mu nie idzie, kompletnie się gubi. Dziś straciliśmy głowę od samego początku. Można przegrać, ale trzeba walczyć. My od drugiego seta przestaliśmy nawet walczyć - denerwował się Wagner.

- Radość ogromna, bo nie jest łatwo wywieźć z Bielska trzy punkty. Jesteśmy na dobrej drodze, by w tym sezonie włączyć się do walki o coś więcej niż tylko utrzymanie - cieszył się Rafał Błaszczyk, trener Gwardii.

Forma BKS-u bardzo źle zwiastuje przed nadchodzącym dwumeczem z tureckim Vakifbakiem Stambuł (pierwszy mecz już 1 lutego w Bielsku), którego stawką będzie przepustka do czołowej szóstki Ligi Mistrzyń.

BKS Aluprof Bielsko-Biała - Impel Gwardia Wrocław 0:3 (19:25, 12:25, 17:25)

BKS: Skorupa, Werblińska, Ciaszkiewicz, Okuniewska, Studzienna, Bamber, Sawicka (libero) oraz Frąckowiak, Kaczmar, Waligóra, Wojtowicz.

Gwardia: Wołosz, Mroczkowska, Barańska, Jaszewska, Tokarska, Efimienko, Krzos (libero) oraz Czypiruk, Matyjaszek.

Widzów: 600

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.