W piątek "losowanie", czyli z kim zagra PGE Skra

PGE Skra Bełchatów zakończyła pierwszą część Ligi Mistrzów z najlepszym wynikiem spośród wszystkich uczestników. - Muszę przyznać, że nie spodziewałem się tak efektownego występu - twierdzi Jacek Nawrocki

Gdyby po losowaniu ktoś zaproponował bełchatowskiemu klubowi drugie miejsce w grupie D, z pewnością wziąłby to w ciemno. Trudno się dziwić, skoro rywalami byli Trentino Volley, zwycięzca Ligi Mistrzów w dwóch ostatnich latach, i VfB Friedrichshafen, drużyna, która wcześniej regularnie nie tylko wygrywała ze Skrą, ale wręcz ją rozbijała. - Na dodatek mieliśmy bardzo niekorzystny terminarz spotkań. W ostatniej kolejce Friedrichshafen grało z Trentino i zdawaliśmy sobie sprawę, że Włosi pojadą na mecz rezerwowym składem, bo już wcześniej zapewnią sobie awans. Niemcy od razu mogli dopisać sobie punkty - podkreśla trener mistrzów Polski.

Ale najlepszą receptą na trudny terminarz jest własna dobra gra. PGE Skra zaczęła rozgrywki kapitalnie i na półmetku miała na koncie komplet punktów, nie tracąc nawet seta. Z rumuńskim Rematem Zalau nie miała żadnych kłopotów, ale wysokie zwycięstwa nad Trentino i Friedrichshafen były niespodziankami. - Dzięki temu na rewanż do Niemiec mogliśmy pojechać bez noża na gardle. Zagraliśmy tam jedno z naszych najlepszych spotkań i szybko zapewniliśmy sobie awans - wspomina trener.

Jedna porażka z dwoma tak silnymi rywalami to wielkie osiągnięcie. Widać było, że drużyna nabrała pewności siebie, bo nawet grając nieco słabiej, postraszyła na wyjeździe Trentino. - W ogóle trzy spotkania z Włochami w ostatnim czasie wiele nam dały. Zdobyliśmy cenne doświadczenie - dodaje Nawrocki.

Nikt w Skrze nie ukrywa, że celem zespołu jest awans do Final Four. Wygranie grupy sprawiło, że PGE Skra znalazła się w uprzywilejowanej sytuacji podczas losowania fazy pucharowej. Korzystne jest też to, że drugi polski zespół w LM - Jastrzębski Węgiel - też zajął pierwsze miejsce. A według regulaminu europejskiej federacji (CEV) zwycięzcy nie powinni trafić na siebie w pierwszej rundzie. Kolejna preferencja jest taka, by w tej fazie nie spotkały się zespoły z jednej grupy. Poza tym silne drużyny będą w miarę możliwości rozstawione. Od dwóch lat CEV stara się także, by w finale nie było dwóch klubów z jednego kraju.

Z sześciu grup awans wywalczyło 13 zespołów: Zenit Kazań, Generali Unterhaching, Noliko Maaseik, Cuneo, Jastrzębski Węgiel, ACH Volley Bled, PGE Skra, Trentino, Lokomotiw Biełgorod, Tours VB, Dynamo Moskwa, Roeselare oraz Budvanska Rivijera Budva, która w grupie C była trzecia, lecz miała najlepszy bilans spośród rywali z tych samych pozycji. Liczba drużyn jest nieparzysta, ponieważ gospodarz Final Four ma zapewniony występ w nim, a z pozostałej dwunastki wyłonieni zostaną trzej jego rywale. Turniej finałowy chcą organizować Zenit, Bled (w nowej hali w Lublanie), Trentino i Cuneo. Nawet Włosi uważają jednak, że pojedynek rozstrzygnie się między Rosjanami i Słoweńcami.

Biorąc pod uwagę zasady przyjęte przez CEV, najprawdopodobniej rozstawione zostaną najsilniejsze drużyny, a więc także PGE Skra, klubowy wicemistrz świata i trzeci zespół w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. W jego drabince znajdzie się zapewne Jastrzębski Węgiel. - Na szczęście raczej nie trafimy na siebie od razu - uważa Nawrocki.

W kolejnej części drabinki będą prawdopodobnie zespoły rosyjskie, co sprawi, że w Final Four na pewno zagra nie więcej niż jeden przedstawiciel tego kraju. Podobnie jest z Włochami, które mają w pucharach jedną drużynę mniej od Rosjan (odpadł Sisley Treviso), więc powinny zagrać między sobą najpóźniej w drugiej rundzie.

W losowaniach siatkarskich mało jest przypadku, dlatego najbardziej prawdopodobne jest, że pierwszy przeciwnik zespołu z Bełchatowa zostanie wyłoniony spośród Knack Roeselare (w poprzedniej edycji Skra pokonała go dwukrotnie, ale dwa lata temu dwa razy została pokonana), Noliko Maaseik (zajęło pierwsze miejsce w grupie, więc szanse na jego "wylosowanie" są teoretycznie mniejsze) lub niemieckie Generali Unterhaching (drugie w grupie A za Zenitem) i francuskie Tours VB. Najsilniejszy z tego grona jest ten ostatni klub, a grają w nim tak znani siatkarze, jak były rozgrywający Resovii Raphael Redwitz, Czesi Petr Konecny i David Konecny czy świetny młody Francuz Earvin Ngapeth. Wybór organizatora Final Four i losowanie odbędzie się w piątek po południu.

Następny mecz PGE Skra rozegra w sobotę o godz. 16, kiedy w hali Energia zmierzy się z AZS-em UWM Olsztyn, zaś w poniedziałek o 18 zagra w Wieluniu z Pamapolem Wieltonem.

Copyright © Agora SA