Nieobliczalni rywale Jastrzębskiego Węgla w Europie

Jastrzębski Węgiel w przyszłym tygodniu rozpoczyna grę w Lidze Mistrzów. - Wcale nie uważam, by nasza grupa była najsłabsza. Ale chcemy awansować do następnej rundy - zapowiada Zdzisław Grodecki, prezes JW

Wicemistrz kraju zyskał przepustkę do występów w tym doborowym gronie dzięki zdobyciu Pucharu Polski. - Za sprawą Ligi Mistrzów nasz sponsor - JSW S.A. - jest reprezentowany poza granicami kraju, a my w ten sposób budujemy swoją markę - podkreśla szef jastrzębskiego klubu. Siatkarska LM w odróżnieniu od tej piłkarskiej, to - niestety - wyłącznie prestiż. - Poprzednia edycja przyniosła nam 3 tys. euro przychodu. Ale nie w tym rzecz. Jako klub chcemy iść do przodu, a to jest jeden z elementów naszego rozwoju - twierdzi Grodecki.

Jastrzębianie trafili w grupie na: grecki Olympiakos Pireus, słoweński ACH Volley Bled oraz Budvanską Rivijerę Budvę z Czarnogóry. - Wcale nie uważam, by nasza grupa była najsłabszą w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Ale chcemy awansować do następnej rundy - mówi prezes JW.

Mistrzowie Grecji to 23-krotny triumfator krajowych rozgrywek, zdobywca Pucharu Europy z 1996 roku. Ostatnio jednak Olympiakos poważnie odczuł skutki kryzysu finansowego. Klubu nie było stać już na utrzymywanie wielkich gwiazd, jak choćby Serba Ivana Miljkovicia, który kasował 500 tys. euro rocznie, a żądał jeszcze więcej. Mistrz olimpijski z Sydney wybrał tureckie Fenerbahce Stambuł. Drużynę opuścili też Fin Olli Kunnari oraz Niemiec Simon Tischer. Włoski trener Flavio Gulinelli zdołał ściągnąć do siebie jedynie świetnego rozgrywającego reprezentacji Bułgarii Andreja Żekowa, a także czeskiego środkowego Jirziego Krala, Amerykanina Jaysona Jablonskiego oraz Kubańczyka Rolando Jurquina Despaigne. W lidze Grecy wygrali dotąd tylko jedno spotkanie. Co ciekawe, ich atak opiera się na Dimitrisie Djuriciu, który dwa lata temu w meczu jastrzębian z Olympiakosem w pucharze CEV występował na... środku bloku.

Dlatego wyżej od Greków ocenianie są akcje mistrza Słowenii, który był rewelacją ostatniej edycji LM, w której awansował do turnieju finałowego w Łodzi. Po sezonie odszedł jednak charyzmatyczny kanadyjski trener Glenn Hoag oraz doświadczony Kubańczyk Ramon Gato. Zmienił się też atakujący. Olivera Venno zastąpił Kaj Van Dijk. O tym, że klub wciąż stać na wiele, niech świadczy fakt, że za Hoaga przyszedł trener reprezentacji Serbii Igor Kolaković! Swoje mecze w LM Bled ma grać w nowoczesnej hali w Lublanie na 12 tys. miejsc. - Zapowiadają, że na każdym meczu będzie komplet - usłyszeliśmy od jastrzębian. Kibicom w Polsce dobrze znany jest libero zespołu Kanadyjczyk Dan Lewis, były gracz Skry oraz Zaksy.

O Słoweńcach w Jastrzębiu wiedzą zresztą najwięcej. Po pierwsze, dzięki asystentowi trenera Igora Prielożnego, który prowadził zespół SK Posojilnica Aich/Dob w MEVZ (liga środkowoeuropejska, w której gra Bled). Przydały się również spostrzeżenia Mitii Gasparniego, byłego gracza słoweńskiego klubu. - To dziwny zespół, na przyjęciu grają dwoma leworęcznymi zawodnikami - przyznają członkowie sztabu szkoleniowego JW.

Największą zagadkę stanowić będzie ekipa z Budvy, chociaż i w jej szeregach można znaleźć takich rutyniarzy jak serbski rozgrywający Veljko Petković (mistrz olimpijski z Sydney) czy wielokrotny reprezentant Włoch i ME z 2003 roku - atakujący Francesco Biribanti. Dwa lata temu Czarnogórcy zajęli 3. miejsce w Pucharze CEV.

- Te zespoły nie znalazły się w Lidze Mistrzów po to tylko, by wziąć w niej udział. Każdy liczy na dobry wynik - mówi krótko Prielożny. - Drużyny te mocno się pozmieniały i tak jak my potrzebują czasu, by ich gra zaczęło właściwie funkcjonować - dodaje trener.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.