Siatkówka. Świderski i Żygadło podsumowują rywalizację

Naprzeciw siebie Sebastian Świderski i Łukasz Żygadło. Jeden zmaga się z własnym zdrowiem, drugi udowadnia, że krytykanci zbyt szybko spisali go na straty. Obaj nie szczędzą sobie słów pochwał i specjalnie dla nas podsumowują dotychczasową rywalizację Trentino - Macerata.

W środę byliśmy świadkami znacznie bardziej emocjonującego pojedynku. Macerata prowadziła już 2:1, jednak nie była w stanie postawić przysłowiowej kropki nad i, a podarowanej przez rywali szansy na zwycięstwo w tie-breaku Trentino nie mogło nie wykorzystać. - Faktycznie było bardzo blisko. Niestety Trento kolejny raz pokazało swoją siłę i udowodniło, że jest naprawdę mocnym zespołem. Trzeba się z nim liczyć w każdym momencie. Nawet jak wydaje się już, że się tego rywala pokonało, on niestety kolejny raz wstał i pokazał swoją siłę. Jest nam bardzo przykro. Trentino prowadzi teraz 2:0 w rywalizacji z nami, ale my nie mamy nic do stracenia. Musimy jechać do Trento z przekonaniem, że da się tam wygrać. Będzie bardzo ciężko, bo w tym sezonie nikt jeszcze w Trento nie zwyciężył, ale zawsze jest ten pierwszy raz - podsumowuje środowym spotkanie Sebastian Świderski.

Słów pochwał nie szczędzi rywalom Łukasz Żygadło, który przyznaje, że dla niego i dla jego kolegów był to bardzo trudny pojedynek. - W meczu Macerata zmieniła swoją taktykę w ataku, lepiej zagrywała i przyjmowała. Grało się nam bardzo ciężko w małej, gorącej wypełnionej do ostatniego miejsca hali w Maceracie. Trzeba dodać, że w poprzednich latach hala w Maceracie nie spełniała warunków na mecze półfinałowe. Zadowolony jestem z tego, że w takich warunkach od 4 seta potrafiliśmy wrócić do swojej gry w bloku i ataku. Była to dla całego zespołu prawdziwa próba charakteru - ocenia Łukasz.

Po środowym pojedynku znowu pojawiło się sporo niepokoju o zdrowie Sebastiana Świderskiego. W czwartym secie Polak musiał bowiem opuścić plac gry, bo pojawiły się skurcze. - Niestety pojawiły się problemy fizyczne. Trudno szukać tutaj jakiejś jednej przyczyny. Przyznam się szczerze, że nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło, że w ciągu trzech setów musiałem zmienić aż cztery koszulki. Atmosfera była bardzo gorąca, klimat również. Ciężko gra się w takich warunkach jeżeli nie jest się dobrze przygotowanym. Najgorsze jest to, że nie tylko ja miałem takie problemy, również inni zawodnicy, więc coś gdzieś było źle zrobione - uspokaja nieco polskich kibiców drżących o jego zdrowie Sebastian.

Podczas gdy Sebastian ciągle walczy o powrót do swojej optymalnej dyspozycji, Łukasz Żygadło święci triumfy jako pierwszy rozgrywający ekipy z Trento. Słów pochwał nie szczędzi mu ani trener, ani koledzy z drużyny czy rywale, ani komentatorzy. Dotąd często krytykowany za swoją decyzję o byciu "tym drugim rozgrywającym" w Trento Żygadło udowadnia, że wiedział co robi. Ciężka praca Łukasza przynosi teraz zamierzone efekty. - Jestem zadowolony z tego, że decyzja o wyjeździe do Włoch i praca, którą tutaj wykonałem przynosi zamierzone rezultaty. Z doświadczenia wiem, że zawsze znajdą się "znawcy", którzy może ze swoich kompleksów, braku informacji lub z innych względów będą mieli coś do zarzucenia. Gdybym się tym przejmował po tym wszystkim, czego w swojej karierze doświadczyłem, nie doszedłbym do miejsca, w którym teraz jestem - mówi otwarcie polski rozgrywający. - Rzeczą normalną jest, że raz gra się lepiej, raz gorzej, sztuką jest nie schodzić poniżej pewnego poziomu i być gotowym we właściwym momencie. Jeżeli przyjąłbym do swojej świadomości, że jestem zawodnikiem drugoplanowym po prostu nie byłbym w stanie poprowadzić takiego zespół jakim jest Trento na tym etapie rozgrywek. Podsumowując chciałbym wszystkim, również tym mniej życzliwym, życzyć powodzenia i wytrwałości w swojej pracy. W takiej atmosferze do swoich celów dochodzi się po prostu łatwiej i przyjemniej - zapewnia Łukasz.

Więcej o tym w serwisie Reprezentacja.net  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.