Siatkówka. Bartosz Kurek: ZAKSA to będzie nasz rywal w finale

We wczorajszym meczu w Kędzierzynie Skra odniosła kolejne zwycięstwo, jednak o wygranej musiał zadecydować tie break. - W moim odczuciu ZAKSA to będzie nasz rywal w finale - stwierdził po meczu przyjmujący Bełchatowa, Bartosz Kurek.

Spotkanie z Zaksą, mimo że wygrane, do łatwych nie należało. Spodziewaliście się aż pięciosetowej konfrontacji?

Bartosz Kurek: - Oczywiście, spodziewaliśmy się tego, bo Zaksa to zespół stworzony z bardzo dobrych zawodników, z bardzo dobrym trenerem. Grałem w Zaksie i wiem, jaka tu jest organizacja i jak to wszystko jest poukładane. Chłopaki mają stworzone dobre warunki do tego, żeby grać coraz lepiej i to po prostu robią. Stawiali bardzo duży opór w tych setach wygranych przez nich. Tie break na szczęście ułożył się po naszej myśli i bardzo się cieszymy ze zwycięstwa, bo było o nie naprawdę trudno.

Co się stało po tych dwóch setach? Przyszedł moment dekoncentracji?

- Tak, trzeciego seta ewidentnie przespaliśmy i przegraliśmy go na własne życzenie, natomiast w czwartym Kędzierzyn zagrał bardzo dobre zawody i już nie potrafiliśmy niczym odpowiedzieć. Na szczęście przed tie breakiem odbyliśmy męską rozmowę w szatni i te słowa trenera pomogły.

Jaki element odegrał kluczową rolę w tym spotkaniu?

- W setach wygranych wywieraliśmy dużą presję na graczach z Kędzierzyna zagrywką, a to w połączeniu z w miarę uważną grą w obronie dało nam zwycięstwo.

Po drugiej stronie siatki stał Twój kolega, Kuba Jarosz. Jak się grało przeciwko przyjacielowi?

- Powiem szczerze, że to wzbudziło we mnie największe emocje, a nie to, że kibice na mnie gwizdali czy używali jakichś wulgarnych zdań. Bardzo miło się grało, bo z Kubą naprawdę zawsze fajnie się rywalizuje, on potrafi podejść do tego na luzie, zresztą tak jak i ja.

Niedawno przedłużyłeś kontrakt ze Skrą aż do 2014 roku. Jesteś zadowolony z decyzji?

- Podpisałem ten kontrakt z pełną świadomością, wiedząc w co się pakuję (śmiech). Jestem zadowolony, warunki przedstawione przez prezesa odpowiadały mi w 100%. Rozmowy trwały może długo w czasie, ale z takich osobistych rozmów to była jedna, może dwie.

Więcej o tym w serwisie Reprezentacja.net ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.