Anna Barańska: Forma idzie w górę

- Nie ma się co oszukiwać - nikt w Rzeszowie nie patrzył na to, czy rywal jest w pierwszej, drugiej czy czwartej dziesiątce rankingu. Tutaj każdy "gryzł parkiet", żeby awansować na tak ważną imprezę, jaką są mistrzostwa świata- stwierdziła przyjmująca reprezentacji Polski, Anna Barańska.

Reprezentacja.net: Jak Twoje zdrowie? To już koniec kontuzji?

Anna Barańska: - Mam nadzieję, że koniec. Odczuwam jeszcze tylko delikatny ból przy pewnych ćwiczeniach, aczkolwiek z dnia na dzień jestem w coraz lepszej dyspozycji. W najbliższych dniach pewnie będę już zupełnie zdrowa.

Wygraną z Francją zapewniłyście sobie awans do mistrzostw świata.

- Nie ma się co oszukiwać. Z tego turnieju każdy chciał awansować. Nie patrzy się na to, czy zespół jest w pierwszej, drugiej czy czwartej dziesiątce rankingu. Tutaj każdy "gryzł parkiet", żeby awansować na tak ważną imprezę, jaką są mistrzostwa świata. W meczu z Francją zagrałyśmy dobrze od początku do końca. W trzecim secie popełniłyśmy trochę więcej błędów, ale szczęście nam sprzyjało i mogłyśmy się cieszyć z wygranej 3:0.

Pierwszy sukces was umocni, scementuje, teraz będzie już łatwiej?

- Można powiedzieć, że "pierwsze koty za płoty". Mecz z Belgią był trochę nieudany, w drugim spotkaniu turnieju zaprezentowałyśmy się już jednak zdecydowanie lepiej. Zapewniłyśmy sobie awans i to jest najważniejsze. Teraz ciężko pracujemy i przekładamy wszystko na siłę. Nie mamy jeszcze typowych treningów pod dynamikę i szybkość. Cieszę się, że forma idzie w górę. Wierzę też, że kluczowych momentach będzie najbardziej optymalna.

W Kielcach dołączy do was Anna Podolec. Będzie jeszcze większa konkurencja na pozycji przyjmującej?

- Nie ma żadnej chorej rywalizacji. Wszystkie się lubimy. Żadna rezerwowa nie ma pretensji do zawodniczki, która akurat jest na boisku. Wzajemnie się wspieramy. Kto będzie lepszy i bardziej dyspozycyjny, ten zagra.

Kibice dość licznie dopingowali was w Rzeszowie. Spodziewałyście się takiej frekwencji?

- Jesteśmy pod wielkim wrażeniem naszych kibiców. Oni są naprawdę najlepsi na świecie i miałyśmy się okazję o tym przekonać. Cieszymy się, że mamy taką publiczność, bo to nasz siódmy zawodnik na boisku. Nie ma co ukrywać, że wspaniale nam się gra, kiedy hymn śpiewa tysiące osób, a potem w trakcie meczu towarzyszy nam głośny doping. Mam nadzieję, że w Kielcach i na mistrzostwach Europy hala będzie zapełniona do ostatniego krzesełka.

Więcej w serwisie Reprezentacja.net - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.