Podczas meczu Krasnojarsk - Jugra Samotłor Niżniewartowsk zawodnik grający w Krasnojarsku został ukarany czerwoną kartką. Według obserwatorów sędziowie spisywali się słabo, popełnili wiele błędów. Po jednej z kontrowersyjnych sytuacji Spiridonow nie wytrzymał. - Zaproponowałem sędziemu, że mu zapłacę, jeśli tylko będzie uczciwy - mówił zawodnik zaraz po spotkaniu. Właśnie za to został wyrzucony z boiska. Jenisej przegrał mecz 1:3 - Od początku byli przeciw nam. Już przed meczem dali mi żółtą kartkę tylko za to, że dotknąłem stojaka, na którym wisi siatka. Wstyd takim sędziom - złościł się były reprezentant Rosji.
Początkowo Wszechrosyjska Federacja Siatkówki ukarała Spiridonowa tylko grzywną w wysokości 10 tys. rubli (około 165 euro). - Po ch... taka kara? Więcej płacę drogówce - w odpowiedzi drwił zawodnik. Na Twitterze dodawał, że zachował się "jak człowiek, a nie jak prostytutka".
Dopiero po kolejnej karze przyjmujący spokorniał. Federacja poinformowała, że zawiesza zawodnika na rok, dając mu jednocześnie ostatnią szansę na poprawę. Dyskwalifikacja nie wejdzie w życie, jeśli Spiridonow będzie zachowywał się odpowiednio. Ale jeśli choć w najmniejszym stopniu naruszy regulamin, będzie musiał odpocząć od siatkówki.
- Przepraszam za nieodpowiednie zachowanie. Jest mi szczerze przykro. Obiecuję, że będę kontrolował swoje emocje - mówi teraz Spiridonow. Ale czy ktokolwiek mu wierzy?
Rosjanin od lat jest w świecie siatkówki największym skandalistą. Kiedyś legendarny trener Brazylii Bernardo Rezende usłyszał od niego, że jest starym schizofrenikiem, a prowadzący rosyjską kadrę Władimir Alekno wyrzucił zawodnika z kadry, bo - jak to ujął - Spiridonow miał czerwoną mordę, z której śmierdziało wódką. W kadrze pobił się z rozgrywającym Siergiejem Grankinem, a podczas MŚ w Polsce w 2014 roku przekonywał, że Polacy "to jadowity, zgniły naród", a po meczu Polski z Rosją miał opluć jednego z kibiców, do czego jednak się nie przyznał.