AKSA wygrała fazę zasadniczą, AZS Częstochowa ostatnia

28. kolejka PlusLigi przyniosła pierwsze rozstrzygnięcia fazy zasadniczej. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zakończy ją na pierwszym miejscu, a AZS Częstochowa na ostatnim. O pozycje 1-4 na pewno zagra Asseco Resovia Rzeszów, natomiast w końcówce o tę możliwość postarają się Jastrzębski Węgiel, PGE Skra Bełchatów i Indykpol AZS Olsztyn.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - MKS Będzin 3:1 (28:30, 25:18, 25:23, 27:25)

28. kolejka PlusLigi przyniosła ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle zwycięstwo na wagę 1. miejsca po rundzie zasadniczej. Mistrzowie Polski w czterech setach pokonali MKS Będzin, podtrzymując trwającą od ponad dwóch miesięcy serię meczów bez porażki w lidze. Nie było to jednak jednostronne spotkanie. Drużyna Stelio DeRocco statystycznie popełniła mniej błędów (24 do 28 rywali), niewiele ustępując w ataku (43 do 46 procent dokładności), przyjęciu (48 do 55 procent) oraz w bloku 8 do 10.

Różnica, która powstała między zespołami w dużej mierze wynikała z tego, że Łukasz Kozub nieczęsto decydował się na grę przez środek. Krzysztof Rejno i Artur Ratajczak nie dostali więc wielu okazji do ataku i zdobyli w sumie tylko 6 punktów. Dla porównania Mateusz Bieniek, Łukasz Wiśniewski i Patryk Czarnowski łącznie mieli ich 21.

Asseco Resovia Rzeszów - Effector Kielce 3:1 (25:17, 25:14, 20:25, 25:15)

Dzięki sobotniemu zwycięstwu nad Effectorem Kielce siatkarze Asseco Resovii Rzeszów mogą być pewni gry o miejsca 1-4 w fazie play-off PlusLigi. Wicemistrzowie Polski w pierwszym, drugim i czwartym secie dość wyraźnie pokonali rywali, przegrywając z nimi tylko w trzeciej partii 20:25 (drużyna Sinana Tanika prezentowała się w niej lepiej na siatce - trzy razy zablokowała gospodarzy). Największą różnicę między zespołami stanowiła skuteczność ataku, która wynosiła 57 procent dla Resovii i 42 dla Effectora. Indywidualnie zawodnicy Resovii spisali się lepiej niż rywale - Jochen Schoeps zdobył 19 punktów, Thibault Rossard 17, Bartłomiej Lemański 11, a Marko Ivovic 10, co przy 12 punktach Bartosza Bućko i 11 Michała Superlaka wystarczyło im do pewnego zwycięstwa nad 12. zespołem PlusLigi.

PGE Skra Bełchatów - AZS Częstochowa 3:0 (25:19, 25:18, 25:19)

Większych problemów z pokonaniem ostatniego zespołu po rundzie zasadniczej PlusLigi nie mieli bełchatowianie, którzy wciąż liczą się w rywalizacji o miejsca 1-4 fazy play-off. - Mecz był pod naszą kontrolą, bez żadnego momentu przewagi drużyny Częstochowy. To my dyktowaliśmy warunki. Nie był to taki pojedynek, jak z Łuczniczką - tam była bardzo duża przewaga, a tu taka, która wystarczyła, aby zdobyć trzy punkty - podsumował spotkanie z AZS-em Częstochowa, Karol Kłos. - Zmierzamy w dobrym kierunku. Zostały jeszcze do rozegrania dwa mecze i dużo może się zmienić. Różnice pomiędzy zespołami są bardzo małe, to 1, 2 punkty. Zobaczymy, jak zakończymy rundę zasadniczą i dopóki nie będziemy mieli pewności, że jesteśmy w czwórce, będziemy pracować i zdobywać punkty, żeby zagrać w półfinale. Z kimkolwiek w nim się zmierzymy, będzie to trudny przeciwnik i będziemy musieli zagrać dwa mecze na bardzo dobrym poziomie - skomentował zawodnik bełchatowskiego zespołu.

ONICO AZS Politechnika Warszawska - Jastrzębski Węgiel 3:2 (25:23, 20:25, 19:25, 25:21, 15:12)

Do sporej niespodzianki doszło w spotkaniu warszawian z Jastrzębskim Węglem - zespół Jakuba Bednaruka wygrał w tie-breaku z teamem, który walcząc o dobre rozstawienie w play-off nie może tracić punktów.

Choć zespół ze Śląska był skuteczniejszy w ataku (61 procent dokładności do 54 procent AZS-u), to w pozostałych elementach lepsi byli gospodarze. Wygrali w przyjęciu 51 procent do 48 oraz w błędach własnych - 36 do 44. W przypadku jastrzębian sprawdziło się powiedzenie "kto zagrywa, ten wygrywa" - w polu serwisowym zespół Marka Lebedewa stracił aż 30 punktów. Choć w ofensywie skuteczni byli Maciej Muzaj i Salvador Hidalgo Oliva (20 i 24 punkty), to warszawianie mieli Michała Filipa, który 22 razy kończył ataki. Ponownie wiele dała im także osoba Pawła Zagumnego, którego powrót skutkuje coraz lepszymi wynikami AZS-u z Warszawy.

Sytuacja w tabeli Jastrzębskiego Węgla skomplikowała się. Mimo że nadal znajduje się w najlepszej czwórce, to na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej 5. AZS Olsztyn traci do niego tylko 3 punkty.

Lotos Trefl Gdańsk - Indykpol AZS Olsztyn 0:3 (26:28, 25:27, 18:25)

AZS Olsztyn wykorzystał szansę daną przez Jastrzębski Węgiel i dzięki wygranej z Treflem w trzech setach zbliżył się do czołówki. O wyniku zadecydowały lepszy blok (10:5) oraz większa dokładność ataku (51 do 43 procent).

- Przez dwa sety na parkiecie obserwowaliśmy pełną walkę. W pierwszej partii mieliśmy przewagę i mogliśmy skończyć seta bez grania na przewagi. Na szczęście chłodna głowa pozwoliła nam wygrać inauguracyjną odsłonę. Potem również mieliśmy przewagę i znów ją straciliśmy, a nawet pozwoliliśmy przeciwnikowi wyjść na prowadzenie. Jeśli chodzi o trzeci set, to w ostatnim czasie różnie układa nam się gra po 10-cio minutowej przerwie. Graliśmy bardzo dobrze, a przeciwnik nie był w stanie się podnieść - powiedział po spotkaniu zdobywca 15 punktów, Wojciech Włodarczyk.

Jego zespół nadal ma szanse na grę w najlepszej czwórce play-off - musi jednak liczyć na potknięcia jastrzębian i samemu nie popełnić błędów. - My nie walczymy o czwórkę, walczymy o sześć punktów w dwóch ostatnich spotkaniach fazy zasadniczej - podsumował przyjmujący olsztynian.

Cerrad Czarni Radom - GKS Katowice 2:3 (24:26, 14:25, 25:18, 25:23, 22:24)

Choć goście prowadzili już 2:0 w setach, to zespół Roberta Prygla doprowadził do wyrównania, powodując, że o zwycięstwie miał zadecydować tie-break. Jego wynik był jednym z wyższych w tym sezonie PlusLigi - katowiczanie wygrali dopiero 24:22, przełamując serię przegranych piątych setów. - To był bardzo trudny mecz, czyli dokładnie taki, jakiego się spodziewaliśmy. Rywale na początku bardzo mocno zagrywali i po chwili prowadzili już siedmioma punktami. Fajnie, że udało się nam "wyciągnąć" ten wynik i wygrać pierwszego seta, ponieważ to nas bardzo podbudowało w kolejnej odsłonie. Poszliśmy za ciosem i wygraliśmy dość gładko. Szkoda, że po 10-minutowej przerwie nie postawiliśmy kropki nad "i". Najważniejsze, że finalnie udało nam się wygrać - powiedział po meczu środkowy GKS-u, Paweł Pietraszko.

Cuprum Lubin - Łuczniczka Bydgoszcz 3:1 (26:24, 17:25, 25:21, 25:19)

Choć Cuprum Lubin nie liczy się już w rywalizacji o miejsca 1-4 w fazie play-off, to nadal wygrywa. W 28. kolejce PlusLigi zespół Gheorghe Cretu mierzył się z Łuczniczką Bydgoszcz, która liczy na awans w tabeli. Gospodarze pokonali rywali w czterech setach, zwyciężając w prawie wszystkich podstawowych elementach siatkarskich - ataku (60 do 56 procent), przyjęciu (62 do 57 procent) i w polu serwisowym (6 do 4 asów). Drużyna prowadzona przez Dragana Mihailowica pokonała rywali nieznacznie w bloku (6:5). Najczęściej po stronie lubinian punktowali Łukasz Kaczmarek (22 punkty), Keith Pupart (16) oraz Rafail Koumentakis (12), natomiast w Łuczniczce Igor Yudin (18), Marcel Gromadowski (18) oraz Jan Nowakowski (10).

Do oddalenia od dołu tabeli bydgoszczanom potrzeba jednego punktu - tyle tracą do 15. BBTS-u Bielsko-Biała. Cuprum Lubin nie straci już 6. miejsca po fazie zasadniczej.

Espadon Szczecin - BBTS Bielsko-Biała 2:3 (23:25, 23:25, 25:16, 25:23, 18:20)

Wyrównany mecz rozstrzygnięty w pięciu setach rozegrały ze sobą zespoły Espadonu Szczecin i BBTS-u Bielsko-Biała. BBTS dobrze rozpoczął spotkanie - w dwóch pierwszych partiach wygrał po wyrównanej końcówce (25:23) - jednak zespól Michała Mieszko Gogola w kolejnych dwóch odrobił straty. Podobnie jak w przypadku spotkania w Radomiu, tie-break skończył się niestandardowym wynikiem 20:18 dla bielszczan. Indywidualnie najskuteczniejsi po obu stronach byli - Bartosz Janeczek (24 punkty), Kamil Kwasowski (22), Bartłomiej Kluth (20) oraz Michał Ruciak (20). Liczba błędów własnych również była imponująca - 45 po stronie BBTS-u i 34 Espadonu.

Drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli. BBTS traci dwa punkty do awansu na 13. miejsce w PlusLidze, a Espadon trzy do zajęcia 12. pozycji.

Więcej o:
Copyright © Agora SA