"Polski dzień" w Lidze Mistrzów pozytywnym akcentem miała szansę zakończyć Asseco Resovia Rzeszów. Choć mniej pewna gra Jochena Scheopsa na początku pierwszego seta skazała Fabiana Drzyzgę na grę przez przyjmujących i środkowych, to nie przeszkodziło to gospodarzom w prowadzeniu przez większość tej partii (19:16). Emocji w końcówce dostarczył Earvin Ngapeth, dwukrotnie zdobywając punkt zagraniem do linii, jednak niemiecki atakujący tym razem nie zawiódł i odpowiedział tym samym, dając Resovii zwycięstwo (25:23).
Gra Resovii mogła się podobać także do połowy drugiego seta (15:13). Brak stabilności Mateusza Masłowskiego w przyjęciu i coraz lepsza postawa włoskiego zespołu w bloku spowodowały jednak, że chwilę później to siatkarze z Modeny pozostawali na prowadzeniu (22:18). Zmiany wprowadzone przez Andrzeja Kowala w końcówce partii nie wniosły wiele - finalnie set został zakończony błędem Thibault Rossarda w polu serwisowym (19:25).
Mimo że rzeszowianie przegrywali przez większość trzeciej partii, to od stanu 18:18 można było mówić o grze punkt za punkt. Skuteczna zagrywka Luci Vettoriego sprawiała im trochę kłopotów, lecz poniesione straty nadrobili blokami na Ngapecie (24:24). To w połączeniu z atakami Marko Ivovica pozwoliło gospodarzom wygrać na przewagi (27:25).
Widać było, że Resovia bardzo chce wygrać. Choć wzorem pozostałych setów w czwartą partię nie weszła najlepiej, to przyjmujący z Serbii i Francji wyrównali wynik (12:12). W tym momencie punkty zaczęli jednak zdobywać Vettori i Ngapeth, co poskutkowało wysoką przewagą włoskiej drużyny (23:17). Tego rzeszowianie nie zdołali już odrobić i po zagrywce w siatkę Schoepsa mecz przedłużył się o tie-break (25:19). W nim po kilku błędach gospodarzy goście wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca (15:12).
Asseco Resovia Rzeszów - Azmiut Modena 2:3 (25:23, 19:25, 27:25, 19:25, 12:15)