Chcesz wiedzieć wszystko o Asseco Resovii? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL
Zespół Asseco Resovii przegrał drugi z rzędu mecz przed własną publicznością w PlusLidze. Po porażce z Jastrzębskim Węglem, tym razem w hali Podpromie mistrz Polski uległ ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle 1:3. Było to pierwsze zwycięstwo gości w Rzeszowie od lutego 2010 roku. - Ostatnie piłki poszczególnych setów zadecydowały o naszej porażce. Pod względem psychicznym oni wytrzymali to lepiej, a my w decydujących akcjach popełnialiśmy proste błędy. Zaksa ma nowy, wspaniały zespół, nie mieli tutaj nic do stracenia i zagrali świetną siatkówkę - chwalił rywali Dmytro Paszycki, środkowy Asseco Resovii.
Mistrzowie Polski popełnili 32 błędy, w tym zepsuli 22 zagrywki. - Z kolei te, które trafiały w ich pole nie robiły za dużo krzywdy. Benjamin Toniutti przy dobrym przyjęciu rozgrywał bardzo szybko i było trudno cokolwiek zdziałać w bloku - tłumaczył Paszycki.
Rzeszowianie w środę byli przewidywalni. Większość piłek Fabian Drzyzga kierował do Bartosza Kurka. Atakujący ze swojej roli po raz kolejny wywiązał się bardzo dobrze. Kurek zdobył 28 punktów, ale w ataku był osamotniony. - Trudno nie wykorzystywać w ataku tak fantastycznego zawodnika jak Bartek Kurek. Od początku sezonu spisuje się on znakomicie, dlatego nie ma się co dziwić, że w takich ważnych i wyrównanych meczach jak z ZAKSĄ, rozgrywający posyłają do Bartka większość piłek - przyznał środkowy Asseco Resovii, który był pod wrażeniem atmosfery, jaka podczas meczu z ZAKSĄ panowała w hali Podpromie. - To był najlepszy mecz od kiedy gram w Rzeszowie. Wiedzieliśmy, że przez nowy system rozgrywek, ten pojedynek jest niemal tak ważny półfinał PlusLigi. Intensywność gry, poziom i kibice - wszystko dopisało, niestety poza końcowym wynikiem. Bardzo nam z tego powodu przykro - zakończył Paszycki.