Przedpełski: Niczym nie handlowałem, Adamski niszczy siatkówkę

Nie oddałem dzikiej karty dla polskich siatkarek na Puchar Świata w zamian za stanowisko wiceszefa FIVB. To oszczerstwa, które uderzają nie tylko we mnie, ale i całą siatkówkę. Adamski powinien za to odpowiedzieć - mówi Sport.pl Mirosław Przedpełski.

Na czwartkowej konferencji były sekretarz generalny PZPS, który stoi w w opozycji do obecnych władz, oskarżył prezesa Mirosława Przedpełskiego, że nie kupił dzikiej karty dla polskich siatkarek na Puchar Świata (stamtąd Polki mogły awansować na igrzyska), oddając ją Włochom w zamian za wysokie stanowiska we władzach światowej federacji.

- Czuję się fatalnie, kiedy jeżdżąc po świecie, robiąc tak wiele dla polskiej siatkówki, wracam i muszę tłumaczyć się z oszczerstw człowieka, któremu stało się coś w głowę - mówi Sport.pl Przedpełski. - Niczym nie handlowałem, bo nie mam aż takiej mocy, poza tym dziką kartę przyznawano na ten turniej w 2011 r., a ja w prezydium FIVB byłem już rok wcześniej. Dodam też, że miałem zagwarantowaną pozycję wiceprezesa, jako szef federacji, która organizuje najbliższe mistrzostwa świata.

Czy Przedpełski zamierza oddać sprawę do sądu? Precyzyjnie nie odpowiada. - Adamskiego należy pozwać za to, że niszczy całą polską siatkówkę. Najpierw donos do CBA, później skarga do ministerstwa o unieważnienie wyborów, teraz oszczerstwa, że handlowałem dziką kartą. Dlaczego tego nie zweryfikujecie od razu i nie powiecie mu, że gada bzdury. Ja też mogę powiedzieć, że były sekretarz jada małpy na śniadanie. Jestem zażenowany - dodaje prezes PZPS.

Przedpełski zapewnia również, że był jednym z tych, którzy wnioskowali w FIVB o zniesienie instytucji dzikiej karty.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.