Marcin Możdżonek: Wtedy dopiero zaczynałem swoją przygodę z reprezentacją. Miałem nawet teoretyczne szanse, żeby pojechać na tamten mundial. Trener [Raul Lozano - red.] miał jednak inną koncepcję drużyny i okazała się ona słuszna. Nie miałem wówczas żadnego żalu o tę decyzję. Ja dopiero wchodziłem do zespołu. Podczas tamtych przygotowań, które były jednymi z dłuższych, wykonałem kawał dobrej roboty i poczyniłem duże postępy. Pamiętam, że trenowaliśmy w Spale przez prawie dwa miesiące. Potem graliśmy w Lidze Światowej i ponownie czterotygodniowy obóz. Czasu nie zmarnowałem.
- Presja na wynik była, jest i będzie. Całej karierze sportowca towarzyszy presja. Są różne, poczynając od oczekiwań kibiców, poprzez działaczy, a kończąc na własnych ambicjach. Wszyscy jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Druga sprawa, że my nic nie musimy. Jedziemy na mistrzostwa i uważam, że jesteśmy na nie dobrze przygotowani. Kiedy doda się do tego odrobinę szczęścia, to możemy wrócić z Włoch w dobrych humorach. Nic nie jesteśmy w stanie obiecać.
- Taką atmosferę można już wyczuć. Prawdę mówiąc, nie możemy się doczekać tych meczów. Chcielibyśmy już grać, bo najgorsze jest oczekiwanie. Wiem to po sobie. Dopiero kiedy sędzia zagwiżdże, rozpoczynając spotkanie, wszystkie myśli spływają z zawodników i koncentrujemy się wyłącznie na grze.
- Nie można porównywać tych drużyn. Są wśród nas srebrni medaliści i bardzo dobrze, ponieważ mamy z ich strony wsparcie. Jest także wiele nowych twarzy, jak np. na środku siatki. Moja pozycja została zupełnie przebudowana.
- Tak naprawdę to prawie wszyscy mieliśmy już okazję występować razem w różnych klubach. Cały czas jesteśmy także na zgrupowaniach kadry Polski. Bez wątpienia to bardzo pomaga. Dobrze rozumiemy się na boisku, a wiele zagrań wykonujemy już intuicyjnie.
- Będzie mi brakować Daniela, taka jest prawda. Od wielu lat to kolega nie tylko z reprezentacji, ale także z klubu [Skra Bełchatów - red.]. Niestety, kontuzje są nieodłącznym elementem życia sportowca. Jesteśmy jednak na to przygotowani, w zespole mamy Nowakowskiego, Patryka Czarnowskiego [wychowanek AZS Olsztyn - red.] oraz mnie. Poradzimy sobie.
- Dla nas każdy mecz będzie najważniejszy. Moim zdaniem na papierze najmocniejsza jest Serbia. Niemcy wprawdzie dobijają się do światowej czołówki, ale w niej jeszcze nie są.
- Jeżeli miałoby mi się coś marzyć, to chciałbym zagrać jakiś bardzo ważny mecz z Rosją. Wygrać z nimi to jest prawdziwa przyjemność.
- Bardzo bym chciał, ale o tym jeszcze nikt tutaj nie myśli. Ani głośno, ani po cichu (uśmiech).