M¦ siatkarzy 2014. Po złoto z koleg± - tajemnica Antigi

Jak to się stało, że drużyna prowadzona przez zupełnego nowicjusza zdystansowała faworytów siatkarskiego mundialu? Zdecydowała o tym umiejętno¶ć stworzenia atmosfery, jakiej w polskiej reprezentacji nie było od lat.

Którym siatkarzem reprezentacji Polski jesteś? Sprawdź! [PSYCHOTEST]

To nie miało prawa się udać: trener debiutant, który jeszcze w kwietniu był kolegą z boiska swoich kadrowiczów; rezygnacja z dwóch kluczowych w ostatnich latach zawodników; zastąpienie ich przez młodszych, którzy nie zawsze mieli miejsce w podstawowych składach swoich klubów. Mało? W drodze na szczyt straszyli dwaj światowi giganci - Brazylia i Rosja. Stéphane Antiga dokonał cudu - w ciągu pięciu miesięcy stworzył drużynę, która po 40 latach odzyskała siatkarski tron dla Polski. I to w stylu niepozostawiającym złudzeń, kto był najlepszy na mistrzostwach.

Na szczyt z debiutantami

Na wielu imprezach Polska miała w składzie bardziej znanych i doświadczonych zawodników, ale nie potrafiła nawiązać walki z najlepszymi na świecie. Na szczyt wskoczyła teraz, z debiutantami w szóstce, bo Karol Kłos, Mateusz Mika czy Fabian Drzyzga to na międzynarodowej arenie absolutni nowicjusze, a Paweł Zatorski zaliczał z reprezentacją dopiero drugi poważny turniej.

Właśnie to okazało się jednak siłą polskiej drużyny. Bo pytani o receptę na sukces kadrowicze odmieniali przez wszystkie przypadki słowo "drużyna". Antiga i pomagający mu Philippe Blain przede wszystkim postawili na zespołowość. Nie wahali się zrezygnować z gwiazd, jakimi w ostatnich latach byli Bartosz Kurek czy Zbigniew Bartman. Ważniejsza od indywidualności była dla nich dobra atmosfera. Po raz pierwszy pokazali to przy premierowych powołaniach. Ucięli spekulacje, wysyłając nominacje do wszystkich wyróżniających się graczy. Następnie dyskretnie skreślali niepasujących do koncepcji. Nie mogło się obyć bez kontrowersji. Pierwszy raz, gdy sam zrezygnował rozgrywający Łukasz Żygadło. W odwodzie był już 37-letni Paweł Zagumny, którego Antiga zdołał przekonać, by ostatni raz poświęcił się dla reprezentacji. Druga kontrowersja wywołała szok, gdy po konflikcie z selekcjonerem z kadry wyleciał Kurek.

Kłos planował mundial z popcornem

W mistrzostwach zagrali więc siatkarze gotowi skoczyć za selekcjonerem w ogień, bo dał im szansę, o jakiej jeszcze niedawno nawet nie marzyli. Znamienna jest wypowiedź Kłosa, że jeszcze rok temu przypuszczał, że polski mundial będzie oglądał w telewizji, zajadając popcorn. Tymczasem w niedzielę został wybrany do zespołu gwiazd. Tak jak Mariusz Wlazły symbolizujący liderów Antigi, czyli starą gwardię, która wcześniej - jak to z indywidualnościami bywa - nie zawsze potrafiła się dogadać z selekcjonerami lub szefami PZPS.

Antiga oparł swoją drużynę na Zagumnym, Wlazłym i Michale Winiarskim. Dwaj ostatni byli dla niego kimś więcej niż tylko kolegami z PGE Skry Bełchatów. Władze PZPS podjęły ryzyko powierzenia reprezentacji debiutantowi właśnie dlatego, że Antiga był w stanie nakłonić do powrotu do kadry Wlazłego.

Nie było konfliktów pokoleń

Winiarski i Wlazły traktowani byli wyjątkowo, bo bez nich szanse na sukces na mundialu były minimalne. Podczas przerw Antiga z reguły najdłużej rozmawiał z przyszłym MVP mistrzostw i nie było to tylko wydawanie poleceń, ale dyskusja. Takiej pozycji w kadrze Wlazły nie miał nigdy wcześniej.

Poza tym doświadczeni gracze przez lata zapracowali sobie na szacunek młodych. W kadrze Antigi nie było konfliktów pokoleń, takich, które doprowadziły do porażki drużynę Raula Lozano. Argentyńczyk po pierwszych sukcesach (wicemistrzostwo świata w 2006 roku) poniósł porażkę, gdy młodzi domagali się takiego samego traktowania jak weterani. Władimir Alekno, trener, który wygrał igrzyska olimpijskie w Londynie z Rosj±, zauważył, że po raz pierwszy od wielu lat wszyscy polscy siatkarze i trenerzy mieli jeden cel. - Dobrze zrobiła wam zmiana trenera, który wprowadził do reprezentacji młodych zawodników i ma z nimi świetny kontakt.

Antiga się nie wścieka

Dobra atmosfera przyniosła wyniki, jakich nikt się nie spodziewał. Polacy imponowali zespołowością w grze, w najtrudniejszych chwilach nie skakali sobie do oczu, ale wspierali jeden drugiego. To sukces Antigi, który z kolegi bezboleśnie wszedł w rolę szefa. Nietracącego spokoju i panowania nad sobą. - Nie denerwuję się, bo nie mam powodów. Wszyscy zawodnicy chętnie pracują. Nawet jeśli komuś coś nie wychodzi, a daje z siebie sto procent, to przecież nie mogę się na niego wściekać - mówił w jednym z wywiadów. Funkcję złego policjanta pełnił trzymający się w cieniu Blain, trener z wielkim doświadczeniem i sukcesami. Kiedy trzeba było podnosić głos, brał to na siebie.

Ryzyko się opłaciło, nie pierwszy raz. Podobnie rok temu postąpili szefowie PGE Skry Bełchatów, oddając drużynę Miguelowi Falasce, też debiutantowi i... przyjacielowi Antigi. Hiszpan również dogadał się z niedawnymi kolegami z boiska i w imponującym stylu wygrał PlusLigę. Czyli w tym pozornym szaleństwie widać metodę.

Zobacz wideo

"Kat". Biografia Huberta Wagnera

Więcej o:
Copyright © Agora SA