Polska - Rosja. Gacek: Bić niedźwiedzia od samego początku

- Jeśli na Rosjan hukniemy, jeśli tego niedźwiedzia zaczniemy bić od samego początku, to oni pospuszczają głowy, będzie po nich - mówi Piotr Gacek przed meczem Polska - Rosja o awans do półfinału mistrzostw świata. Jeden z bohaterów wygranego 3:2 spotkania z Rosją na MŚ 2006 tym razem nie spodziewa się podobnego dreszczowca. - Nie ma co się bać, jestem przekonany, że awansujemy do półfinału - mówi były libero kadry. Relacja na żywo w Sport.pl od godz. 20.15.

Którym siatkarzem reprezentacji Polski jesteś? Sprawdź! [PSYCHOTEST]

Łukasz Jachimiak: Będzie typowa wojna z Rosją czy szykuje się pan na coś innego?

Piotr Gacek: Szykuję się na fajne widowisko, po którym znajdziemy się w półfinale. Na pewno to nie będzie słaby mecz, bo Rosjanie nie zagrają tak źle jak z Brazylią [porażka 0:3]. Zresztą Brazylia spisała się przeciw nim dużo lepiej niż w spotkaniu z nami [przegrała z Polską 2:3]. Na mistrzostwach każdy dzień to jest inna historia. Ale ta Rosja na pewno jest do pokonania. Nie prezentuje takiego poziomu jak dwa lata temu na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, gdzie zdobywała złoty medal. No i jeszcze ważniejsze, że my prezentujemy świetny poziom. Jeżeli od samego początku pokażemy Rosjanom, kto wygra ten mecz, to na pewno swoje ugramy. Swoje, czyli przynajmniej te dwa sety niezbędne do awansu. Ale myślę, że po prostu to spotkanie wygramy.

O taktyce chyba nawet nie ma co mówić, bo jest oczywista - trzeba serwować tak, żeby odrzucić Rosjan od siatki, bo wtedy Siergiej Grankin nie będzie mógł grać z mającym 218 cm wzrostu i bijącym nad blokiem Dmitrijem Muserskim. Zgadza się pan?

- W każdym meczu zagrywka jest podstawą, zawsze gra się łatwiej, kiedy się odrzuci rywala od siatki. A na Rosjan to taktyka szczególnie skuteczna. Ich mecz z Brazylią pokazał, że w przyjęciu mają ogromne problemy. Na pewno będziemy szukać możliwości wyłączenia z ataków Muserskiego. Jemu nie wolno dać grać, bo na środku rzeczywiście może się bawić z każdym rywalem, kiedy Rosjanie mają dobre przyjęcie. Ale z nami go nie będą mieli. Nie martwię się o chłopaków, bo z Brazylią, a wcześniej z Francją czy z Iranem, pokazali kawał dobrej siatkówki. U Rosjan czegoś takiego w tym turnieju nie widziałem. Nie ma co się bać - jestem przekonany, że awansujemy do półfinału.

Nie boi się pan, że Rosja to taki niedźwiedź, który długo śpi, ale nagle może się obudzić, zwłaszcza kiedy ktoś go rozdrażni, zacznie za mocno bić? Są po dotkliwym laniu od Brazylii, pewnie stać ich na to, by odpowiedzieć na agresję Polaków, bo choć bez wielkiej formy, to jednak nadal są siatkarze klasy światowej?

- Mam zupełnie inne odczucia. Wydaje mi się, że jeśli na Rosjan hukniemy, jeśli im pokażemy, że nie mają szans, jeśli tego niedźwiedzia zaczniemy bić od samego początku, to oni pospuszczają głowy, będzie po nich. Wielokrotnie widziałem na własne oczy, że da się ich złamać, że jak się na nich ryknie, to nie walczą do końca. Na pewno świetna atmosfera w hali i spięcia pod siatką, do jakich bez wątpienia dojdzie, będą nam służyć. Wyprowadzenie ich z równowagi będzie według mnie takim samym kluczem do sukcesu jak odrzucenie ich od siatki zagrywką. Grając pod presją, w nerwach Rosjanie popełniają sporo błędów. Szczególnie w tym turnieju. Naprawdę nie bójmy się nadepnąć im na odcisk. Po czymś takim nagle nie zaczną grać fantastycznej siatkówki. Jeżeli zagramy swoje i za bardzo nie będziemy myśleć o stawce, to jestem spokojny o wynik.

Osiem lat już mija od pamiętnego meczu z Rosją na MŚ 2006. Wygrana 3:2 w Japonii otworzyła wam drogę do medalu, wtedy bardzo mocnych Rosjan złamaliście mentalnie, wróciliście ze stanu 0:2 po porażkach do 19 w obu setach. Jak pan wspomina tamto spotkanie?

- Nie chciałem w poprzednim pytaniu wracać do tamtego meczu, choć od razu mi się przypomniał. Nie zacząłem o nim mówić, bo teraz bohaterami są chłopaki z obecnej kadry, a nie my, którzy zagraliśmy w Japonii. Ale skoro pan pyta, to właśnie tamten mecz najlepiej mi pokazał, że jak Rosjanom idzie, to idzie, ale też że wystarczy im trochę dokuczyć, nastąpić na piętę, krzyknąć przy siatce i już ich nie ma. My im wtedy narzuciliśmy swój styl, nasze warunki. Z nimi naprawdę trzeba twardo. Ale dosyć o nas - dzisiaj bohaterami mają być ludzie Stephane'a Antigi. Trzymam za nich kciuki. Narzućcie swój styl gry, pokażcie, że jesteście wojownikami, i będzie dobrze.

Największym wojownikiem obecnej kadry jest Michał Kubiak. Myśli pan, że będzie się ścierał z Rosjanami jak osiem lat temu Łukasz Kadziewicz i Daniel Pliński?

- Na pewno Michał nie zawiedzie. Znamy go wszyscy od lat, wiemy, że jest zawodnikiem ekspresyjnym. I bardzo dobrze. Musi być taka postać w zespole. Siatkówka jest oczywiście grą spokojną, bezkonfliktową, ale jest też wojną psychologiczną. Czasem trzeba rzucić rywalowi jakieś słowo czy spojrzenie, spróbować go zagotować, wybić z koncentracji i w ten sposób spowodować jego błędy. Dobrze mieć takiego rodzynka jak Michał, który do wysokiego poziomu sportowego dokłada taki charakter, z którym rywale sobie nie radzą.

Chciałby pan często oglądać prowokującego rywali Kubiaka czy zamiast dreszczowca wolałby pan szybkie 3:0 dla nas?

- Na pewno chcę, żebyśmy byli w półfinale. Niekoniecznie po dreszczowcu, choć dla kibiców to wspaniała sprawa, bo po latach lepiej się pamięta takie mecze, na których obgryzało się paznokcie. Powtórzę jeszcze raz - z tak grającym naszym zespołem i tak spisującą się Rosją bardzo się nie denerwuję. Widzę nas w półfinale.

Zobacz wideo

Siatkarskie mistrzostwa świata potrwają do 21 września. W III rundzie grupowymi rywalami Polaków będą jeszcze Rosjanie (18.09). W drugiej grupie grają Francja, Iran i Niemcy. Do półfinału przejdą po dwie najlepsze drużyny z każdej z grup.

"Kat". Biografia Huberta Wagnera

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.