MŚ siatkarzy 2014. Mika: Nie wolno się zachwycać

- Jak wybiegłem na środek podczas prezentacji, to poczułem, że ci ludzie nam pomogą. Spięli Serbów, nie nas - mówi w rozmowie ze Sport.pl Mateusz Mika. W sobotę na Stadionie Narodowym Polska rozbiła Serbię 3:0 w meczu otwarcia mistrzostw świata. Ale przyjmujący tłumaczy, że tym zwycięstwem jemu i kolegom nie wolno się zachwycać, bo to mogłoby im przeszkodzić w dalszej walce o tytuł. Grupowymi rywalami Polaków oprócz Serbów są siatkarze z Australii (2.09), Wenezueli (4.09), Kamerunu (6.09) i Argentyny (7.09)

Łukasz Jachimiak: Przed meczem z Serbią zastanawialiśmy się, czy 62 tysiące widzów na Stadionie Narodowym was nie sparaliżuje. Jak udało się tego uniknąć tobie, czyli zawodnikowi debiutującemu w tak wielkim turnieju?

Mateusz Mika: Presji nie było głównie dlatego, że od początku kontrolowaliśmy sytuację. Na pewno pomogli kibice. Ta wielka publika nas rozluźniła. Jak wybiegłem na środek podczas prezentacji, to poczułem, że ci ludzie nam pomogą. Spięli Serbów, nie nas. Na pewno też dzięki temu nie musieliśmy Serbów gonić, nie daliśmy im się rozkręcić. Narzuciliśmy swój styl gry, przycisnęliśmy ich, byliśmy świetnie skoncentrowani i do końca nie odpuściliśmy.

Powtarzaliście sobie, że to kluczowy mecz, że musicie go wygrać, bo przy porażce, chcąc dotrzeć do fazy medalowej, mielibyście już bardzo mały margines błędu w kolejnych meczach, czy zupełnie odcinaliście się od takiego myślenia?

- Nie myśleliśmy o porażce. Wiedzieliśmy, że jak zagramy to, na co się przygotowaliśmy, to wygramy. Po prostu wiedzieliśmy, ile potrafimy. I teraz też nie nastawiamy się na kolejnych rywali, myśląc, że skoro pokonaliśmy najgroźniejszą Serbię, to ich weźmiemy z rozpędu. Musimy dalej myśleć o naszej grze.

Ta gra była perfekcyjna czy jest co poprawiać?

- Perfekcyjnie to nie zagrał nikt nigdy. Poprawić można jeszcze każdy element. Oczywiście trochę. Ale warto to "trochę" zrobić.

Co możesz trochę poprawić w swojej grze?

- Naprawdę wszystko. Miałem lepsze i gorsze momenty i w przyjęciu, i w ataku. Ale na konkretną analizę dopiero przyjdzie czas. Na razie cieszę się, że wygraliśmy i to aż 3:0.

Wyglądasz na bardzo spokojnego, mówisz o waszym zwycięstwie bez większych emocji. Nie czujesz ich?

- Jestem zadowolony. Podobało mi się otwarcie, chciałbym jeszcze kiedyś przeżyć coś takiego, ale nie mogę się zachwycać za długo, bo mamy do zrobienia więcej. Wygraliśmy z Serbią, daliśmy radość ludziom na Stadionie Narodowym, a sami mamy z głowy nerwy, czy wszystko na nim się uda. I na tym na razie koniec emocji związanych z meczem otwarcia. Teraz Wrocław, mamy do zagrania długi turniej, walczymy o mistrzostwo świata, dlatego nie wolno nam się już zachwycać.

Na trybunie prasowej trochę wiało, a na parkiecie?

- Wiatr był, odczuwaliśmy go, ale porządna koncentracja pozwoliła nam się tym nie rozpraszać.

Chciałbyś, żeby na Stadionie Narodowym już regularnie odbywały się wasze mecze, choćby w Lidze Światowej?

- Myślę, że każdy z nas byłby z tego zadowolony. Gdyby cała organizacja miała ręce i nogi tak jak teraz, to byłoby super.

Zobacz wideo
Czy spodziewaliście się tak dobrego początku Polaków?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.