Wlazły doznał kontuzji na początku trzeciego seta meczu z Bułgarią. Po jednym z ataków wylądował na stopie Andreja Żekowa. Z parkietu znieśli go koledzy, a lekarze i fizjoterapeuci opatrywali kostkę Polaka najpierw przy ławce rezerwowych, a następnie w szatni. Na niedzielę zaplanowano rezonans magnetyczny i USG.
- Badania właśnie trwają. Trudno powiedzieć, kiedy będą wyniki, a w związku z tym, kiedy wydamy oświadczenie w sprawie stanu zdrowia Mariusza - powiedział nam tuż przed godz. 11 rzecznik PZPS Janusz Uznański.
Rzecznik nie chciał powiedzieć, czy po nocy, po której Wlazły nie narzekał na samopoczucie (Jerzy Mielewski z Polsatu informował na Twitterze, że zawodnik jest dobrej myśli, a po hotelowym korytarzu spacerował samodzielnie, tylko lekko utykając), w zespole zwiększyła się nadzieja na jego szybki powrót do gry. - O zdrowiu Mariusza niech lepiej dyskutują lekarze, a nie dziennikarze. Zaczekajmy, co powiedzą ludzie z wykształceniem medycznym, na podstawie własnej obserwacji nie wyciągajmy wniosków. Jak tylko będziemy znać sytuację, wydamy komunikat - mówił Uznański.
Nadzieję w serca kibiców delikatnie wlewał Szyszko. - Humory na śniadaniu nie były złe; tyle mogę powiedzieć - stwierdził rzecznik reprezentacji jeszcze przed badaniami. A po USG poinformował, że wykazało ono uszkodzenia w stawie skokowym Wlazłego, ale są one niewielkie.
Szyszko nie chce jeszcze potwierdzać, że Wlazły wróci do treningów już w najbliższym tygodniu. - Trzeba zaczekać na komplet wyników badań - tłumacz rzecznik kadry.