Jest przełom! Polacy nie dali Ukrainie szans [zdjęcia]

W inauguracyjnym spotkaniu rozgrywek Rugby Europe Trophy reprezentacja Polski rozgromiła na Arenie Lublin Ukrainę 22:0. - Był to bardzo ciężki mecz z przeciwnikiem wyprzedzającym nas w rankingu o dziesięć miejsc. Myślę, że dla naszej kadry był to punkt zwrotny, położyliśmy fundamenty pod przyszłość polskiego rugby - podsumował Blikkies Groenewald, trener biało-czerwonych.

Pochodzący z RPA szkoleniowiec i jego zespół zdołali wreszcie przełamać wielką niemoc jak ogarniała Polaków w potyczkach z Ukraińcami. Bilans tych spotkań był dla naszej reprezentacji fatalny, bo wcześniej oba zespoły spotkały się 11 razy - dziesięć spotkań wygrała Ukraina, a w jednym triumfowali biało-czerwoni.

Tym razem jednak od samego początku przeważali gospodarze. Zaraz po rozpoczęciu gry okazję do przyłożenia miał Radosław Rakowski, ale tuż przed polem punktowym Ukrainy został wypchnięty w aut. Akcja miała jednak ciąg dalszy, bo po błędzie gości arbiter podyktował rzut karny, który skutecznie wykonał doskonale znany w Lublinie z racji tego, że jest wychowankiem Budowlanych Wojciech Piotrowicz i Polska prowadziła 3:0. Podrażnieni Ukraińcy ruszyli do ataku, lecz nasi reprezentanci bardzo umiejętnie się bronili. W 12. minucie było już 6:0, po kolejnym karnym wykorzystanym przez Piotrowicza. Polacy nadal nacierali, lecz nie mogli położyć piłki na polu punktowym rywali. W końcu jednak dopięli swego, ale była to karna piątka, a punkty za nią otrzymał kapitan zespołu Kamil Bobryk. Skutecznym podwyższeniem popisał się Piotrowicz i Ukraińcy przegrywali już 0:13. To jeszcze nie koniec zdobyczy - jeśli chodzi o pierwszą połowę - bo w tej części gry kolejne trzy punkty za rzut karny dopisał sobie Piotrowicz i do przerwy Polska prowadziła 16:0.

Niedługo po zmianie stron ponownie kopnął z rzutu karnego Piotrowicz i na tablicy wyników widniał już rezultat 19:0. Nie był to jednak koniec popisów polskiego kopacza, bo na osiem minut przed końcem spotkania znowu skutecznie wykonał rzut karny i Polacy prowadzili 22:0. Takim też rezultatem zakończył się ten mecz. Warto dodać, że w drugiej połowie pojawił się na murawie zawodnik lubelskich Budowlanych Stanisław Powała-Niedźwiecki, natomiast asystentami trenera Groenewalda są lublinianie Andrzej Kozak i Stanisław Więciorek. - Mocno pracowaliśmy przed tym spotkaniem i to było widać na boisku - podkreślił Kamil Bobryk, kapitan zespołu. - Mieliśmy dużą przewagę w młynach dyktowanych i autach. W spotkaniach z Ukrainą kilka razy byliśmy bliscy zwycięstwa, ale się nie udawało. Teraz wyszło.

Natomiast nie miał wesołej miny Sergiy Garkavyi. - Chcę pogratulować Polakom zwycięstwa - mówił po meczu ukraiński zawodnik. - Mamy trochę problemów w związku, a w tym spotkaniu dopadły nas kłopoty w młynie, atak też nie funkcjonował jak należy. Po prostu za dużo było błędów z przodu, stąd taki, a nie inny wynik.

Na pytanie co przesądziło o tak wysokiej wygranej trener Groenewald odparł: stałe fragmenty gry, czyli młyn i aut. Poza tym bardzo mocna była obrona. Warto dodać, że nad tymi dwoma pierwszymi elementami pracował z kadrą podczas przedmeczowego zgrupowania Christian Bujtendach. - Przyznam, że młynowi poświęciłem 3-4 godziny i tyle samo autom. U mnie w kraju, aby to opanować potrzebujemy od dwóch do czterech dni. To pokazuje jak utalentowani są polscy zawodnicy, a szczególnie Aleksander Nowicki - dowodził asystent, także rodem z RPA.

Kolejny mecz w cyklu Rugby Europe Trophy biało-czerwoni rozegrają 18 lutego 2017 roku na wyjeździe z Portugalią.

DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU

Polska 22 (16)

Ukraina 0

Polska: Wilczuk, Bobryk 5, Bysewski, Karpiński, Poniatowski, Bartoszek, Nowicki, Mirosz, Plichta, Piotrowicz 17, Rakowski, Reksulak, Bracik, Sirocki, Lament oraz Powała-Niedźwiecki, Zeszutek, Gdula, Kacprzak.

Ukraina: Krisanov, Kramarenko, Lomakin, Lytvynenko, Vertylevskyi, Kravchenko, Tserkovniy, Kosariev, Ponomarenko, Garkovyi, Zalevskyi, Voitov, Hurylov, Mokretsov, Sukhih oraz Aleksandriuk, Tsapenko, Zalizniak, Kuznitsov, Shuliak, Churaiev, Masiukov.

Zobacz wideo
Copyright © Agora SA