Rio 2016. Michael Phelps pobił rekord sprzed ponad dwóch tysięcy lat

Zwycięstwo na 200 metrów stylem zmiennym przyniosło Michaelowi Phelpsowi trzynaste złoto w zawodach indywidualnych i kolejny argument za uznaniem Amerykanina najlepszym olimpijczykiem wszech czasów. Bo poprzedni tak utytułowany sportowiec nazywał się Leonidas z Rodos.

Phelps 13 złotych medali w konkurencjach indywidualnych (ma jeszcze dziewięć w sztafecie) zdobył na czterech kolejnych igrzyskach: w Atenach, Pekinie, Londynie i teraz Rio de Janeiro. Jest niepokonany od dwunastu lat w wyścigu na 200 metrów stylem zmiennym, ale choć zdominowanie jednej konkurencji jest wielkim osiągnięciem, to jednak nie niewiarygodnym, w końcu cztery razy z rzędu - tak jak 31-latek - jedną konkurencję wygrywali dyskobol Al Oerter (1956-1968) i lekkoatleta Carl Lewis, który w latach 1984-96 uczynił z olimpijskiego skoku w dal teatr jednego aktora.

Ale szukanie podobnej liczby złotych medali w wielu konkurencjach indywidualnych to już praca nie dla statystyków, lecz historyków, bo najbliżej ostatniego osiągnięcia Phelpsa jest Leonidas z Rodos, który w czterech igrzyskach z rzędu - w latach 164 p.n.e. - 152 p.n.e. - zawsze wygrywał po trzy zawody biegowe. Gdy Grek jeszcze świętował ostatni sukces, ówczesny świat zaczął się zmieniać. Trzy lata po ostatnim laurze rozpoczęła się trzecia wojna punicka, zakończona całkowitym zniszczeniem Kartaginy.

Zwycięskie wyścigi Leonidasa nie były długodystansowe - najdłuższy miał 400 metrów, więc liczyła się szybkość, ale trzecia biegowa konkurencja miała dodatkową trudność - zawodnicy występowali w zbrojach. - Przy 40 stopniach Celsjusza trzeba było mieć przygotowane zupełnie inne mięśnie. A Leonidas mimo to wygrywał wszystko - mówił w rozmowie z BBC profesor historii sztuki greckiej z Cambridge Paul Cartledge. Grek złamał granicę między sprinterami, a biegaczami wytrzymałościowymi, co wówczas wydawało się niemożliwe.

Tak samo jak niemożliwe są wyczyny Amerykanina. Trudno dziś przypomnieć sobie igrzyska bez Phelpsa - większość życia spędził jako olimpijczyk, zadebiutował w Sydney jako 15-latek. A teraz być może najlepszym sportowcem wszech czasów staje się jako 31-latek, co w pływaniu - sporcie zdominowanym przez młodziutkich ludzi, średnia wieku kadry USA to 23,2 roku - jest rzeczą niebywałą. Wcześniejszy najstarszy złoty medalista na basenie miał 30 lat, a urodził się jeszcze w XIX wieku. To Duke Kahanamoku, który wygrał na 100 metrów w stylu dowolnym na igrzyskach w Antwerpii w 1920 roku.

Phelps zdobył w Rio dwa złote medale w indywidualnych zawodach - na 200 metrów motylkiem, a potem na 200 metrów stylem zmiennym, co dało mu olimpijski rekord wszech czasów. Może go wyśrubować jeszcze bardziej, bo w nocy z piątku na sobotę startuje na 100 metrów motylkiem.

Pochodzący z Rodos biegacz miał wśród greckiego ludu status boga. Wielbiono go. Zdarza się, że z Phelpsem jest podobnie , choć w XXI wieku wielki sportowiec nazywany jest prędzej maszyną niż bogiem. Gdy w Pekinie sięgał po osiem złotych medali (pobił tym samym rekord Marka Spitza), robił to niemalże mechanicznie. Zanurzał się w wodzie co kilka chwil, a wynurzał zawsze jako najlepszy pływak.

To musiało się na nim odbić. Przekonał się, że życie bez basenu go niszczy. Amerykanie piszą, że reżim treningowy zatarł w nim człowieczeństwo, przez pięć lat - od 1998 do 2003 roku - opuścił tylko trzy dni treningu. W biografii "Bez granic" opowiadał Alanowi Abrahamsonowi, że jeden dzień przypadł na zamieć śnieżną, gdy nie dało się dojechać na zajęcia, a dwa kolejne, gdy miał usuwany ząb mądrości. Zawieruchę medialną po Pekinie - obowiązki wobec sponsorów zakończył w 2009 roku - odbił sobie sięgając w pierwszy dzień laby po marihuanę. W Londynie był już zużytym sportowcem, ale i tak zdobył cztery złote medale i ogłosił zakończenie kariery. Wrócił w 2014 roku, gdy życie bez pływania wypełnił używkami. Ale prawdziwy wstrząs przyszedł wtedy, gdy w rozwijającym się reżimie treningowym został złapany na jeździe pod wpływem alkoholu. Trafił na odwyk, bo to był drugi taki przypadek.

Wyszedł z niego odmieniony. Jego trener opowiadał, że był w szoku, gdy Phelps zaczął mu opowiadać o poznanych w ośrodku ludziach. A przecież wcześniej pływak rzadko pamiętał nazwiska kolegów z kadry narodowej. Teraz bywa dla nich mentorem, igrzyska w Rio stały się dla niego czymś osobistym. Tu nie chodzi o bicie rekordów, ale o odejście ze sportu bez poczucia niedosytu.

Pobicie rekordu sprzed ponad dwóch tysięcy lat to kolejny dowód jak niewiarygodne są sukcesy Phelpsa. Od początku igrzysk w Rio aktualizowana jest alternatywna tabela medalowa igrzysk nowożytnych. Alternatywna, bo w niej amerykański pływak jest osobnym państwem. Obecnie zajmuje 38. miejsce, prześcignął Etiopię, a jeśli wygra następne zawody (poza 100 metrów motylkiem jest jeszcze sztafeta 4x100 metrów stylem zmiennym), ominie także Brazylię i Kenię. Polska z 64 złotymi medalami jest na razie bezpieczna. Phelps zajmowałby też trzecie miejsce w historycznym rankingu medalowym w męskim pływaniu.

Zobacz wideo

Jest złoto i brąz dla Polski! Radość polskich wioślarek [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.