Igrzyska w Rio. Rekin Phelps i inne rybki

Byłoby idealnie, gdyby polscy pływacy zdobyli w Rio tyle medali, co w ostatnich MŚ, czyli trzy. Ale świat idealny nie jest.

Do Rio jedzie 20 polskich pływaków - to rekord. Liderów mamy dwóch - Radosława Kawęckiego, srebrnego medalistę z Kazania na 200 m st. grzb., oraz Konrada Czerniaka, który na ostatnim czempionacie był trzeci w nieolimpijskiej konkurencji 50 m motylkiem. W Rio koronną konkurencją Czerniaka będzie dystans dwa razy dłuższy. Trzecią olimpijską nadzieją jest Jan Świtkowski, który w Kazaniu nieoczekiwanie zdobył brąz na 200 m motylkiem.

Gdyby spojrzeć na światowe listy w tym sezonie, to na podium nie łapie się żaden Polak - najbliżej, bo zaledwie o 0,02 s, jest Czerniak, ale konkurencja na setkę motylkiem jest arcymocna. Szczególnie od kiedy Michael Phelps postanowił, że jednak nie ma dość pływania. Dlatego każdy olimpijski medal wywalczony przez Polaków w Brazylii będzie wielkim sukcesem. Zwłaszcza że czekamy na niego już 12 lat.

Rozmowa z Bartoszem Kizierowskim, medalistą mistrzostw świata i Europy, obecnie trenerem Konrada Czerniaka

Trzy medale dla polskich pływaków. To jest do zrobienia?

- To tylko spekulacje. Pamiętajmy, że jedziemy do Rio ścigać się z najlepszymi na świecie. W przypadku Konrada przygotowania przebiegły pomyślnie. Startował w finale olimpijskim cztery lata temu. Zdobywał medale mistrzostw świata i Europy, więc wydaje mi się, że szanse zawsze są, ale koncentrujemy się na tym, co możemy mieć pod kontrolą: przygotowania, trening, zdrowie.

Rekord życiowy na koronnym dystansie Konrada, 100 m delfinem, to 51,15. Najszybciej w tym sezonie popłynął 51,22 na ME w Londynie. Jaki czas może dać w Rio medal?

- Trzeba będzie popłynąć 50,50, może 50,60. Czy Konrada na to stać? Nie wiem. Na MŚ w Kazaniu okazało się, że to, co pływaliśmy do tej pory, 51,20 - 51,40, to zdecydowanie za mało na medal [Czerniak w Kazaniu był 6. z czasem 51,28]. Zmieniliśmy przygotowania i mam nadzieję, że to przyniesie efekty. Ale wszystkiego dowiemy się, gdy Konrad dotknie ściany i zobaczymy wynik na tablicy.

Scenariusz finału na 100 m motylkiem: dwaj faworyci, megamocni Michael Phelps i László Cseh są poza zasięgiem, a reszta bije się o brąz. Czy może, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, i tym trzecim jest Konrad Czerniak.

- Rywali jest więcej, to nie tylko Cseh i Phelps. Są jeszcze m.in. Chad Le Clos z RPA, Amerykanin Tom Shields, Indonezyjczyk Glenn Victor Sutanto. Wychodzi mi, że pięciu zawodników zejdzie poniżej 51 sekund. Dlatego pierwszym zadaniem będzie dostanie się do finału. Nie będzie łatwo. To plan minimum. A co się będzie działo w finale? Te wyścigi rządzą się swoimi prawami. Na igrzyskach zdarzają się najróżniejsze rzeczy.

Podczas ME w Londynie pan i Konrad mówiliście o efektach ciężkiego treningu. Bliżej Rio zwolniliście tempo?

- Tak, było lekkie odpuszczenie. Ale szczerze mówiąc, nie spodziewaliśmy się aż tak szybkiego pływania na ME, bo normalnie Konrad przed dużym startem odpoczywa do 3-4 tygodni, a wtedy odpoczynku miał raptem 5 dni. To bardzo pozytywne, że w tym okresie pływał aż tak szybko.

Na pana głowie będzie głównie Konrad, ale kto jeszcze z polskiej ekipy może pokazać się z mocnej strony?

- Radek Kawęcki jest jednym z najlepszych na świecie na 200 m st. grzb. Są nasze sztafety i kilku młodych - Wojciech Wojdak, Jan Świtkowski. Ale igrzyska są specyficzne. Czasami olimpijska atmosfera pomaga debiutantom, czasami za debiut się płaci...

Polska wystawia aż cztery sztafety. Czy to oznacza, że polskie pływanie jest mocne?

- Na pewno. W każdej z konkurencji zaproszonych jest po 16 najlepszych sztafet - oto dowód. Aż cztery polskie sztafety na sześć możliwych- tego jeszcze na igrzyskach nie było.

Znacie olimpijski obiekt, pływaliście już na nim, czy to totalna niewiadoma?

- Nic nie wiemy. Były na tym obiekcie zawody przedolimpijskie, w kwietniu. Startujący tam zawodnicy mówili, że basen jest dość dobrze przygotowany, ale czy jest szybki czy wolny, płytki czy głęboki - to już nie ma znaczenia. Po pierwsze - dla każdego będzie taki sam, a po drugie - i tak nie mamy na to wpływu.

Światowa Federacja Pływacka (FINA) nie dopuściła do startu siedmiu rosyjskich pływaków, w tym wielokrotnej mistrzyni świata, brązowej medalistki z IO w Londynie Julii Jefimowej. To będą zawody w cieniu podejrzeń?

- Może jestem naiwny, ale wierzę w system, jaki mamy w sporcie. Jeśli ktoś jest przyłapany na dopingu, to powinien zostać zdyskwalifikowany. Jeśli ktoś złapany nie był, nie ma sensu oskarżać go o to, że gra nieczysto. Nigdy bym nie pozwolił wrócić do sportu zdyskwalifikowanemu za doping sportowcowi, i cieszę się, że FINA podjęła taką decyzję, ale z drugiej strony nie ośmieliłbym się oskarżać jakiegokolwiek zawodnika bez dowodu winy.

Nie takie Rio straszne! Polscy sportowcy czują się tu jak w raju

Więcej o:
Copyright © Agora SA