Tomasz Tłuczyński: Niestety, za wysokie progi. Trudno powiedzieć coś pozytywnego po takim meczu. Było widać dużą różnicę między nami a Niemcami. Oni są doświadczeni, dobrze zgrani, każdy z nich gra w Bundeslidze albo w bardzo dobrym klubie zagranicznym, więc indywidualnie też znacznie nas przewyższają. To wszystko pokazało boisko. Po tym spotkaniu trudno szukać pozytywów po naszej stronie.
- Bramkarze na pewno się pokazali z dobrej strony, Adam Morawski wcześniej, Kornecki później. Niemcy mieli bardzo dużo czystych pozycji, a nasi bramkarze sporo piłek odbili. Gdyby nie oni, porażka byłaby dużo wyższa, bo Niemcy naprawdę bardzo łatwo dochodzili do czystych sytuacji. Czyli mamy minus dla naszej gry w obronie. A w ataku byliśmy za wolni, nie umieliśmy znaleźć tempa, zupełnie nie potrafiliśmy Niemców zaskoczyć.
- Dokładnie, dla Michała to musiało być bardzo trudne. Zresztą, on nawet starał się napędzać grę, wchodził między niemieckich zawodników, ale jeszcze cały zespół musi grać z nim. Trzeba się ruszać bez piłki, a my tego nie robiliśmy. No, zdarzało nam się. Pamiętam ładną bramkę po takiej akcji, w której Maciej Pilitowski wleciał w obronę, dostał piłkę i rzucił bramkę. Niemcy byli zaskoczeni. A jak próbowaliśmy grać z kozłami, ustawiać powolne akcje, to sytuacja wyglądała źle, nie mieliśmy żadnej siły przebicia. Brakowało mi też lidera w naszym zespole. Kiedyś był Grzesiek Tkaczyk, był Karol Bielecki, był Marcin Lijewski, zawsze się ktoś znalazł. A teraz nie widziałem nikogo chętnego do pociągnięcia drużyny.
- Chrapkowski nie jest zawodnikiem, który gra jakąś rolę w ataku w Magdeburgu. On jest od obrony. W ataku jakieś krótkie akcje ma, ale to nie jest jego rola. Dlatego w kadrze ma problem. Z kołowym faktycznie mało było współpracy. Masz rację, że Kamil Syprzak musi dać więcej jako doświadczony zawodnik. Niestety, mało piłek dostaje, bo współpraca rozegrania z nim się nie klei, brakuje przygotowanych schematów. On powinien wiedzieć, gdzie ma stać, dokąd ma biegać. Cały czas walczył na kole z też wielkimi Niemcami, ale piłka do niego nie dochodziła, nie dawał rady wbiec w jakąś lukę, znaleźć się. Trudno mi to wszystko oceniać. Rozczarowany trochę jestem. Zapamiętałem sobie 46. minutę. Przegrywaliśmy sześcioma bramkami i w ataku chodziliśmy spacerkiem. Zamiast powalczyć, myśmy sobie podawali piłkę, nie było żadnej próby pójścia jeden na jeden, nie było walki. Ona musi być. Nie można się godzić z porażką. Każdy chłopak musi zobaczyć siebie w tym meczu i zrobić rachunek sumienia, odpowiedzieć sobie na pytania czy ja dałem z siebie wszystko, czy byłem zaangażowany w stu procentach. Miejmy nadzieję, że to się z czasem lepiej poukłada.
- To się nie ma prawa wydarzyć. Musimy te eliminacje przejść i koniec. I trzeba pracować, zgrywać się, znajdować zrozumienie, zbierać doświadczenie później na mistrzostwach. Chociaż przed nami trudne lekcje. Moim zdaniem było widać, że w Gliwicach Niemcy grali na nie więcej niż 60 procent swoich możliwości, a i tak nie mieliśmy żadnych szans. Oni sobie spokojnie kontrolowali wynik i nie podkręcali tempa. W sobotę w Niemczech będzie inaczej.
- W Halle trybuny wypełnią się po brzegi i Niemcy przed swoją publicznością na pewno zagrają z pełnym zaangażowaniem. Zwłaszcza że w styczniu grali u siebie mistrzostwa świata i skończyli je z niedosytem, minimalnie zabrakło im do medalu [przegrali jedną bramką mecz o brąz z Francją]. Na pewno będą chcieli wygrać jak najwyżej, ucieszyć kibiców. Z drugiej strony to dobrze. Nasi zawodnicy muszą się uczyć. I jak najszybciej zrozumieć, że najlepiej będzie dla nich, jeśli sobie poszukają zagranicznych klubów, bo w Polsce poza Vive Kielce i Wisłą Płock poziom jest słaby.
- Wielkiem ekspertem od polskiej ligi nie jestem, bo mieszkam w Niemczech i nie oglądam wszystkim meczów polskiej ekstraklasy. Ale myślę, że tak by było. Dlatego moim zdaniem im więcej naszych chłopaków wyjedzie do zachodnich klubów, tym lepiej będzie dla kadry.