Grzegorz Tkaczyk dla Sport.pl: Droga reprezentacji Polski jest ogromnie wyboista

- Zadanie jest sto razy trudniejsze niż wasze? - pytamy Grzegorza Tkaczyka. - Chyba jeszcze więcej niż sto razy - odpowiada były kapitan reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych. Na ME 2012 nasz zespół w meczu ze Szwecją przegrywał do przerwy różnicą 11 bramek, a odrobił straty. We wtorek w Goeteborgu Polska musiałaby wygrać ze Szwecją różnicą 11 bramek, żeby dalej grać na ME 2020. Relacja na żywo na Sport.pl o godz. 20.30.

Po porażkach ze Słowenią 23:26 i Szwajcarią 24:31 polscy piłkarze ręczni na 99 proc. odpadną z mistrzostw Europy. Żeby zostać w turnieju musieliby nie tylko bardzo wysoko pokonać Szwedów, ale też liczyć, że wcześniej Słowenia wygra ze Szwajcarią (co jest bardziej prawdopodobne).

Zobacz wideo

Tak naprawdę ze Szwedami nie gramy o awans, tylko o to, by pokazać, że potrafimy więcej niż wskazują na to wyniki. Te w ostatnich latach są dla Polaków coraz gorsze. Jeszcze w 2016 roku byliśmy czwartą drużyną igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Trzy lata później w eliminacjach ME 2020 przegrywaliśmy z Izraelem i remisowaliśmy z Kosowem.  Za trenerskiej kadencji Patryka Rombla z 15 meczów wygraliśmy tylko dwa.

Łukasz Jachimiak: Pewnie poczujesz się jak na przesłuchaniu, ale powiedz czy pamiętasz co robiłeś 21 stycznia 2012 roku.

Grzegorz Tkaczyk: Czy to była Serbia?

Zgadza się, na mistrzostwach Europy w Serbii zagrałeś w takim meczu ze Szwecją, w którym do przerwy przegrywaliście różnicą 11 bramek, a w drugiej połowie odrobiliście straty i skończyło się remisem. We wtorek w Geoteborgu Polska musi wygrać ze Szwecją różnicą co najmniej 11 bramek, żeby zostać w mistrzostwach Europy. Zadanie jest chyba sto razy trudniejsze niż Wasze sprzed lat?

- Chyba jeszcze więcej niż sto razy.

Za trzy lata razem ze Szwedami będziemy organizować mistrzostwa świata. Według mnie zostało strasznie mało czasu i patrząc jak gramy, nie bardzo wierzę, że w 2023 będziemy mocni. A Twoim zdaniem nasza kadra jakoś rokuje?

- Gdybyśmy rozmawiali bezpośrednio po przegranym meczu ze Słowenią, to powiedziałbym, że rokuje. Natomiast po porażce ze Szwajcarią obraz mi się totalnie zamazał. Bardzo jestem rozczarowany. Mimo wszystkich naszych problemów, braku doświadczenia itd., jednak stawiałem, że zespół Szwajcarii jesteśmy w stanie pokonać, a nawet powinniśmy pokonać. To co widziałem nie napawa optymizmem. Uczucia mam bardzo mieszane, trudno się spodziewać czegoś lepszego. Zwłaszcza że teraz rywalami będą Szwedzi. Ale powiem tak: jest kilku chłopaków według mnie naprawdę rokujących.

Wymienisz?

- Oczywiście. Absolutnie Michał Olejniczak. To młody chłopak, który widzę, że niczego się nie boi, wchodzi na boisko i robi swoje. Popełnia błędy, jasna sprawa, brakuje mu skuteczności, ale robi bardzo wiele dobrego. Jeżeli weźmiemy pod uwagę jego wiek [ma 18 lat] i to, że nigdy nie występował nawet w Superlidze, tylko jest uczniem Szkoły Mistrzostwa Sportowego, to absolutnie widzę w nim potencjał. Miał bardzo fajne akcje w meczu ze Szwajcarami. Żałuję, że nie wystąpił przeciw Słowenii. Nie wiem co było powodem, czy miał jakiś uraz, czy nie. Ale mam nadzieję, że ze Szwecją ten chłopak jeżeli nie zacznie w pierwszej "siódemce", to chociaż bardzo szybko zostanie wprowadzony na boisko. Jeśli myślimy o MŚ 2023, to trzeba mu dać minuty na boisku, niech zdobywa doświadczenie, niech się uczy. Nie mamy nic do stracenia, a on w takim spotkaniu może dużo zyskać.

Kto jeszcze?

- W dalszym ciągu widzę duży potencjał o Szymona Sićki. Ja trochę inaczej podchodzę do pewnych rzeczy i niekoniecznie rozliczam zawodnika z tego ile bramek zdobywa oraz jaką ma skuteczność. Skuteczności Szymonowi na pewno brakuje. Ale ja widzę, że on się bardzo fajnie porusza po boisku, ma bardzo mocny rzut i bardzo mi się podobało, jak rzucał z dwóch nóg. Mam nadzieję, że będzie to robił częściej.

Bo to Twoje firmowe zagranie sprzed lat?

- Już nawet nie chodzi o mnie. Widzę, że robi to dobrze. A to jest zaskakujące dla obrony. Widzę w nim olbrzymi potencjał. Marcin Lijewski wykonuje z nim bardzo dobrą pracę w Zabrzu. Tylko ta skuteczność.

Na pewno 2/9 w meczu ze Słowenią to nie był dobry bilans.

- Tak, ale ja patrzę szerzej. Wiem, że wpływ na taki bilans mają nerwy, że duże znaczenie ma brak doświadczenia. Natomiast Sićko ma świetny sposób poruszania się po boisku, znakomitą motoryke, siłę ogólną, siłę rzutu.

A propos siły rzutu - zmierzono, że za którymś razem nadał piłce prędkość aż 139 km/h. Nie wydaje Ci się, że tu musi być przekłamanie?

- Nie chce mi się wierzyć w taki pomiar. Przecież Karol Bielecki nigdy się do takiego wyniku nie zbliżył.

Mierzono mu chyba maksymalnie 120 km/h, a rzucał mocniej, to widać na oko.

- No właśnie, Karol miał dużo mocniejszy rzut. Może urządzenia do pomiaru prędkości organizatorzy mistrzostw pożyczyli od polskiej policji, ha, ha, ha. Ale okej, w statystykach Szymon jest na samej górze jeśli chodzi o siłę rzutu, i niech tak zostanie. Na pewno ma dynamit w łapie. I na pewno jest pozytywem tej reprezentacji. Do niego i Olejniczaka bez wątpliwości doliczam Dawida Dawydzika. Ta trójka może przez lata stanowić o sile naszej reprezentacji. Do tego dochodzi Maciej Majdziński. Chciałbym, żeby ze Szwecją tych czterech ludzi grało naprawdę dużo i zdobywało cenne doświadczenie.

Nie wymieniłeś Arkadiusza Moryty - zapomniałeś o nim czy jego niespecjalnie widzisz w roli jednego z liderów kadry na najbliższe lata?

- O Arku nie wspomniałem, bo Arek już od jakiegoś czasu prezentuje swój bardzo równy poziom i uważam, że to nie jest gościu, którego trzeba specjalnie wyróżniać, bo on sam się wyróżnia swoimi zagraniami w każdym spotkaniu. On już troszeczkę doświadczenia w reprezentacji zebrał, a dużo więcej go zebrał w Kielcach, występując w Lidze Mistrzów i rywalizując z najlepszymi zespołami na świecie. Jego nie trzeba specjalnie chwalić, ale skoro pytasz, to zawsze uważałem go za olbrzymi talent. Ma umiejętności i pewność siebie - dla mnie sprawa jest absolutnie jasna. Pytanie co na drugim skrzydle. Lewe jest zupełnie niewidoczne, niewykorzystywane. Aczkolwiek na tej pozycji też mamy jakiś potencjał, bo jest Piotr Jarosiewicz. W trwających mistrzostwach straciliśmy Przemka Krajewskiego, ale Jarosiewicz może się pokazać, może też Jan Czuwara. Największy problem jest z rozgrywającymi. Dlatego upieram się, że grać powinni ci, których wymieniłem.

Problem mam też ze starszymi zawodnikami, od których naturalnie oczekujemy, że wezmą na siebie ciężar gry, że będą liderami? Kamila Syprzaka praktycznie nie oglądamy, Piotr Chrapkowski nie gra na takim poziomie, na jakim grać potrafi.

- Tak jest. Kamil Syprzak w ogóle nie jest wykorzystywany. Pytanie dlaczego. Moim zdaniem on się nie do końca odnajduje w graniu pod rozgrywających, w trzymaniu bardzo mocno zasłon. Ale trzeba by było porozmawiać z trenerem. Ja tylko wiem, że Kamil zawsze lubił się dużo przemieszczać po szóstym metrze. Nie utrzymywał tak długo zasłon, jak choćby Dawydzik czy Julen Aguinagalde w Kielcach. Na pewno fakt jest taki, że Kamil jest zupełnie niewykorzystywany. Dochodzi też taka kwestia, że aby Kamil czy inny obrotowy mógł zdobyć swoje bramki, to musi zostać obsłużony przez rozgrywających. I tu wracamy do punktu wyjścia.

Potrafisz powiedzieć, dlaczego tak dramatycznie źle gramy w obronie? Ze Szwajcarią przegraliśmy, bo 15 z 31 bramek rzucił nam Twój znajomy z Rhein-Neckar Loewen, Andy Schmid. On ciągle robił wszystko w ten sam sposób, a my ciągle staliśmy i patrzyliśmy.

- I tu jest kolejne pytanie do trenera naszej reprezentacji - dlaczego nie było żadnej reakcji? Jeżeli zawodnik w pierwszej połowie rzuca nam osiem bramek, a nawet jeśli już po 15 minutach ma sześć albo siedem bramek, to dlaczego nie zostają wyciągnięte praktycznie żadne wnioski? Myślałem, że drugą połowę zaczniemy z tzw. plastrem na Schmida, czyli odetniemy go od piłki, będzie kryty na singla i niech Szwajcarzy pokażą, co są w stanie zrobić bez Andy'ego Schmida, czy potrafią pójść jeden na jeden. U nich nie było bardzo ruchliwych graczy. Na lewym rozegraniu był chłopak mający ponad dwa metry wzrostu. Myślałem sobie "no dajmy mu, niech sobie pogra jeden na jeden, zobaczymy co zdziała". Niestety, nie daliśmy. A Andy napędzał wszystko. Bo poza tym, że zdobywał bramki, w sumie w liczbie sztuk aż 15, to jeszcze asystował i większość dograń do koła widzieliśmy po jego akcjach, on też rozpędzał wszystkie piłki, robił praktycznie wszystko. Brak reakcji mnie zdziwił.

Tłumaczenie trenera, że na plastra u nas nadaje się tylko Krajewski, który nie mógł zagrać, jest zaskakujące? Nikt inny by tego nie umiał zrobić?

- Moim zdaniem każdy skrzydłowy nadaje się, żeby wyjść i odciąć zawodnika w ataku. Zakładamy sobie, że Andy Schmid nie dostaje piłki, więc plaster stoi przy nim i doprowadza do tego, że Schmid zostaje wyłączony. Oczywiście trener jest bliżej drużyny, zna możliwości i potencjał zawodników. Ale ja myślę, że Moryto czy nawet Jarosiewicz spokojnie by sobie poradził.

Trener stwierdził też, że ze Szwajcarią przegraliśmy między innymi przez sędziów. Ja tego zupełnie nie kupuję. A Ty?

- Mogę powiedzieć tylko tak: oglądając transmisję nie odczułem, żeby sędziowanie było na naszą niekorzyść. Natomiast wiem z doświadczenia, że kiedy się gra, to pole widzenia jest troszeczkę inne. Oglądając transmisję mam powtórkę, mogę się do niej ustosunkować itd. Będąc na parkiecie, w dużych emocjach, takie odczucie może się pojawić. Ale ja nie widziałem, żeby sędzowie używali gwizdków przeciw nam.

Trafiłem na taką wypowiedź Tałanta Dujszebajewa, że powinniśmy patrzeć na pozytywy, że jak zbierzemy doświadczenie, to trener widzi dobrą przyszłość dla naszej kadry już na MŚ 2023. Myślisz, że wypowiedział się szczerze czy dyplomatycznie? Bo trochę nie bardzo wiem, gdzie mielibyśmy zbierać to doświadczenie. Drogę na przyszłoroczne mistrzostwa świata już sobie komplikujemy, przegrywając wszystko i tracąc szanse na lepsze rozstawienie.

- Zgadza się. Chyba trochę dyplomatyczna była ta wypowiedź. Widzimy jakie mamy realia, jak wszystko wygląda. Droga jest ogromnie wyboista i bardzo trudno będzie zdobywać doświadczenie. Jeszcze taki Arek Moryto czy zawodnicy z Wisły Płock mogą się ogrywać w Lidze Mistrzów. Ale dla wszystkich innych to bardzo trudne, bo rywalizują tylko na poziomie polskiej Superligi.

Na koniec realnie oceniając: w meczu ze Szwecją liczymy nie na 11-bramkowe zwycięstwo, tylko na to, że powalczymy chociaż tak jak ze Słowenią?

- Mam nadzieję, że chłopaki nie spuszczą głów. Liczę na dobrą grę, na fajne spotkanie. Tyle. A jeżeli udałoby się coś ugrać, zrobić jakąś wynikową niespodziankę, to byłaby ona na wielki plus.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.