Rywal Polaków jest tak pewny wygranej, że zakończy karierę w przypadku porażki. Na co stać piłkarzy ręcznych na Euro?

- Założyłem się z Blażem Jancem, że jak my wygramy, to on kończy karierę - mówi Arkadiusz Moryto. Czy trzeba mówić więcej, by wytłumaczyć, że po latach tłustych reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych przeżywa lata bardzo chude? W piątek w Goeteborgu o godz. 18.15 zagramy ze Słowenią w pierwszej kolejce mistrzostw Europy, do których doszliśmy idąc przez mecze zawstydzające. Czy w turnieju głównym zagramy przyzwoicie?

- Mieliśmy bardzo mocną rozmowę. Każdy z nas wyrzygał wszystko, co mu nie pasuje. Naprawdę głęboko z serca przepraszam ludzi, których tak zawiedliśmy. W szatni byli zawodnicy, którym po meczu leciały łzy - mówił w rozmowie ze Sport.pl Maciej Gębala. W październiku 2018 roku Polska przegrała z Izraelem.

Zobacz wideo

Trudno nie robić we własne gniazdo

W czerwcu 2019 roku było jeszcze gorzej. Za zwycięstwo Polski nad Kosowem u bukmacherów można było zarobić najmniejszą możliwą stawkę - grosz od każdej postawionej złotówki. To taki przelicznik jaki oferowany jest przy okazji meczu polskich piłkarzy nożnych z San Marino albo Gibraltarem. - Nie możemy zagrać tak słabego meczu nigdy więcej - mówił Mariusz Jurasik po remisie 23:23, który uratowaliśmy w ostatniej sekundzie. - Nie będę dużo mówił, bo to jest moje środowisko i nie mam zamiaru robić we własne gniazdo - dodawał Marcin Lijewski

Jakim cudem po takich występach w eliminacjach ME 2020 Polska zagra w turnieju finałowym? Ano takim, że po raz pierwszy w historii udział w mistrzostwach biorą aż 24 reprezentacje. Pewni awansu byli broniący tytułu Hiszpanie oraz Szwedzi, Norwegowie i Austriacy, bo w tych krajach rozgrywane jest tegoroczne Euro. Z kwalifikacji awansowało aż 20 drużyn, a walczyły o to 32 [nie licząc preeliminacji, w których odpadło kilka drużyn jeszcze bardziej amatorskich od Kosowa]. - Dla nas to super, że mistrzostwa zostały powiększone - nie kryje trener kadry Patryk Rombel.

Rywal tak pewny, że stawia karierę

Trzeba powiedzieć sobie jasno: gdyby nie reforma rozgrywek, dalej liczylibyśmy lata bez Polski na turniejach mistrzowskich. W 2016 roku otarliśmy się o medale ME i igrzysk olimpijskich. Najpierw u siebie zajęliśmy siódme miejsce, a byliśmy o jeden mecz od półfinału. Później w Rio de Janeiro byliśmy o jedną bramkę od gry o złoty medal. Po dogrywce przegraliśmy półfinał z Danią, a następnie ulegliśmy Niemcom w meczu o brąz. Od brazylijskich igrzysk nasza kadra notuje zjazd. Pędzi coraz szybciej i coraz niżej. Jeszcze w 2017 roku zagraliśmy na mistrzostwach świata we Francji. Zajęliśmy 17. miejsce. To był bolesny spadek z trzeciej pozycji wywalczonej w 2015 roku w Katarze. A później nie było nas ani na ME 2018, ani na MŚ 2019.

- Założyłem się z Blażem Jancem, że jak my wygramy, to on kończy karierę - mówi w rozmowie z kanałem Związku Piłki Ręcznej w Polsce Arkadiusz Moryto.

Mający 22 lata Polak i 23-letni Słoweniec to skrzydłowi Vive Kielce. Ich zakład pokazuje, jak bardzo rozjechały się oczekiwania i możliwości ich narodowych drużyn.

Słoweńcy to żadna potęga. Co prawda na MŚ 2017 zdobyli brązowy medal, ale już na kolejne MŚ, w 2019 roku, nawet się nie zakwalifikowali. Mimo to podopieczni cenionego Ljubomira Vranjesa (Szwed w grudniu zastąpił Veselina Vujovicia zwolnionego z poniżanie zawodników) na papierze nie mają prawa nie pokonać Polski. W ich składzie są zawodnicy m.in. Barcelony, Veszpremu i THW Kiel. U nas jest aż dziewięciu debiutantów w imprezie mistrzowskiej. U nas jedynym graczem wielkiego klubu (Paris Saint Germain) jest Kamil Syprzak. U nas poza nim jeszcze tylko Piotr Chrapkowski i Przemysław Krajewski pamiętają ostatni sukces, czyli brąz MŚ 2015.

Wygrać chociaż raz

- Będziemy walczyć w każdym meczu - obiecuje trener Rombel. Na to liczymy, ale jednocześnie trudno liczyć, by walka wystarczyłą na rywalii z grupy F. Rombel to trener, który ze swoich 13 meczów z polską kadrą wygrał zaledwie dwa. A chcąc wyjść z grupy też musiałby wygrać dwa. To więcej niż trudne, skoro poza Słowenią w Goeteborgu spotkamy jeszcze grającą u siebie Szwecję. Tylko zaplanowane między tymi meczami spotkanie ze Szwajcarią wygląda na misję łatwiejszą. Ale też wymagającą precyzyjnego planu i doskonałej realizacji. Czy Polskę stać chociaż na tyle? Czy jednak okaże się, że w latach chudych, które przyszły po tłustych latach (ze srebrem MŚ 2007, z brązami MŚ 2009 i 2015) nie mamy prawa do żadnych oczekiwań? - Nie możemy robić sobie dużych nadziei, skoro z sześciu sparingów przed mistrzostwami przegraliśmy pięć, a wygraliśmy tylko ze słabą drużyną Zjednoczonych Emiratów Arabskich - mówi Zygfryd Kuchta, wiceprezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce, a dawniej brązowy medalista igrzysk olimpijskich (Montreal 1976) jako zawodnik i brązowy medalista MŚ (1982) jako trener kadry. - Nasza młoda drużyna musi przede wszystkim zbierać doświadczenie - podsumowuje Kuchta.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.