MŚ piłkarek ręcznych. Polki przegrywają z Węgierkami. Koniec marzeń o awansie do 1/8 finału

Reprezentacja Polski w piłce ręcznej kobiet przegrała w swoim czwartym meczu na mistrzostwach świata w Niemczech. Drużyna Leszka Krowickiego uległa Węgierkom (28-31), czym przekreśliła swoje szanse na awans do 1/8 finału.

Spotkanie rozpoczęło się bardzo obiecująco. Polki grały szybko, solidnie w obronie i skutecznie w ofensywie. Do stanu 8-8 wydawało się, że biało-czerwone kontrolują przebieg spotkania i mają bardzo duże szanse na zwycięstwo.

Niestety wraz z upływem kolejnych minut Węgierki zaczęły dominować i pokazywać swoje wysokie umiejętności. Imponowały przede wszystkim Schatzl, Kovacsics, Goerbicz, a w bramce świetnie spisywała się Biro. Dodatkowo zaczęła zawodzić skuteczność, co na niemieckim turnieju było do tej pory największym problemem Polek. Pierwsza część gry zakończyła się wynikiem 11-13.

Po zmianie stron oglądaliśmy już niestety koncert tylko jednego zespołu. Węgierki grały szybko, skutecznie i zdecydowanie lepiej od Polek, które myliły się na potęgę. W pewnym momencie nasze reprezentantki miały niecelny co czwarty rzut, a ich rywali punktowały je bezlitośnie.

W 45 minucie meczu, przy stanie 17:25 na parkiet po starciu z rywalka upadła Karolina Kudłacz-Gloc, kapitan reprezentacji Polski. Wyglądało to bardzo groźnie, bo naszej zawodniczce trzeba było podać tlen. Na szczęście Polka była potem w stanie wrócić na parkiet.

Karolina Kudłacz-GlocKarolina Kudłacz-Gloc screen/TVP

Ośmiobramkowej przewagi Madziarki nie mogły już roztrwonić, a a końcowy wynik 28-31 to efekt rozluźnienia reprezentacji Węgier, która od 50. minuty była już pewna wygranej.

Dla Polek porażka z Węgierkami oznacza koniec marzeń o awansie do 1/8 finału, niezależnie od wyniku osiągniętego w ostatnim spotkaniu z Argentyną. Biało-czerwonym pozostanie co najwyżej walka o 17. miejsce.

Ostatni mecz grupowy reprezentacji Polski z Argentynkami w piątek (8 grudnia) o 14.00.

Tomasz Iwan w "Wilkowicz Sam na Sam": Drużyna, która była postrzegana jako chłopiec do bicia, teraz robi furorę i wiem, że niektórzy rywale mają z tym problem

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.