Piłka ręczna. Polska - Szwecja 27:33. Przybecki przegrał w debiucie. Szmal: to wcale nie był zły mecz

W czwartek w norweskim Elverum reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych rozegrała swój pierwszy mecz pod wodzą Piotra Przybeckiego. W towarzyskim turnieju, w którym grają też Norwegia i Islandia, nasz zespół zmierzył się ze Szwecją i przegrał 27:33. Spotkania nie transmitowała żadna telewizja. - Szkoda, bo to wcale nie był zły mecz w naszym wykonaniu - mówi w rozmowie ze Sport.pl Sławomir Szmal, były kapitan kadry, a obecnie trener bramkarzy

W Elverum w roli szkoleniowca reprezentacji zadebiutował człowiek, który przed laty był jej kapitanem, a teraz – po tym jak Tałant Dujszebajew podał się do dymisji – zgodził się ją poprowadzić. Przybecki chciał kontynuować odmładzanie kadry rozpoczęte przez swojego poprzednika, ale – tak jak on - miał też nadzieję korzystać z kilku doświadczonych graczy, pamiętających medale zdobywane przez Polskę na MŚ 2007, 2009 i 2015. Niestety, ostateczne „dziękuję” reprezentacji powiedzieli Karol Bielecki, Krzysztof Lijewski, Mariusz Jurkiewicz, Michał Jurecki i Mateusz Jachlewski. Dlatego w Elverum w drużynie narodowej zadebiutowało aż siedmiu zawodników. Swoje pierwsze bramki dla reprezentacji rzucili rozgrywający Michał Potoczny (4) i Adrian Kondratiuk (2), skrzydłowy Jan Czuwara (2) i obrotowy Łukasz Rogulski (1). Bez trafień mecz skończyli Ignacy Bąk, Szymon Sićko i Paweł Genda.

- Każdy z tych chłopaków rozumie, że gra dla reprezentacji to zaszczyt. Widać było po nich presję, ale nie taką znowu olbrzymią. Oni wiedzą po co tu są, wiedzą, że przed nimi dużo roboty i po prostu zbierają pierwsze doświadczenia – mówi Szmal.

Były kapitan kadry nie chce wyróżniać nikogo z debiutantów. Przyznaje, że – jak wynika z pomeczowych statystyk – rolę lidera wziął na siebie Piotr Chrapkowski. – Piotrek grał i w ataku, i w obronie. Rzucił sześć bramek, widać było, że jest pewny, przez większą część pierwszej połowy trzymał nam wynik. Razem z Mateuszem Korneckim – relacjonuje Szmal. – Pierwsza połowa była wyrównana. Zaczęliśmy od dwóch-trzech błędów, stąd wzięła się trzybramkowa przewaga Szwedów, ale cały czas nieźle graliśmy w obronie, Kornecki złapał parę piłek i doszliśmy ich. Przez 20 minut graliśmy równo, była mocna walka. Niestety, w końcu popełniliśmy ze cztery proste błędy technicznie, takie jaki zgranej drużynie nie miałyby prawa się przydarzyć, no i Szwedzi odjechali nam z wynikiem – tłumaczy trener bramkarzy.

- Widać, że nasi zawodnicy nie są pewni, że nie są ograni. W drugiej połowie, jak wynik był zły, to już im wyraźnie brakowało pewności i Szwedzi szybko rozstrzygnęli sprawę, bo gdy wyszli na 23:14, było jasne, że spokojnie dowiozą zwycięstwo – podsumowuje Szmal.

Sześciobramkowa porażka ze Szwecją, która też zagrała w mocno odmłodzonym składzie, to wynik, z którego trudno być zadowolonym. – Ale nie patrzmy tylko na wynik. Ogólnie graliśmy całkiem niezły mecz. Niektóre schematy nam wychodziły, choć wiadomo, że częściej jednak brakowało tajmingu. Tak na razie musi być, skoro jesteśmy po zaledwie kilku dniach wspólnej pracy. Niestety, nikt Rzymu w kilka dni nie zbudował. Potrzebujemy czasu, bardzo dużo czasu – mówi Szmal. – Teraz musimy wyciągnąć pozytywy, porozmawiać o tym, co poprawić i w dwóch kolejnych meczach spisać się lepiej – dodaje.

W piątek Polska zagra z Islandią, na koniec turnieju zmierzy się z Norwegią. – Norwegowie grają tu w swoim normalnym, mocnym składzie, Islandia też przywiozła znanych zawodników, czyli przed nami trudniejsze spotkania. I bardzo dobrze, to jest świetne granie dla naszego zespołu przed meczami o punkty. Doświadczenie najlepiej zbierać walcząc z lepszymi – kończy Szmal.

Polska – Szwecja 27:33 (10:16)

Polska: Kornecki, Malcher, Morawski – Krajewski 1, Sićko, Walczak 2, Łangowski 2, Genda, Czuwara 2, Szpera, Potoczny 4, Moryto 2, Daszek 1, Kondratiuk 2, Bąk, Przybylski 4, Rogulski 1, Chrapkowski 6

Więcej o:
Copyright © Agora SA