W czwartek Michael Biegler ogłosił 18-osobową kadrę na MŚ. Od piątku do niedzieli zespół prowadzony przez Niemca zagrał w Oviedo z Norwegią (25:30), Węgrami (35:25) i Hiszpanią (28:33), a we wtorek odleci z Hiszpanii do Kataru. Od jakiegoś czasu było jasne, że i do Oviedo, i do Kataru biało-czerwoni polecą bez Jaszki. Ale w kadrze z nadzieją czekano na wyniki rehabilitacji, jaką zawodnik przechodzi w rodzinnym Ostrowie Wielkopolskim.
W lipcu ubiegłego roku Jaszka przeszedł operację barku, a w grudniu wrócił do gry w niemieckim Fuechse Berlin. Niestety, na zgrupowanie reprezentacji przyjechał z problemami zdrowotnymi. - Za szybko wrócił do gry, Niemcy nie pozwolili mu się do końca wyleczyć. Teraz przechodzi rehabilitację i jest szansa, że dołączy do drużyny na drugą fazę mistrzostw - mówił nam kilka dni temu Marek Skorupski ze Związku Piłki Ręcznej w Polsce.
Teoretycznie brązowy medalista MŚ 2009 może zagrać w Katarze, bo choć Biegler nie powołał go do "18", którą zabrał na turniej, to uwzględnił go w 28-osobowym, szerokim składzie. Z tego grona trener będzie mógł dowołać zawodników, jeśli w trakcie mistrzostw będzie ich potrzebował. Jeszcze przed wylotem do Oviedo Biegler mówił, że świeży Jaszka bardzo by mu się przydał na 1/8 finału. Teraz już wiemy, że pomocy od doświadczonego rozgrywającego nie dostanie.
- Moja rehabilitacja trwa i wszystko idzie w dobrym kierunku, ale grać na sto procent nadal nie mogę - mówi nam Jaszka. - Największym problemem nie jest ból, tylko to, że przy rzucie spinają mi się mięśnie i nie mogę go prawidłowo oddać. Operacja barku była udana, to nie jest problem. Nie bolą mnie miejsca pooperacyjne, to są inne rzeczy - tłumaczy.
32-letni zawodnik mówi wprost: - Przestałem myśleć o Katarze. Wiem, że tam nie pojadę, nie ma opcji, żebym dołączył do chłopaków. I dodaje: - Był taki pomysł, żebym dotarł na drugą fazę, ale na zdrowy rozum jak to by miało wyglądać, skoro nie odbyłem z drużyną ani jednego treningu? Nie będziemy niczego robić na wariackich papierach, skoro ręka nie do końca mi działa, to muszę doprowadzić ją do odpowiedniego stanu i dopiero wtedy wrócić.
Jaszka to największy nieobecny w drużynie Bieglera. W reprezentacji występuje od 2006 roku, od ośmiu lat gra w Bundeslidze, w tej chwili jest jednym z niewielu polskich szczypiornistów występujących poza granicami naszego kraju. - Żałuję, że nie zagram, ale i beze mnie Polska ma ogromny potencjał - twierdzi. - I na tym skończę, bo nie chcę dmuchać balonika. Chłopakom potrzebny jest spokój. Wiedzą, na ile ich stać, będą walczyć, a my nie utrudniajmy im zadania - kończy.
(Nie tylko) francuscy sportowcy są z "Charlie Hebdo" [ZDJĘCIA]