Dwie wojny za nimi. Wygrane 29:28 z Serbią i 24:23 z Macedonią, choć gdyby ktoś nie znał wyników i posłuchał Krzysztofa Lijewskiego po tym drugim, niedzielnym meczu, nie postawiłby złotówki na to, że Polacy są już pewni awansu do drugiej fazy turnieju. - Musimy posypać głowy popiołem. Nie chcę mówić o tym, co robiliśmy w końcówce, bo musiałbym ostro przeklinać. Sami jesteśmy swoimi największymi wrogami - mówi prawy rozgrywający, jeden z liderów reprezentacji. Polacy prowadzili z Macedonią 24:20, ale serią błędów dali rywalom szansę na remis. - Francuzi czegoś takiego by nam nie odpuścili - stwierdza Kamil Syprzak, najlepszy zawodnik spotkania z Macedończykami. Potężny kołowy Barcelony (208 cm wzrostu i 116 kg wagi) narzeka na ból pleców, drugiemu z naszych obrotowych Bartoszowi Jureckiemu odnowiła się kontuzja łydki, ale najpewniej obaj z Francuzami zagrają. Bo nie sposób odpuścić takiego meczu.
- Czeka nas najłatwiejszy pojedynek w grupie - mówi Lijewski, myśląc o braku presji. Inaugurację z Serbami, a potem bitwę z Macedończykami Polacy musieli wygrać, potknięcia mogły kosztować awans do drugiej fazy grupowej. Teraz, choć wynik jest bardzo istotny, bo punkty z meczu z Francją drużyny zabiorą ze sobą, nikt od Polaków nie ma prawa żądać zwycięstwa. - Gdybyśmy stracili punkty z Serbią lub Macedonią, to byłaby katastrofa. Spotkanie z Francją to mecz z gatunku "nie musimy, ale możemy" - mówi drugi trener kadry Jacek Będzikowski i dodaje, że remis wziąłby w ciemno.
Nie jest to minimalizm. W XXI wieku na 18 wielkich turniejach (igrzyska, mistrzostwa świata i Europy) Francuzi wywalczyli 12 medali, w tym aż dziewięć złotych. Są aktualnymi mistrzami olimpijskimi, świata i Europy. Plebiscyt na najlepszego zawodnika świata w tym stuleciu wygrywali pięciokrotnie. Wyróżniono w ten sposób dwukrotnie Nikolę Karabaticia oraz Daniela Narcisse'a i bramkarza Thierry'ego Omeyera. Wszyscy grają w Polsce.
Na każdej pozycji rywale mają graczy lepszych niż Polacy, piekielnie szybki, perfekcyjny atak i obronę, o której Będzikowski mówi: "ortodoksyjna". - Wychodzą wysoko w linię podania i przejmują piłkę. Ich styl jest bardzo niewygodny, ale skoro mają świetnych wykonawców, to mogą sobie pozwolić na takie granie - tłumaczy trener. - Atutów mają aż za dużo. Są tam zawodnicy doświadczeni, którzy zdobywali już przeróżne tytuły, są gracze młodzi, utalentowani i głodni sukcesów. Jako całość są przekonani o swojej wartości, zdążyli już też wejść w rytm turnieju - dodaje.
Na zwycięstwo nad Francuzami Polacy czekają od 1994 r., gdy pokonali ich w eliminacjach MŚ. Ale gospodarzom nie brakuje wiary. - Z Macedonią do niedzieli nie wygraliśmy nigdy, więc i z Francją możemy się przełamać - mówi Będzikowski. - Jestem przekonany, że tym razem nasza koncentracja będzie na najwyższym możliwym poziomie - dodaje trener Michael Biegler. - Mecz o pierwsze miejsce w grupie, przy 15 tysiącach kibiców, którzy bardzo nam pomogą, przeciw absolutnie najlepszej drużynie XXI wieku traktujemy jak święto - dodaje Niemiec.
Francuzi nie zgadzają się, że Polacy nie poczują presji. Trener Claude Onesta powiedział Wojciechowi Nowińskiemu, kiedyś zawodnikowi i trenerowi francuskich klubów, obecnie ekspertowi Polsatu, że spodziewa się, iż gospodarzy sparaliżuje trema. Czy Francuzi boją się Polaków? - Trochę tak. Mówią, że mamy zespół, który ma wszystko, co trzeba - wyśmienitą drugą linię, dobrego bramkarza, szybkich skrzydłowych - twierdzi Nowiński.
Polacy, by zdobyć punkty z Francją, muszą się otrzeć o perfekcję. Nie mogą bazować wyłącznie na tym, co w ataku wymyśli Michał Jurecki. Jego przebojowość, indywidualne zrywy na słynnym "biegu terenowym" i asysty do Syprzaka robią wrażenie. Skuteczność kołowego łapiącego piłki wiszące na wysokości drugiego piętra - również. Zdecydowanie więcej jest jednak do poprawy.
Polakom brakuje na razie siły ognia na lewym rozegraniu, co jest efektem przesunięcia do środka Jureckiego. Mniej niż połowę rzutów wykorzystuje Karol Bielecki, a Piotr Chrapkowski pomaga tylko w obronie. O zwycięstwie z Francją trzeba będzie zapomnieć, jeśli z prawej strony Lijewski na pierwszy rzut zdecyduje się dopiero w 36. minucie jak z Macedonią. Albo będzie miał więcej strat niż asyst.
Wykorzystywać trzeba też grę w przewadze, czego Polacy nie potrafili w obu wcześniejszych spotkaniach. Do pilnej poprawy jest też gra skrzydłowych, którzy w dwóch meczach we czterech uzbierali trzy gole. Obrona również nie gra świetnie, ale dziury w niej można załatać sercem do walki. I może uda się trzymać wynik bliski remisu, co będzie oznaczało permanentną wojnę na boisku. W niej mimo wszystko Polacy czują się najlepiej.
"Dzidziuś", "Kola", "Gadżet"... Poznajcie ksywy polskich piłkarzy ręcznych [RYSUNKI]