O sprawie piszą duńskie i norweskie media, bo Toft gra na co dzień w klubie Larvik, który od 2000 roku tylko raz nie zdobył mistrzostwa Norwegii.
Mecz był bardzo zacięty, bo obie drużyny walczą o półfinał mistrzostw. Ostra walka na parkiecie zaowocowała kontuzjami Lotte Grigel i Stine Joergensen. Nic nie usprawiedliwia jednak zachowania węgierskich kiboli.
- W czasie drugiej połowy kibice pluli w moim kierunku i rzucali drobne przedmioty. Nie mogłam nic zrobić, może trochę sprowokowało ich to, że się uśmiechałam - powiedziała Toft telewizji TV2.
Ostatecznie Toft jednak miała powody do radości. Po zwycięstwie 23:20 Danii wystarczy remis z Hiszpanią, aby awansować do półfinału, choć drugą fazę zaczynała z zaledwie jednym punktem.
- To szalone. Siedziałyśmy już i rozmawiałyśmy, że trzeba będzie wracać do domu i stawić czoła konsekwencjom tej porażki, a teraz pokonałyśmy gospodynie turnieju na ich własnym parkiecie.
Jak komentuje gazeta "Ekstrabladet", we wtorek Dunki mają "dzień przerwy od rzutów Węgierek i plam ze śliny", a w środę zagrają decydujący mecz z Hiszpankami.
Polki straciły szanse na wyjście z grupy już wcześniej. W poniedziałek przegrały 24:26 z Norwegią .