Fizjolog o porażkach Radwańskiej i ręcznych: Są jak aktorzy, wypalili się także psychicznie

Praca systemu nerwowego też wiele kosztuje. Podobnie było w trakcie meczu Agnieszki Radwańskiej z Wiktorią Azarenką. Polka była bardzo mocno skoncentrowana na grze, to ją też wyeksploatowało. Zapłaciła za to dzień później - mówi fizjolog Ryszard Szul. Z kolei piłkarze ręczni, którzy przegrali bój o półfinał z Chorwacją, w piątek o 16 grają z Islandią o piąte miejsce w ME - Relacja Z Czuba i Na Żywo na Sport.pl.

Przemysław Iwańczyk: Agnieszka Radwańska weszła na szczyt, pokonując Wiktorię Azarenkę, polscy piłkarze ręczni pokonali wicemistrzów olimpijskich Szwedów. Kilkanaście godzin później i tenisistka, i drużyna szczypiornistów padli w starciu z teoretycznie słabszymi rywalami. Dlaczego?

Ryszard Szul: Kolejny dzień był gorszy, bo tak teoretycznie powinno być. Ma to ścisły związek z

z fizjologią - wysiłkiem, wydolnością. Ta druga to cecha wrodzona, która odpowiada również za regenerację organizmu. Na bazie wydolności budujemy wytrzymałość.

Czym się różnią te terminy?

- Wydolność to możliwości organizmu do podjęcia dużego wysiłku, także wrodzone możliwości do szybkiej regeneracji. To jest dane nam z genami i możemy poprawić tę cechę co najwyżej w granicach 20 proc. Najczęściej dzieje się to w pierwszym półroczu profesjonalnej kariery, treningów o maksymalnej intensywności. Zawodnicy już ukształtowani, na przykładzie których rozmawiamy, treningi te mają już za sobą i tej wydolności nie mogą poprawić.

Radwańska swoją wydolność zaczęła poprawiać w momencie, kiedy ukształtowała się, dorosła, jej organizm rozwinął wszystkie funkcje do końca, hormony zaczęły normalnie działać. Wtedy osiągnęła maksymalną wydolność.

W sportach dyscyplinach wytrzymałościowych wydolność zależy także od parametrów krwi, od ilości czerwonych ciałek, stąd bierze się doping krwią, bo to wspomaga wydolność. Ale mamy także do czynienia z dopingiem mentalnym. W przypadku Radwańskiej była nim stawka meczu - pojedynek z niedoścignioną przez wiele sezonów Azarenką. Stąd tak fantastyczne spotkanie przeciwko Białorusince.

Ale jest i druga strona medalu. Jeśli porównamy organizm ludzki do samochodu, to pojemność silnika jest wydolnością, a paliwem węglowodany i kwasy tłuszczowe. Po trzygodzinnym meczu zbiornik został opróżniony, a regeneracja, odbudowa zasobów glikogenu mięśniowego może trwać 2-3 dni. I Agnieszka, i piłkarze ręczni nie odbudowali zasobów glikogenu, nogi były ciężkie, zregenerowali się może w 60-70 proc., pozostając na następne wyzwania w stanie zmęczenia.

Czy udane konfrontacje z tak utytułowanymi rywalami wypaliły naszych sportowców psychicznie, co z kolei przełożyło się na spadek możliwości fizycznych?

- Jeżeli organizm jest w stanie z aktualnego stanu wytrenowania wyzwolić 100 proc. możliwości, to w przypadku dopingu psychicznego wyzwalamy trochę więcej - 110-120 proc. Później trzeba za to zapłacić, przychodzi tzw. dołek. Potrzebujemy czasu na regenerację, na odbudowę zasobów energetycznych i tym samym zasobów motywacyjnych.

Kolejni rywale mogli nie wzbudzić u naszych już takich emocji, takiej koncentracji. Agnieszka pewnie chciała się skoncentrować, ale nie mogła. Miałem okazję obserwować aktorów teatralnych. Ich praca na scenie, koncentracja jest tak energochłonna, że padali oni po spektaklach wyczerpani zużywaniem energii. Praca systemu nerwowego też wiele kosztuje. Podobnie było w trakcie meczu Agnieszki z Azarenką - była bardzo mocno skoncentrowana na grze, zupełnie inaczej reagowała na zepsute piłki, nie było grymasów jak wcześniej, była po prostu inna. Za to zapłaciła. Gdyby mecz z Cibulkovą był po dniu przerwy, Polka prawdopodobnie byłaby zupełnie inną zawodniczką.

Czyli należy wytłumaczyć kibicom, żeby docenili to, co zrobiła Radwańska i piłkarze ręczni wcześniej. Że później też zagrali ofiarnie, ale zabrakło paliwa albo było ono słabej jakości?

- Jest jeszcze trzeci argument. Nie przez przypadek Chorwaci nazywani są Murzynami Europy, z czegoś to się bierze, skoro wygrywają w piłkę ręczną, w piłkę wodną, w koszykówkę. Ten naród ma predyspozycje do sportów zespołowych - są np. wyżsi. Skoro nasza populacja tego nie ma, cieszmy się tym, co jest, i nie biadolmy. Za chwilę może nie być i tych sukcesów, popatrzmy chociażby na piłkę nożną.

Wracając do Agnieszki, gdyby zagrała z Azarenką na 80 proc. możliwości, gdyby poprzednie mecze wygrywała w dwóch setach, gdyby nie angażowała tyle sił, prawdopodobnie i Cibulkovą by ograła. Natomiast poprzednie jej mecze były na 100 proc., później przyszedł ten z Azarenką na 120 proc., no i w końcu zabrakło pary.

Radwańską łatwiej przygotować, bo gra sama, a piłkarzy ręcznych trudniej, bo stanowią zespół?

- Sporty drużynowe są trudniejsze dla fizjologów, psychologów, trenerów niż sporty indywidualne. Końcowy wynik to wypadkowa wszystkich zawodników razem wziętych, poza tym to, że Polacy wygrali ze Szwedami było głównie zasługą fantastycznego dnia bramkarza Wyszomirskiego. Gdyby nie on, pewnie byśmy przegrali. Różnicę stanowiło to, że jeden zawodnik wyszedł ponad tą naszą średnią.

Ryszard Szul jest fizjologiem pracującym przed laty m.in. z piłkarzami Wisły i Legii, Adamem Małyszem i Robertem Korzeniowskim.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.