Profil Sport.pl na Facebooku - 32 tysiące fanów. Plus jeden?
Krzysztof Lijewski: Złoto jest zarezerwowane dla Francji, im nikt nie jest w stanie zagrozić, wygrywali zasłużenie wszystkie najważniejsze turnieje ostatnich lat. My walczymy o igrzyska. Jeśli uda się awansować na igrzyska bezpośrednio z mistrzostw, dobrze. Jeśli nie - trzeba chociaż zapewnić sobie grę w kwietniowym turnieju eliminacyjnym.
- Dlatego nie odkrywam Ameryki, twierdząc, że w Serbii wszyscy będą się bić tylko o drugie miejsce. Jeżeli Francuzi nie zdobędą złota, będzie wielka niespodzianka. Oczywiście życzyłbym sobie, żebyśmy my ich pokonali, najlepiej w finale. Ale ja nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio z nimi wygraliśmy.
- Oni na każdej pozycji mają światową gwiazdę. Praktycznie wszyscy mają doświadczenie w grze o złote medale, o najcenniejsze klubowe puchary. Są zwyczajnie lepsi.
- Trzeba pamiętać, że Duńczycy ten finał grali jak u siebie, bo do Szwecji, gdzie był rozgrywany mundial, na ich każdy mecz przyjeżdżało po kilka tysięcy kibiców. Ta publika dużo dała Duńczykom, ale Francuzi nawet z taką presją sobie poradzili i zasłużenie wygrali.
- Grałem już kilka razy na Bałkanach, wiem, czego się spodziewać. Jak się popatrzy na ludzi na trybunach, ma się wrażenie, że za swoich zawodników byliby gotowi zabijać. Nie mam wątpliwości, że publiczność będzie ósmym zawodnikiem Serbów, a swoje dołożą sędziowie. Niestety, tak już jest, że gospodarzom pomagają ściany i w spornych sytuacjach gwizdki są właśnie dla nich.
Jeśli przetrwamy pierwszy mecz i wyjdziemy z niego zwycięsko, już chyba nic nas nie złamie.
- Wygrać z presją. Ona będzie w każdym spotkaniu, ale to dotyczy także rywali. Weźmy Serbów. Są gospodarzem, też walczą o igrzyska przed własnymi kibicami i dziennikarzami. Wystarczy, że źle wejdą w mecz z nami i już mogą mieć duży problem w całym turnieju.
- Na nieobecności Marcina nasza drużyna traci bardzo dużo, bo to nie tylko świetny zawodnik, ale także wspaniały człowiek. On zawsze tworzył w kadrze odpowiednią atmosferę. Pod tym względem trudno będzie go zastąpić, ale musimy sobie poradzić.
- Może dla dziennikarzy jestem gwiazdą, ale w naszej drużynie takich nie ma. I to jest nasza siła. Tworzymy jedność, wygrywamy razem. Jeżeli zaczęlibyśmy grać pod gwiazdy albo liczyć, że ktoś będzie ciągnął zespół, przegrywalibyśmy.
- Nie boję się odpowiedzialności. Od początku sezonu w klubie gram regularnie, właściwie po 60 minut w każdym meczu, bo trener stawia praktycznie tylko na mnie. Ale trener Bogdan Wenta sprawdza różne warianty, nawet z praworęcznym Grześkiem Tkaczykiem na prawym rozegraniu, bo na mistrzostwach czeka nas osiem ciężkich meczów. W nich trzeba będzie się bić na maksa, na noże. Jedną siódemką tych mistrzostw nie przeżyjemy, tu naprawdę każdy zawodnik będzie na wagę złota. Ja mogę rzucać po 10 bramek w meczu, ale mogę też siedzieć na ławce rezerwowych. Ważne, byśmy wygrywali i byli w grze o igrzyska.
- Dobrze, że mamy jasny cel, że wszyscy trzymamy się tej samej drogi. My się naprawdę nie zastanawiamy, czy w Serbii stać nas na medal. Jak się okaże, że zapewniliśmy sobie udział w turnieju kwalifikacyjnym, pobijemy się o jakiś krążek.
- Szczerze? Nawet nie wiem do końca, z kim możemy zagrać w drugiej rundzie Euro. Coś słyszałem o Niemcach, Szwedach. Ale ja jestem reprezentantem Polski, mam swoje zadania do wykonania i na nich się koncentruję. Teraz myślę tylko o Serbach.
- My zaszyliśmy się w lesie, w Jachrance, gdzie nawet telefony nam nie działały, bo nie było zasięgu. Mieliśmy spokój, który bardzo lubimy. W tym samym czasie niemiecka prasa pisała, że jeżeli ich drużyna nie pojedzie na olimpiadę, będzie tragedia narodowa. Nic dziwnego, u nich piłka ręczna to dyscyplina numer dwa, zaraz po piłce nożnej. Niemcy mają chyba najbardziej utalentowaną młodzież, rok w rok wygrywają juniorskie mistrzostwa świata. Ale na seniorskim poziomie presja jest dużo większa. Jak wpadną na nas, na pewno będą mieli ciężkie zadanie.
Dowcipne, żenujące, obrażające. Dziwaczne celebracje w sporcie
Tomasz Rosiński: ? Nie pojadę do Serbii