MŚ piłkarzy ręcznych. Chłopcy Wenty biorą sprawy we własne ręce

W piątek Polska gra ze Słowacją w pierwszym meczu mistrzostw świata. W Polsce Szmal, Bielecki, Wenta i spółka są skazywani na medal. Oni sami mówią, że turniej jest piekielnie wyrównany. Relacja Z Czuba i na żywo od godziny 20 w Sport.pl

Atmosfera na konferencjach trochę siada, kiedy trener Bogdan Wenta (a za nim piłkarze) mówi, że podstawowym celem walki w Szwecji jest awans do turniejów kwalifikacyjnych do igrzysk w Londynie. Siada, bo można to osiągnąć zajmując siódme miejsce. Awans wprost na igrzyska daje tylko złoto.

Jak to? Drużyna, która zdobywała medale w dwóch poprzednich mundialach, która od trzech lat nie zeszła poniżej półfinału mistrzostw świata i Europy, ustawia sobie cel tak nisko?

Krzysztof Lijewski na pytanie, kto - jak nie Francja, Chorwacja - Polska, może zdobyć tytuł, dopowiada: - Lub zająć 10. miejsce! Uwaga, liczę: Francja, Chorwacja, Hiszpania, Islandia, Dania, Polska, Niemcy, Norwegia, Szwecja, Serbia.

I dodaje z przekąsem: - Pan to chyba od niedawna w piłce ręcznej, co?

Kontuzjowany prawy rozgrywający i zarazem jeden z najskuteczniejszych rzucających jest jedyną poważną wyrwą w drużynie Wenty. I jednocześnie reprezentatywnym przypadkiem w grze dla twardzieli. Po dwóch zabiegach barku właśnie zaczął ćwiczenia z piłką. Lekarską piłką.

Co do reszty drużyny, na pewno można powiedzieć, że jest dojrzalsza.

Po czerwcowym dramacie z utratą oka wrócił na boisko superstrzelec Karol Bielecki i po dwóch latach nieobecności znów zagrał były kapitan, piłkarz z wodzostwem zaprogramowanym w mózgu Grzegorz Tkaczyk.

Bielecki jest podobno jeszcze dojrzalszym piłkarzem (Słowak Juraj Niznan twierdzi na stronie www słowackiej federacji, że Polak "gra jakby miał troje oczu"), nowa rola Tkaczyka jest na razie nie całkiem zdefiniowana i nie wiadomo, czy mu to trochę nie będzie uwierało.

Z powodu Tkaczyka, dwóch innych środkowych rozgrywających Bartłomieja Jaszki, Tomasza Rosińskiego oraz Bieleckiego, Marcina Lijewskiego, Bartosza i Michała Jureckich mówi się, że atak jest najmocniejszą stroną biało-czerwonych, że Wenta w ofensywie ma miriady rozwiązań. Tylko z nich korzystać.

Dotąd Polacy chwaleni byli za obronę. - Tu zaczyna się zwycięstwo i porażka. Stabilna obrona pozwala na komfort popełnienia błędu w przodzie, a te błędy są nieuniknione - mówi Wenta. I trochę kręci nosem na formę i zgranie defensywy kierowanej przez jednego z najbardziej doświadczonych w drużynie, 36-letniego człowieka o żelaznych nerwach, stukilowego Artura Siódmiaka. To obrona, nie pozwalając na łatwe rzuty, daje zabłysnąć Sławomirowi Szmalowi, najlepszemu piłkarzowi świata w plebiscycie IHF. Polak jest dopiero czwartym bramkarzem, który wygrał w tym głosowaniu.

Być może dzięki temu, że z nieobliczalną Koreą i najgroźniejszą w grupie Szwecją biało-czerwoni spotkają się na końcu rozgrywek grupowych, obrona się zgra i drużyna nie straci punktów liczących się w drugiej rundzie mistrzostw. Reprezentacja Wenty od 2006 roku zwyciężała swoje pierwsze mecze z wyjątkiem jednego - z Chorwacją w ME w 2008 r. Czy Słowacja wpisze się w ten trend? W 19 meczach Polska pokonała ją dziesięć razy, siedem przegrała, dwa zremisowała.

Teraz Słowacy - rozrzuceni po ligach Europy jeszcze bardziej niż Polacy - wolą nie odkrywać wszystkich atutów. Kiedy ludzie Wenty grali z nimi w turnieju noworocznym w Gdyni, trener Zsoltan Heister skrył swoich dwóch kluczowych zawodników: Petera Kukuczkę i Daniela Valo. Polski trener w rewanżu "ściemnił" superstrzelca Bieleckiego i reżysera gry Tkaczyka. Dzięki temu dla dwumetrowego bramkarza Słowaków, gwiazdy drużyny Richarda Stochla, bomby Bieleckiego będą większym wyzwaniem.

Premie Polaków za wyniki od sponsora i ZPRP są - jak mówił przedstawiciel państwowego giganta gazowego PGNiG - "tajemnicą handlową". Na razie kapitanowi Szmalowi wyrwało się: "Szału nie ma!". Wiadomo jednak, że z czasem pieniądze będą coraz większe.

Piłka ręczna będzie miała przez dwa tygodnie złote żniwa - dzięki kontraktowi IHF z globalną firmą UFA mistrzostwa będzie można oglądać w 150 krajach. Według szacunków IHF i firmy badającej rynek mediów Infront liczba godzin transmisji piłki ręcznej w Polsce zwiększy się o 49 procent. Mecze w kolejnych mistrzostwach w ogólnopolskich telewizjach oglądało średnio 3,7 mln widzów (MŚ w Niemczech w 2007 roku, Polsat), 5,7 mln (MŚ w Chorwacji 2009, TVP) i 3,6 mln (ME w Austrii w 2010 roku, Polsat). Tym razem MŚ ma znów TVP.

Międzynarodowa federacja liczy na skok w nadprzestrzeń, na zawojowanie świata, bo na razie gołym okiem widać, że tu rządzi Europa - na 24 zespoły startujące w Szwecji 14 jest europejskich, zaś z pozostałych dziesięciu żaden nie zdobył medalu na wielkich turniejach. Ale życiowa chwila dla sportu, którego serce bije na północy Europy, dopiero nadchodzi. Mnożą się turnieje jak Super Globe z udziałem Hiszpanii, Kataru, Libanu, Egiptu i Australii z pulą nagród blisko 1 mln dol., i szalone pomysły - liga francuska rozegrała swoją ostatnią kolejkę zeszłego sezonu w... Miami, Polska poleciała za ocean na mecz towarzyski z Niemcami, aby stoczyć, jak anonsowano w USA, "Battle of Chicago".

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA