Od 54 do 60 minuty meczu Polska - Rosja padła tylko jedna bramka. Rzuciła ją, ustalając wynik, Monika Kobylińska. Obie drużyny harowały w obronie przez całe spotkanie, a w końcówce dawały wręcz popis defensywnej gry. Niemal cały czas na granicy przepisów. Najdotkliwiej odczuła to chyba Kudłacz-Gloc, która zderzała się z Rosjankami i w ataku, w i w obronie.
Tuż po zakończeniu spotkania kapitan polskiej kadry padła bez sił na parkiet. - Na szczęście to nie była typowa utrata przytomności, Karolina raczej omdlała. Co prawda w jednej z akcji została uderzona w głowę, ale przyczyną było po prostu ogromne zmęczenie - tłumaczy Korczak-Mleczko.
Kudłacz-Gloc jest kluczową zawodniczką naszej reprezentacji. W meczu z Rosją rzuciła pięć bramek. Wszystko wskazuje na to, że dojdzie do siebie na piątkowy półfinał z Holandią.