Mistrzostwa świata piłkarzy ręcznych. Chorwacja pokonana, Polska w półfinale mistrzostw świata!

Chorwacja w końcu pokonana. I to w jakim meczu! Polska wygrała z jednym z głównych faworytów do mistrzostwa świata i awansowała do półfinału mundialu w Katarze. W piątek o finał zagra z sensacyjnie spisującymi się gospodarzami. Relacja Z czuba i na żywo na Sport.pl od godz. 16:30.

"Chorwacja jest faworytem, podobnie jak we wszystkich poprzednich meczach. Gra z takim obciążeniem nie jest łatwa, ale nasi zawodnicy nie pokazali jeszcze, co potrafią. Wiele elementów można naprawić. Czekamy na lepszą grę Duvnjaka, Voriego, Kopljara... W tym tkwi szansa reprezentacji Chorwacji" - pisał w środę chorwacki dziennik "Sportske Novosti". I dawał swojej drużynie 60 proc. szans na pokonanie Polaków, zaznaczając jednak, że "czynnik psychologiczny jest po stronie Polaków".

- Kluczowa będzie gra Domagoja Duvnjaka. Jeśli uda się go zatrzymać, powinno być dobrze. Wiadomo, Duvnjak swoje rzuci, ale chodzi o to, żeby w ataku nie robił, co chciał - mówił Sport.pl godzinę przed meczem Mariusz Jurasik, były reprezentant Polski, teraz gracz Górnika Zabrze. - Jedno jest pewne: mecz będzie taki, jak każdy inny z udziałem Polaków. Emocjonujący do końca - zapowiadał.

W środę w Ali Bin Hamad Al-Attiyah Arena w Ad-Dausze znów było biało-czerwono za sprawą polskich kibiców - mimo że część z nich musiało wrócić do kraju, bo miało wcześniej zarezerwowane bilety lotnicze na niedzielę lub poniedziałek. I od początku toczyła zacięty bój na doping z nieco mniej liczną ekipą fanów z Chorwacji.

Polacy zaczęli tak jak w poniedziałek ze Szwecją - twardo w obronie, ale nerwowo w ataku. I tak jak w tamtym pojedynku niesamowicie żyła polska ławka rezerwowych. Karol Bielecki z Piotrem Chrapkowskim co chwila wyskakiwali, korygując ustawienie w ofensywie, a gdy tylko nadarzyła się chwila przerwy, pomagali podać kolegom z boiska płyny regenerujące. W bramce co chwila udanymi interwencjami popisywał się Sławomir Szmal - obronił m.in. rzut karny Ivana Cupicia, który w tym turnieju pomylił się w dopiero trzeci raz na 14 rzutów.

Chorwaci nie wyszli obroną z jedynie wysoko wysuniętym Vorim - cała ich defensywa stanęła wyżej. I nie patyczkowała się z naszymi graczami. W 13. min Zelijko Musa zadał potężny cios w prawą część twarzy swemu klubowemu koledze z Vive Tauron Kielce Karolowi Bieleckiemu. Prawie pięć lat temu w podobny sposób w towarzyskim meczu Polski z Chorwacją w Kielcach lewego oka pozbawił Bieleckiego Josip Valicić. "Kola" we wspaniały sposób wrócił do wielkiego sportu. Przed środowym meczem chorwackie media co chwilę przypominały historię Bieleckiego.

Nasz zespół znajdował jednak sposób na chorwacką defensywę, trudniejsze zadanie rywale mieli z polską obroną. A właściwie murem nie do przejścia. Rywale gubili więc piłkę, a Polacy wykorzystywali okazje. A bramka, jaką w 21. min zdobył Przemysław Krajewski, z pewnością będzie nominowana do gola turnieju. Lewoskrzydłowy Azotów Puławy złapał piłkę w kontrze na połowie boiska, przebiegł na jego drugą stronę i, powstrzymywany, tyłem pokonał słynnego Mirko Alilovicia. Polacy, którzy prowadzili od dziesięciu minut, po raz pierwszy w tym meczu wygrywali trzema golami (9:6). Wystarczyło jednak kilka błędów w ataku i interwencje Alilovicia, by ze stanu 10:7 zrobiło się 10:10.

Równie szybko po zmianie biało-czerwoni stracili dwubramkową zaliczkę z pierwszej połowy. Dzieje się tak, gdy rywal pozwoli na zbyt wiele Duvnjakowi. Rozgrywający niemieckiego THW Kiel bierze krótki nabieg i bombarduje bramkę rywali. W pierwszych dwunastu minutach drugiej połowy skutecznie zrobił to pięć razy. Do tego w bramce Alilovicia zastąpiła nadzieja chorwackiej piłki ręcznej Filip Ivić.

Polacy w ataku grali gorzej niż przed przerwą. Mieli kłopoty z rozgrywaniem piłki, a gdy już wydawało się, że Bielecki w wyskoku potężnie huknie na bramkę, nagle oddawał piłkę.

Teraz to rywale prowadzili - w 40. min po rzucie karnym Zlatko Horvata nawet 16:13, najwyżej jak dotychczas w tym pojedynku. Ale od czego polska specjalność - ostatnie minuty rodem z najlepszych horrorów. Biało-czerwoni znów stanęli murem w obronie, a w ataku przypomniał o sobie Piotr Chrapkowski. Dwa gole rozgrywającego Vive Tauron Kielce dały długo oczekiwany remis 18:18, a w 50. min świetna akcja Michała Jureckiego z Kamilem Syprzakiem wykończona golem tego ostatniego prowadzenie 19:18.

Polacy walczyli jak lwy. Nawet grając w podwójnym osłabieniu, potrafili zdobyć gola. Niespełna trzy minuty przed przerwą firmowa akcja duetu Jurecki - Syprzak dała biało-czerwonym prowadzenie 23:22. I właśnie wtedy Szmal obronił rzut Duvnjaka. Półtorej minuty przed końcem Rojewski nie trafił w bramkę, ale Chrapkowski zabrał piłkę Chorwatom i Mariusz Jurkiewicz w kontrze podwyżyszył na 24:22! Mało tego, pół minuty przed końcem wybrany później na MVP spotkania Szmal obronił rzut klubowego kolegi z Kielc Manuela Strleka!

Nie wiadomo było, ile czasu zostało do końca, bo w hali zgasły wszystkie telebimy. Na ławce rezerwowych rozpoczął się taniec radości. Po chwili wiadomo było: Polska w półfinale mistrzostw świata!

W piątek o finał zagramy z gospodarzami mundialu, którzy sensacyjnie pokonali Niemcy 26:24. Relacja Z czuba i na żywo na Sport.pl

Polska - Chorwacja 24:22 (12:10)

Polska: Szmal - Krajewski 2, Bielecki 1, Rojewski 4, Wiśniewski, B. Jurecki 2 (1), M. Jurecki 2, Grabarczyk, Jurkiewicz 6, Syprzak 3, Daszek 1, Chrapkowski 3. Kary: 6 minut.

Chorwacja: Alilović, Ivić - Duvnjak 5, Stepanić, Kopljar 5, Vori, Gojun 1, Horvat 4 (3), Karacić 1, Bicanić 1, Strlek, Cupić 2, Musa 1, Slisković 2. Kary: 6 minut.

Sędziowali: Mads Hansen i Martin Gjeding (Dania). Widzów ok. 2000.

Materiały partnera adidas Performance STABIL HI 10.1 Obuwie do piłki ręcznej amapur/white/sol adidas Performance NBA Opaska z froty white/black Hummel FIRE KNIGHTS Piłka do piłki ręcznej black/flame scarlet

Polska w półfinale z Katarem...
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.