Skrzydłowy płockiej Wisły dodaje: - Źle zaczęliśmy to spotkanie. Choć uważam, że przyczyną słabszego początku w naszym wykonaniu był duński bramkarz Niklas Landin. Obronił nam kilka sytuacji, w sumie wyjął nam sześć piłek z rzędu. Potem była prawdziwa gonitwa, po której zdołaliśmy doprowadzić do remisu. Od tego momentu mieliśmy okres wyrównanej gry (10:10), po którym straciliśmy cztery bramki z rzędu.
W drugiej połowie trudno było gonić wynik, tym bardziej że chłopacy złapali kilka urazów. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Ale więcej informacji na temat ich stanu zdrowia poznamy w niedzielę. Sytuacja jest niewesoła przed meczem ze Szwedami. Bo im mniej osób do grania, tym gorzej. W poniedziałek gramy ze Szwecją, wygrana w tym meczu da nam awans do następnej rundy - przypomina Wiśniewski.
Podsumował też pierwszą rundę. - Przegrany mecz z Niemcami trochę podciął nam skrzydła, potem były trzy zwycięstwa i fajne mecze z Argentyną, z którą stoczyliśmy wyrównany mecz. I z Rosją, z którą przegrywaliśmy przez większość spotkania, by ostatecznie zwyciężyć jedną bramką - mówi Wiśniewski. - Arabia Saudyjska była takim mocniejszym treningiem. Mecz z Danią był sprawdzianem, który oblaliśmy. Ale może limit tych niecelnych rzutów, błędów i nieszczęścia został wykorzystany już dziś.
Przydałoby się, bo kolejnym rywalem będą Szwedzi. - Przeciwnik znany nam, zawodnikom, i kibicom, bo w ostatnim czasie często z nimi graliśmy. Bilans meczów w ostatnich dwóch, trzech latach jest na plus. Rok temu z nimi wygraliśmy, szykujemy się na nich. Grają najlepszy handball od dwóch lat, z tego, co obserwujemy, to grają bardzo dobrze. Będzie to też trudne spotkanie - zaznacza lewoskrzydłowy. - Teraz wkraczamy w taką fazę turnieju, w której nie ma już słabych zespołów. Musielibyśmy zająć pierwsze miejsce w grupie, by trafić na jakiś słabszy zespół. Ale nie ma co płakać, trzeba wziąć się do grania, by przejść do kolejnej rundy. Bo to nam zapewni udział w turnieju kwalifikacyjnym na igrzyska olimpijskie. Na tym się skupiamy.