Relacje na żywo z mistrzostw w piłce ręcznej także w aplikacji Sport.pl Live na smartfony
Marcin Lijewski: - Mariusz Jurkiewicz złamał kość śródręcza, która wyklucza go z dalszych występów na mistrzostwach świata - a dla reprezentacji oznacza to problem na środku obrony. Jedną z opcji jest więc mój brat Krzysztof, który całkiem nieźle radził sobie na tej pozycji, jeszcze grając w Hamburgu. Ale Krzysiek nie byłby w stanie zagrać pełnych trzech meczów zarówno w obronie, jak i w ataku. Stąd moje powołanie, jako koło ratunkowe dla Krzyśka, żeby w każdym meczu dać mu odpocząć po kilka minut.
- Ciężko w ogóle mówić o jakiejś formie, bo ostatni mecz ligowy grałem 26 grudnia. Później była przerwa noworoczna, w trakcie której koledzy przygotowywali się do mistrzostw, ale ja wtedy odpoczywałem, bo miałem od lekarzy zakaz ćwiczeń. W zeszłym tygodniu zacząłem już trenować w Hamburgu, lecz to była zupełnie inna praca: bardziej zajęcia lekkoatletyczne, praktycznie bez piłek. Mam jednak nadzieję, że będę w stanie pomóc drużynie.
- Kadra jest troszeczkę inna, ale trzon i pomysł na grę w ataku jest ten sam. Widać większe zaangażowanie w obronie, ale najważniejsze, że cały czas tej drużynie chce się walczyć. Owszem, tradycyjnie już niepokojące są przestoje: łatwo wypracowujemy przewagę i jeszcze łatwiej ją tracimy, lecz biorąc pod uwagę poprzednie turnieje - to już chyba nasza narodowa bolączka. Jeśli jednak ją wyeliminujemy, możemy być niebezpieczni.
- W tej chwili jestem na lotnisku i przechodzę odprawę. Do Saragossy dotrę w trakcie meczu ze Słowenią, więc oczywiście nie ma najmniejszych szans, bym zagrał. Na szczęście w środę mamy na mistrzostwach dzień przerwy, dlatego mam nadzieję, że już w czwartkowym meczu z Serbią będę mógł pomóc drużynie.