Stal umie walczyć [GALERIA ZDJĘĆ]

Play-off PGNiG Superligi. Pewnym zwycięstwem otworzyło sobie drogę do finału Vive Targi Kielce. Podopieczni Bogdana Wenty w pierwszym meczu półfinałowym w Kielcach pokonali rewelacyjnego beniaminka Stal Mielec różnicą 11 trafień.

W Hali Legionów inaczej niż w poniedziałek w powtórzonym ćwierćfinale w Mielcu emocje były tylko na boisku. Wspomnianemu meczowi w poniedziałkowy wieczór towarzyszyło sporo niezdrowego zamieszania. Kibice z Mielca oburzeni decyzjami władz związku przygotowali na decydujący mecz ćwierćfinałowy z Warmią Anders Group Społem Olsztyn kartony z napisem: "Razem wygramy - jeszcze raz", flagę: "ZPRP-judasze półfinały i tak są nasze" oraz kilka innych transparentów z "mocniejszymi" określeniami (nie będziemy ich cytować).

Przypomnijmy, że decydujący ćwierćfinał musiał się odbyć ponownie po uwzględnieniu odwołania działaczy z Olsztyna, którzy poskarżyli się po pierwotnej przegranej na pracę sędziów (arbitrzy stolikowi i delegat popełnili błędy i pozwolili w końcówce Stali na grę większą liczbą zawodników, niż wynikało to z nałożonych na gospodarzy kar).

W mieleckiej hali zasiadł też nadkomplet fanów - grubo ponad 2500 (część odeszła z kwitkiem). - Takiego dopingu kibiców jeszcze w swojej karierze nie słyszałem - przyznał Paweł Gawęcki, rozgrywający Stali. A na parkiecie powtórka także pod dyktando gospodarzy, którzy wygrali aż 41:32 (21:13). Goście mieli tylko udany początek - prowadzili 4:2, ale Stal odpowiedziała aż sześcioma bramkami z rzędu (8:4). Potem jej przewaga jeszcze rosła (14:8 w 18.), a w drugiej połowie sięgnęła 14 trafień (38:24 w 50. min). Na koniec 41:32.

Zdopingowani postawieniem na swoim zawodnicy Stali zapowiedzieli, że mimo braku odstępu między meczami w Kielcach także się nie poddadzą. - Nie czujemy jeszcze zmęczenia sezonem ani pojedynkiem z Warmią. Może lekko odbije się on na nas w środę, ale nie w pierwszym pojedynku z Vive i z pewnością mocno powalczymy - dodał Gawęcki.

Mielecki zespół do Kielc przyjechał jednak w osłabionym składzie. Co prawda na ławce rezerwowych siedział grający w poniedziałek z Warmią skrzydłowy Michał Chodara, ale w Kielcach z powodu urazu nie zagrał nawet minuty. A do tego na początku spotkania trener gości Ryszard Skutnik korzystał z usług rozgrywającego Pawła Albina tylko w obronie. A to właśnie ten zawodnik był najskuteczniejszy w wygranym meczu z Olsztynem (zdobył aż 14 bramek).

Kierować grą Stali zaczął dopiero po 20 minutach. Zresztą z niezłym skutkiem. Stal jak to ma w zwyczaju ciągnęła grę jak najszybciej do przodu, chciała błyskawicznie zdobywać bramki. Ale mistrzowie Polski byli na to dobrze przygotowani. W obronie funkcjonowała też gra blokiem (Daniel Żółtak i Piotr Grabarczyk po kilku minutach mieli już po dwa zablokowane rzuty na koncie), a nad całością w bramce czuwał Kazimierz Kotliński. Popularny "Kazik" w pierwszej połowie obronił aż 14 rzutów i był najjaśniejszą postacią kieleckiego zespołu. Gospodarze momentami nieźle grali w ataku, próbowali zespołowych akcji, szukali lepiej ustawionego kolegi. Jedyne, do czego można mieć zastrzeżenia nawet przy 19 rzuconych bramkach, to skuteczność. A to dlatego, że kilka razy kielczanie spudłowali z czystych pozycji (trzeba jednak przyznać, że dobrze bronił też Krzysztof Lipka).

Po przerwie gra mistrzów Polski pozostawiała już wiele do życzenia - odbiło się to także na obronie. Gdzieś zgubiła się koncentracja, kilka razy Stal miała 100-procentowe pozycje. Nic zatem dziwnego, że w 43. minucie wyraźnie rozzłoszczony Bogdan Wenta poprosił o czas. A mimo to 120 sekund później po trafieniu ze skrzydła Pawła Wilka goście przegrywali tylko 24:27. Gdy jednak karę zarobił Paweł Albin, kielczanie - jak to nieraz już bywało - błyskawicznie to wykorzystali. Najpierw zdobyli trzy bramki z rzędu, a w 53. minucie po bramce z kontry Patryka Kuchczyńskiego prowadzili już różnicą 10 trafień - 36:26. "Lisek" był też autorem najładniejszej bramki pierwszego półfinału - z wrzutki po podaniu z lewego skrzydła od Witalija Nata.

Rewanż dziś o godz. 18.30 w Hali Legionów. Trzeci pojedynek (w półfinałach gra się do tylu wygranych) w sobotę w Mielcu.

pawel.matys@kielce.agora.pl

Vive Targi Kielce: Kotliński - Jurasik 6, Kuchczyński 5, Jurecki 5, Nat 5, Knudsen 4, Rosiński 4, Zorman 4, Dzomba 3 (2), Stojković 2, Jachlewski 2, Grabarczyk, Żółtak. Kary: 10 minut.

Stal: Lipka - Sobut 7, Szpera 6, Wilk 6, Albin 5, Kubisztal 3, Basiak 1, Babicz 1, Krzysztofik, Gawęcki, Janyst, Najuch. Kary: 10 minut.

Sędziowali: Robert Leszczyński i Marek Strzelczyk (obaj Gdańsk). Widzów: 2500.

Przebieg - I połowa: 1:0, 1:1, 5:1, 5:2, 7:2, 7:4, 9:4, 9:5, 10:5, 10:7, 11:7, 11:8, 12:8, 12:9, 13:9, 13:11, 16:11, 16:12, 17:12, 17:13, 19:13. II połowa: 19:14, 21:14, 21:15, 22:15, 22:18, 24:18, 24:19, 25:19, 25:20, 26:20, 26:21, 27:21, 27:24, 30:24, 30:25, 31:25, 31:26, 36:26, 36:27, 37:27, 37:28, 40:28, 40:29.

Zdaniem trenerów

Ryszard Skutnik, Stal Mielec

Coś się zacięło w naszej grze w 47. minucie. Być może troszkę zabrakło nam sił. Przyjechaliśmy do Kielc przecież tylko kilkanaście godzin po meczu z Olsztynem. Chcieliśmy powalczyć i myślę, że nam to się udało. Nie będę składał protestu ( śmiech ).

Bogdan Wenta, Vive Kielce

Gratuluję Stali awansu do półfinału po całym tym cyrku. Przeszkadzała nam w tym meczu świeżość. Sami skrzydłowi powinni zdobyć w tym meczu po 15 goli. Czasem brakowało też zespołowości. Fizycznie wyglądamy dobrze, trochę brakuje rytmu wspólnej gry.

Copyright © Agora SA