- Bardzo mile wspominam okres spędzony w Kwidzynie. Była tam naprawdę niesamowita atmosfera i teraz są tego efekty. Z każdym kolejnym rokiem drużyna jest coraz mocniejsza. Z kilkoma zawodnikami cały czas utrzymuję kontakt. Jestem zachrypnięty, bo tak mocno kibicowałem im, by wygrali w Płocku. A w Kielcach z pewnością powalczą - mówi popularny "Bambus".
Najbardziej doświadczony zawodnik Kwidzyna. Sporo już w swojej karierze zrobił, grał przecież w Wybrzeżu Gdańsk, kiedy święciło największe sukcesy, m.in. grało w Lidze Mistrzów przeciwko Barcelonie. Superchłopak, jak na taką różnicę wieku, można było z nim pogadać. "Suchy" ma spore umiejętności i zawsze trzyma dobry poziom.
Najspokojniejszy. Niesamowity leser na treningach ( śmiech ) z ogromnym talentem. Jak dobrze "wejdzie" w mecz, jak się "zderzy" z kilkoma pierwszymi piłkami, to potrafi zamurować bramkę. Wówczas ciężko go pokonać.
Ma bogaty repertuar rzutów. Bardzo silny, dobrze biega do kontry. Jest też skuteczny, najczęściej okazje zamienia na bramki. Z "Chińczykiem" [Patrykiem Kuchczyńskim - przyp. red.] raczej nie będzie się szarpał jeden na jeden, bo w Kwidzynie gra cała drużyna. Ale jak dostanie piłkę na czystej pozycji, to skończy każdą akcję.
Wychowanek klubu. Solidny, bardzo pracowity. Niesamowicie haruje na treningach. A przy okazji jeden z moich lepszych kolegów w Kwidzynie.
Gra w MMTS-ie dopiero dwa lata. Poprzedni sezon nie był dla niego udany, ale już w tym pokazuje, że zdobycie tytułu króla strzelców polskiej ekstraklasy [udało mu się to w sezonie 2007/08 w barwach Miedzi Legnica - przyp. red.] nie było dziełem przypadku. Siła napędowa MMTS-u w ataku pozycyjnym. Ma mocny rzut, potrafi zdobywać bramki nawet z jedenastu metrów. Dobrze gra jeden na jeden, choć za często lubi się przewracać ( śmiech). Nieźle też rozumie się z kołowym Michałem Peretem.
Zadomowił się w Kwidzynie na dobre. Tworzy superatmosferę. W szatni po każdym meczu czy treningu wraz z Jackiem Wardzińskim, Łukaszem Cieślakiem i Patrykiem Rombelem opowiadali takie kawały, że potrafiliśmy śmiać się godzinami. W poprzednich latach grał dużo, zarówno w obronie, jak i ataku. Po przyjściu Michała Adamuszka jego rola w ofensywie jest już mniejsza. Teraz jest etatowym defensorem, trzyma obronę. Może z powodzeniem grać w niej zarówno na środku, jak i na bokach. Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić tę formację bez niego. Prawdziwy walczak.
Mózg zespołu. Szybki, świetny technicznie, chyba najlepiej ułożona ręka. Ma jednak pecha, bo trapią go kontuzje. Prawie w każdym sezonie ma jakiś uraz, który wyklucza go nawet na kilka miesięcy. To jego duży problem, szkoda takiego zawodnika. Na szczęście teraz jest zdrowy i ciągnie grę w ataku. A w obronie na jedynce potrafi wyłączyć z gry najlepszych zawodników, nawet rozgrywającego Wisły Płock, Norwega Vegarda Samdahla.
Kontuzjogenny, podobnie jak Maciek. Jego największą siłą jest obrona. Wysoki, dobrze gra blokiem i potrafi współpracować z bramkarzami. Czy to z Adamuszkiem, czy Czertowiczem na środku potrafią stworzyć zaporę nie do przejścia. Jego rolą jest też zmienianie na kilka minut Mroczkowskiego w ataku.
Leworęczny, największy talent w drużynie, przyszłość przed nim. Supernadgarstek i superręka. Choć może w półfinałowych meczach z Wisłą bał się wziąć na siebie odpowiedzialność? Jeśli nabierze pewności, to będzie groźny dla rywali. Musi wiele pracować, wziąć się mocno za siebie, a może zagra nawet w reprezentacji Polski.
Znalazł się w Głogowie w stajni od "Kazika" [Kazimierza Kotlińskiego, bramkarza Vive Targi Kielce - przyp. red.], a potem trafił do Kwidzyna. Nie bazuje na mocnych rzutach. Patrzy do końca na bramkarza, na jego ruch. Gra technicznie, ma ciekawy rzut, potrafi trafić z przeskoku, z wyskoku, nad blokiem, obok bloku. Nie współpracuje dużo z prawym skrzydłem, ale jest groźny. Trzeba na niego ciągle uważać.
Bardzo szybki. Może nie ma takich warunków fizycznych, by rzucić z prawego rozegrania, ale jak ma pozycje na skrzydle, to z reguły je kończy. Na plus też bogaty repertuar rzutów.
Superkolega. Jesteśmy ze sobą w kontakcie po każdym meczu. Ostatnio po wygranej w Płocku dzwonił do mnie, ale krótko rozmawialiśmy, bo miał milion innych połączeń. Był jednak bardzo szczęśliwy i powiedział, że zdzwonimy się w tygodniu, bo go już ucho boli od gratulacji ( śmiech ). Jak ja jeszcze byłem w Kwidzynie, w półfinale z Azotami Puławy w grze przeszkodziła mu kontuzja. W tym roku miał uraz łękotki i potrzebuje kilku minut w każdym spotkaniu, by nabrać pewności. Solidny wykonawca rzutów karnych.
Najwaleczniejszy i najodważniejszy. Bardzo silny kołowy, wręcz z wrodzoną mocą. Masa i niesamowita dynamika. Jak dostanie piłkę, to lepiej nie wchodzić mu w drogę. Mało który zawodnik w obronie sam może go zatrzymać, potrzeba do tego przynajmniej dwóch graczy. Trzeba go kryć od piłki i wtedy jest do zatrzymania. Teraz jest w gazie. W piątym meczu w Płocku pechowo dostał czerwoną kartkę, bardziej można by powiedzieć z głupoty, bo został sprowokowany. Widać po tym jednak, że nie pozwoli sobie pluć w twarz...
Ciężko mu o miejsce w podstawowej siódemce, bo Michał jest w naprawdę dobrej formie. Ale jak już gra, to pokazuje swoje walory. Solidny w obronie i ataku.