W pierwszej połowie nic nie zapowiadało takiego rozstrzygnięcia. To zespół ze Świdnicy radził sobie lepiej, zyskując dwukrotnie trzybramkową zaliczkę (10:7 w 12 minucie i 15:12 w 21.). Vive Targi pierwszy raz na prowadzenie wyszło... minutę przed zmianą stron (19:18). - W drugiej połowie trzeba było pójść na całość. Zagrało - podkreśla Wojciech Partyka, kierownik kieleckiego zespołu. I to jak - Vive Targi zaczęło ją od czterech trafień rzędu. Jeszcze lepszą serię zanotowało na finał - między 50. a 58 min. rzuciło kolejno osiem bramek i wyszło na prowadzenie 39:25. - Passa mogła być okazalsza, bo chwilę wcześniej trafiliśmy pięć razy, a Świdnica raz... O naszym sukcesie zadecydowała obrona - te 9 straconych bramek po przerwie to bardzo dobry wynik - dodaje Partyka.
Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano Mateusza Przybylskiego. Co ciekawe kryty był indywidualnie, a zdobył 9 bramek. Jeszcze lepsze osiągnięcie snajperskie zanotował jego kolega z rozegrania - Kamil Cieniek. Ale by zdobyć aż 17 goli potrzebował 27 rzutów.
Kielczanie wygrali eliminacyjną grupę N. W piątkowym półfinale zmierzą się z MKS-em Poznań (godz. 16.30). W drugiej parze zagrają gospodarze z Azotów z głównym faworytem, gromiącą wszystkich na finałach, Wisłą Płock.
Vive Targi: Buchcic, Pietras - Cieniek 17 (2), Przybylski 9 (1), Więckowski 6, Barczewski 4, Papaj 2, Mochocki 1, Pękalski, Wróblewski, Pióro, Hady, Zymiera.