- Udało się wyeliminować straty w ludziach - optymistyczne podsumowanie Mariusza Jureckiego brzmi jak żołnierski donos z wojennego frontu. Właściwie to nim jest - bo w Austrii szczypiorniści musieli stoczyć niejedną sportową batalię.
- Skręcone kostki, rozwalona głowa, złamany nos - wyliczał Daniel Żółtak. - Każdy miał jakieś urazy, był obolały. Było tego sporo, ale w naszym sporcie trzeba się z tym liczyć. Jeżeli wygrywaliśmy mecze to nie czuło się tego w kościach. Każda wygrana pchała nas do przodu. Marzyliśmy o tym medalu - westchnął nasz obrotowy.
Walka o spełnienie marzeń dla kilku biało-czerwonych kończyła się właśnie w takich barwach - krew i bandaż symbolizujących. Ale urazy i Tomasza Rosińskiego i Marcina Jureckiego zostały błyskawicznie opatrzone.
- Przyjechaliśmy wszyscy zdrowi. Jakieś potłuczenia czy drobne urazy są, ale to normalne po takim turnieju. Udało się uniknąć kontuzji, wróciliśmy wszyscy cali i to jest najważniejsze - cieszył się Jurkiewicz.
Dwa tygodnie intensywnego grania w kościach jednak na pewno czują. - Ten turniej kosztował nas sporo sił - przyznał Krzysztof Lijewski. Co boli najbardziej? - Goła szyja, bo bez medalu - stwierdził Jurkiewicz.
Żeby zapomnieć o medalu, którego nie ma chłopaki Wenty będą potrzebować jeszcze parę dni spokoju - już bez kibiców i prezydenta.
- Potrzebuję jeszcze z dzień dwa żeby ochłonąć po tym wszystkim i żeby to przełknąć - mówił o gorzkim smaku porażki Daniel Żółtak. - Głowy są jeszcze spuszczone i to potrwa parę dni. Każdy ma swoje przemyślenia co do tych dwóch ostatnich meczów. Ale najdalej za tydzień uleci nam to z głów i będziemy mieli tylko pozytywne wspomnienia - zapewnił Lijewski.
"Reset" pamięci im szybciej przyjdzie tym lepiej. - Nie ma łatwo czy trudno - musimy to zrobić - stanowczo stwierdza Mateusz Jachelwski. Po tym poznaje się prawdziwego sportowca, że zapomina o porażkach, wygranych, całym turnieju i przechodzi do porządku dziennego i zajmuje się swoją pracą.
Tym bardziej, że część kadrowiczów pierwsze mecze gra już w najbliższy piątek.